Najwyższa wygrana, no i ten niesamowity Angulo

To było jedno z najlepszych spotkań, jakie kibice zobaczyli w tym sezonie na Stadionie im. Ernesta Pohla.


Kiedy na początku piątkowego spotkania do siatki z jedenastu metrów trafił jeden z liderów częstochowskiego zespołu Petr Schwarz, to wydawało się, że beniaminek obroni w Zabrzu pozycje numer 9 w ekstraklasie. Tak się jednak nie stało.

Angulo nie zawodzi

Podrażnieni ostatnimi porażkami w lidze z Wisłą z Krakowa i Płocka zabrzanie, ruszyli do ataków i szybko, za sprawą wracającego do swojej wielkie strzeleckiej formy Igora Angulo wyrównali. Doświadczony napastnik w końcówce sezonu znowu trafia, jak na zawołanie.

W sześciu ostatnich grach strzelił 4 gole. Choć prowadzącego w klasyfikacji najlepszych strzelców Christiana Gytkjaera już nie dogoni, to znowu, jak w sezonie 2017/18 może być wicekrólem strzelców ekstraklasy.

„Górnicy” w piątkowym meczu wszystko rozstrzygnęli w drugiej połowie. Też wydawało się, jak na początku pierwszej części, że może być kłopot, bo boisko z rozbitą głową po starciu z twardym jak skała Tomasem Petraszkiem, musiał opuścić Giorgos Giakoumakis.


Czytaj jeszcze: Górnik mocny z Rakowem. Dwa trafienia Angulo


Zastępujący go Piotr Krawczyk nie zagrał gorzej od Greka, mało tego, w decydującym momencie miał duży udział przy golu na 2:1. Z wysokości trybun wydawało się, że to on był tym, który skierował piłkę do siatki po tym, jak Michał Gliwa odbił ją przed siebie po główce wszędobylskiego Angulo.

Ostatecznie trafienie zostało jednak zapisane na konto Jarosława Jacha. Końcówka meczu, to już popis gospodarzy i ich kolejne trafienia. Górnik wygrał 4:1, odnosząc tym samym najwyższą wygraną w bieżących rozgrywkach.

Nie wykorzystane sytuacja

Co do częstochowian, to sami powinni sobie pluć w brodę. Było w tym piątkowym meczu na Arena Zabrze kilka newralgicznych momentów. Zanim Angulo zdobył wyrównującego gola, to świetną okazję – nie jedyną w spotkaniu – miał Felicio Brown Forbes. Napastnik Rakowa w decydującym momencie przestrzelił. W 59 minucie, zanim padła samobójcza bramka, to szansę miał Jach. Trafił tylko w boczną siatkę.

Potem, dzięki znakomitej interwencji Martina Chudego, do siatki nie zdołał po mocnym strzale głową trafić Petraszek. Nawet w końcówce różnie mogło być, ale kolejnej dobrej czy bardzo dobrej okazji nie wykorzystał starający się na skrzydle Fran Tudor. Pytany o te sytuacje Marek Papszun tłumaczył nam.

– Ilość tych sytuacji była spora, a my na tym poziomie powinniśmy być bezwzględni. Trudno nie mieć do zawodników o to pretensji. Mam zastrzeżenia do nastawienia, koncentracji. Oprócz tego karnego, to powinniśmy byli jeszcze z dwa, trzy razy trafić do siatki rywala. Ta porażka tylko nam pokazuje, ile jeszcze pracy przed nami, mimo dobrego sezonu w naszym wykonaniu – mówił szkoleniowiec jedenastki z Częstochowy.


Czy wiesz, że…

Piłkarze z Częstochowy trzy razy w tym sezonie przegrali różnicą trzech bramek. W grudniu ulegli 0:3 Cracovii na jej terenie. 0:3 przegrali też na początku lutego w Poznaniu z Lechem. W obu tych grach tracili trzy gole w drugiej połowie. Dokładnie tak samo, jak było w piątek w Zabrzu.

Pauza „Wiśni”

W spotkaniu z beniaminkiem swoją ósmą żółtą kartkę w tym sezonie zobaczył Przemysław Wiśniewski. Było to zaraz na początku spotkania. To po tym zagraniu sędzia Łukasz Szczech wskazał na jedenasty metr. „Wiśni” zabraknie we wtorkowym meczu z Arką w Gdyni. To szansa dla Michała Koja lub dla młodego Aleksandra Paluszka, który przed tygodniem, w starciu z Wisłą Płock zadebiutował w ekstraklasie.

365

PUNKTÓW w InStat Index zdobył Igor Angulo i była to najwyższa nota za piątkowy mecz. O jeden punkt mniej otrzymał Jesus Jimenez. W Rakowie najwięcej, bo na 309 pkt. „wyceniono” Frana Tudora.

110,23

KILOMETRÓW przebiegli w meczu w Zabrzu piłkarze Rakowa. To o pół kilometra więcej niż „górnicy”. Na wynik nie miał to jednak przełożenia. Najwięcej w nogach, bo 10,95 km miał biegający za dwóch Petr Schwarz.