Najmocniejsi od lat!

Gdy rok temu Raków zaliczył świetną wiosnę i kończył jesień na trzecim miejscu z niewielką (trzypunktową) stratą do lidera, zaczęto mówić o możliwym awansie do ekstraklasy. Wtedy w ekipie ówczesnego beniaminka starano się tonować nastroje. „Ekstraklasa jest w naszych planach, ale to plan trzyletni” – słyszeliśmy w częstochowskim klubie.

Bez słabych punktów

Wszystko wskazuje na to, że mądre zarządzanie i plan sprawią, że Raków zagra w ekstraklasie rok wcześniej niż myślano. Sytuacja wyjściowa na wiosnę klubu z ul. Limanowskiego będzie komfortowa. 11 punktów przewagi nad trzecią Stalą Mielec, to wręcz gigantyczny margines błędu. Nawet jeśli zespół zanotowałby mały dołek formy, to trudno przypuszczać, że rywale będą wszystko wygrywać. Poza tym Raków wydaje się mieć wszystko pod kontrolą.

Zresztą takie wrażenie sprawia przede wszystkim prywatny właściciel klubu – Michał Świerczewski. To on umiejętnie dobrał kadrę zarządzającą, trenerską i piłkarską. Zespół co okno transferowe był sukcesywnie wzmacniany. Ruchów transferowych było sporo, niektórzy uważali nawet, że za dużo, ale dziś widać, że w Częstochowie się nie pomylono. Raków nie dość, że ma bardzo mocną kadrę, to jeszcze bardzo szeroką i wyrównaną. Dzięki temu trener Marek Papszun mógł rotować składem, dokonywać zmian, a jakość drużyny nie spadała. Grali ci, którzy byli w najlepszej dyspozycji. Przez to na listę strzelców jesienią wpisało się aż 15 (!) różnych zawodników drużyny spod Jasnej Góry. Pod tym względem nikt na zapleczu ekstraklasy nie jest w stanie dorównać Rakowowi. To nie koniec. Częstochowianie mogą pochwalić się najlepszym atakiem (36 goli) i najlepszą obroną (tylko 10 straconych bramek).

Byle nie zepsuć

Tych kilka faktów wystarczy, by stwierdzić, że Raków stał się hegemonem w I lidzie. Gdyby nie słaba infrastruktura i problemy ze stadionem, to z czystym sumieniem moglibyśmy stwierdzić, że ten klub przerasta już całą I ligę. – Nie jesteśmy żadnym dream teamem – powiedział po jednym z ostatnich meczów trener Papszun, ale to tylko zasłona dymna, bo fakty i rzeczywistość mówią co innego.

Zawodnicy Rakowa sami podkreślają, że to właśnie osoba szkoleniowca czuwa nad tym, aby nikt nie „odleciał”. Bo dziś nie ma wątpliwości, że największym przeciwnikiem dla Rakowa, jest tylko i wyłącznie on sam. Dlatego w klubie już starają się dokładnie zaplanować zimowe przygotowania, aby niczego nie popsuć i zmarnować „życiowej szansy”. Sam trener Papszun także był i jest obiektem westchnień kilku prezesów ekstraklasowych klubów, ale Michał Świerczewski jasno i stanowczo dał do zrozumienia, że trener będzie prowadził drużynę w ekstraklasie, ale będzie nią Raków.

Zimą ma dojść tylko do kosmetycznych zmian, możliwe są wzmocnienia. Wszystko po to, by po krótkim postoju i zatankowaniu paliwa, częstochowski bolid ruszył w dalszą podróż autostradą, na końcu której widnieje napis: „Lotto Ekstraklasa”.