Największe wpadki PlusLigi. Pazerny menedżer

Z okazji 20-lecia PlusLigi przypomnieliśmy już wszystkie „profesjonalne” sezony walki o mistrzostwo Polski, największe zagraniczne gwiazdy i szkoleniowców, którzy odcisnęli piętno na krajowych rozgrywkach. Pora na przedstawienie ligowych wpadek, których w w minionych dwóch dekadach nie brakowało.


Był skazany na siatkówkę, ponieważ ta dyscyplina była obecna w jego życiu od najmłodszych lat. Jego ojciec był wielokrotnym reprezentantem Polski i trzykrotnym wicemistrzem Europy. Jego młodszy brat również poszedł w ślady ojca i stał się jednym z najlepszych rozgrywających ostatniej dekady. Wystarczy wspomnieć, że jest podwójnym mistrzem świata.

Tomasz D. takich sukcesów jak młodszy brat nie osiągnął, ale miał smykałkę do siatkówki. Skończył Szkołę Mistrzostwa Sportowego w Spale, grał w AZS Politechnice Warszawskiej, Gwardii Wrocław i Farcie Kielce. Nigdy oszałamiającej kariery jednak nie zrobił, choć otarł się o juniorską reprezentację Polski.

Wobec braku sukcesów i coraz mniejszych zainteresowań ze strony pracodawców, postawił na karierę klubowego menedżera. W 2012 r. związał się z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i to w niej przez lata święcił największe sukcesy. Do czasu.

Tomasz D. kilka lat później odszedł z klubu i miał stać się menedżerem, ale tym razem zawodników. Stało się jednak inaczej, bowiem został oskarżony o malwersacje finansowe i defraudację nawet dwóch milionów złotych. Kilka kolejnych lat „kariery” spędzi zatem oglądając świat przez kratkę.

Cała afera wybuchła w pierwszych miesiącach 2018 r. Okazało się, że Tomasz D. miał pełnomocnictwa do kont zagranicznych graczy występujących w ZAKSIE.

Nieznający języka i przepisów polskiego prawa siatkarze umocowali menedżera zespołu do zarządzania ich finansami w zakresie rozliczeń z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych czy Urzędem Skarbowym.

Swojemu zwierzchnikowi ufało wielu siatkarzy. Na pewno Benjamin Toniutti i Sam Deroo, a nie wykluczone, że trenerzy Andrea Gardini i Ferdinando De Giorgi oraz Kevin Tillie. Tę sprawę bada prokuratura…

Cały proceder trwał od 2015 do 2018 r. Afera rozpoczęła się od tego, gdy Deroo i Toniutti otrzymali informację o zaleganiu z płatnością podatków. Z ich kont zniknęło łącznie około miliona złotych, ale pieniądze nigdy nie wpłynęły na konto fiskusa czy ZUS-u.

Tomasz D. stał się głównym „bohaterem” nie tylko serwisów siatkarskich, ale i całej Polski. Był poszukiwany przez kilka tygodni, a oficjalne odcięcie od menedżera zgłosiła ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.


Czytaj też: Zobowiązania rzecz święta


Ostatecznie Tomasz D. został aresztowany 14 lutego 2018 r. Przyznał się do winy i trzy kolejne miesiące miał spędzić w areszcie. Oficjalnym powodem było zdefraudowanie blisko miliona złotych, ale jeśli potwierdzą się przypuszczenia dotyczące pozostałych zawodników i trenerów, suma zaległości podatkowych może przekroczyć dwa i pół miliona złotych. Tomasz D. działał zatem na dużą skalę.

– Obowiązek rozliczeń podatkowych leży po stronie zawodnika, nie klubu. W związku z tym klub nie posiada wiedzy, kogo zawodnik upoważnia do prowadzenia rozliczeń. Menedżer klubu nie ma dostępu do kont zawodników, służy natomiast pomocą przy załatwianiu formalności – powiedziała w rozmowie z jednym z portali Joanna Ryba, ówczesna rzecznik prasowa ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.

Sprawa defraudacji środków finansowych przez Tomasza D. wciąż jest w toku. Byłemu siatkarzowi i menedżerowi grozi za to kara 10 lat pozbawienia wolności. Z pewnością nie tak wyobrażał on sobie swoją karierę. Zawiedzeni są też z pewnością jego ojciec Wojciech i brat Fabian.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus