Najpierw szukam winy w sobie

Czuje się pan pewniakiem do gry w pierwszym meczu tego sezonu? Śledząc skład Piasta podczas letnich sparingów można wysnuć takie właśnie wnioski.

MICHAL PAPADOPULOS: Nigdy nie wiadomo, bo to trener podejmuje decyzję przed spotkaniem. Zobaczymy czy będzie mi dane zacząć sezon, bo mamy teraz fajną grupę piłkarzy, są też nowi napastnicy i każdy jest wartościowy.

Piotr Parzyszek – czyli pana najnowszy i najpoważniejszy konkurent, jest napastnikiem bardzo podobnego typu, co pan? Jest szansa, że zobaczymy was obu jednocześnie w którymś meczu ligowym?

MICHAL PAPADOPULOS: Zobaczymy, jaką wizję będzie miał trener. Nie powinniśmy o tym myśleć, tylko skupiać się na innych rzeczach. My mamy strzelać gole i robić, jak najlepsze wyniki dla Piasta. Faktycznie jesteśmy trochę podobni, ale zawsze jest tak, że możemy się od siebie czegoś uczyć. Jak ktoś jest doświadczony, to nie znaczy, że nie może być jeszcze bardziej doświadczony. Ja mogę dać coś Piotrkowi, a on może dać mnie.

Gdy pierwszy raz rozmawiałem z Piotrem Parzyszkiem, to sam przyznał, że ciągłe narzekanie na napastników w Piaście jest nie fair w stosunku do pana, bo w poprzednim sezonie strzelił pan jednak te 9 goli. Jak pan z perspektywy czasu ocenia swoje dokonania z tamtych rozgrywek?

MICHAL PAPADOPULOS: Myślę, ze mógł być dużo lepszy, bo wiosną nie grał tyle, ile bym chciał i też nie strzelałem tak często. Niestety czasem tak bywa, ale teraz nie patrzę już za siebie. Nowy sezon to także nowe nadzieje. Wierzę, że będzie on dużo lepszy dla Piasta i dla mnie co najmniej taki sam, jak ostatnio.

Z napastników z poprzedniego sezonu został tylko pan. To świadczy o tym, że w klubie pana obdarzono największym kredytem zaufania i pan został oceniony przez trenerów najlepiej?

MICHAL PAPADOPULOS: Tak po ludzku to jest mi trochę przykro, bo Mateusz Szczepaniak i Karol Angielski byli moimi dobrymi kolegami i dobrymi ludźmi. Pożegnania nie są miłe, jeśli odchodzą piłkarze z którymi świetnie się czułeś w szatni, na zgrupowaniach i z którymi dobrze się dogadywałeś. Tak to jednak funkcjonuje w piłce nożnej i rodzą się nowe relacje. Chodzi o to, żeby było lepiej.

Jest pan takim typem napastnika, który jest w dużym stopniu uzależniony od gry i formy pomocników, a konkretnie skrzydłowych. Często jednak panu się obrywało, choć tak naprawdę nie dostawał pan podań…

MICHAL PAPADOPULOS: Zgadza się, ja żyję z podań. Zdarzały się mecze w których nie oddałem ani jednego strzału na bramkę, ale z czego miałem strzelać, jak nie było nawet okazji? Jednak zawsze najpierw szukam winy u samego siebie. Dlatego jeżeli jako drużyna będziemy dobrze funkcjonowali to nie tylko ja, ale i pozostali napastnicy będziemy prezentować się znacznie lepiej i będziemy zdobywali bramki. Nie jestem typem napastnika, który weźmie piłkę i sam okiwa kilku przeciwników, tworząc sobie sytuację strzelecką. Jestem jednak rozliczany z bramek i mam nadzieję, że w tym sezonie będzie czym się pochwalić.

W drużynie panuje większa mobilizacja, żeby zmazać plamę za poprzedni słaby sezon?

MICHAL PAPADOPULOS: Tak. Na pewno tamten sezon był kompletnie nieudany. Chcemy zrobić wszystko, aby teraz było zupełnie inaczej…