Najważniejszy mecz

Mecz na stadionie im. Ernesta Pohla ma swoją stawkę. Oba zespoły walczą przecież o miejsce dające start w europejskich pucharach. Stanie się tak, jeśli w Białymstoku w meczu z walczącą o mistrzostwo Polski Jagiellonią potknie się Wisła z Płocka, póki co czwarta w tabeli ekstraklasy.

Powrót Wieteski

Zabrzanie w tym sezonie dwukrotnie wypunktowali „Białą gwiazdę”. U siebie w lipcu wygrali 3:2, a na terenie rywala w grudniu w takim samym stosunku. Jak będzie teraz? – W zespole zawodnicy narzekają na drobne mikro urazy, ale wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak ważne to dla nas spotkanie, dlatego wszyscy chcą grać. Kluczem do dobrego wyniku będzie nasza gra, nasze przygotowanie i nasze podejście – podkreśla trener Brosz.

W „górniczej” jedenastce można się spodziewać kilku roszad w stosunku do tego, co było w ostatnim ligowym meczu z Legią w Warszawie (0:2). Z powodu nadmiaru żółtych kartek nie może wystąpić Adam Wolniewicz. Jego miejsce na prawej stronie obrony z pewnością zajmie Mateusz Wieteska. W meczu przy Łazienkowskiej sztab szkoleniowy Górnika dał odpocząć jednemu z najbardziej eksploatowanych graczy. Teraz młodzieżowy reprezentant Polski z pewnością wybiegnie na murawę. Będzie to dla niego mecz numer 42 w zabrzańskiej jedenastce w tym sezonie.
Jeśli chodzi o drugą stronę defensywy, to trener Brosz będzie musiał zdecydować czy postawić na grającego przeciwko Legii Michała Koja czy na wracającego po pauzie za kartki Adriana Gryszkiewicza. Jako, że zabrzanie walczą o zwycięstwo w klasyfikacji Pro Junior System, która premiuje te ekstraklasowe kluby, które stawiają na młodzież, to raczej należy się spodziewać, że szansę od pierwszej minuty dostanie 18-letni Gryszkiewicz, jedno z objawień tego roku na ligowych boiskach.

Przełamać złą passę

Jak będzie w takim razie z Wisłą? – To zespół, który ma indywidualności. Solidna obrona wspierana przez pomoc, gdzie ton nadaje Imaz, no i niekonwencjonalny gracz z przodu. Wszystko zależy jednak od nas i od naszej dyspozycji – podkreśla trener Brosz.

Meczem u siebie zabrzanie w godny sposób będą się chcieli pożegnać ze swoją liczną widownią. Wiadomo, że starcie z krakowianami obejrzy komplet prawie 23 tys. kibiców. To ostatnia szansa w tym sezonie na przełamanie złej ostatnio passy u siebie. „Górnicy” na swoim stadionie nie wygrali od połowy lutego, od meczu z Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Od tamtego spotkania zanotowali cztery remisy i jedną porażkę. – Sami nie wiemy i nie potrafimy wyjaśnić czemu tak się dzieje. Publiczność wspiera nas jak może. Mamy nadzieję, że wszystko wróci na poprzednie tory, bo jak w poprzednim roku wygrywaliśmy u siebie, to byliśmy mocni i wysoko lokowaliśmy się w tabeli. Oby teraz też tak było – podkreśla Szymon Matuszek, kapitan zabrzańskiej jedenastki.