Najwyższy czas iść wyżej

Co prawda Rozwój zamyka tabelę II ligi, lecz w jego szeregach jest ktoś, kto praktycznie w każdym meczu wyróżnia się nie tylko na tle reszty zespołu, ale i rywali. To Michał Płonka, czyli w warunkach trzeciego poziomu rozgrywkowego – „ósemka” pełną gębą. Bez 26-latka trudno byłoby sobie wyobrazić dziś drużynę z ul. Zgody.

Dać sobie szansę

– Nie chcę, żeby zabrzmiało to źle, bo mamy fajną ekipę, ale siłą rzeczy, przy tylu młodych zawodnikach, jest większe pole do popisu i wzięcia odpowiedzialności. Czuję, że dużo mogę; że jestem w stanie bardzo pomóc zespołowi. Biorę na siebie większy ciężar gry niż we wcześniejszych latach. Dobrze mi w Rozwoju i wierzę, że kolejny raz możemy zrealizować cel, czyli utrzymanie. Ja jednak też stawiam przed sobą cele indywidualne – mówi Płonka, składając bardzo konkretną deklarację.

– Gram po to, żeby się rozwijać, iść wyżej. Mój najbliższy cel to znalezienie się w I lidze, dlatego w pełni poświęcam się piłce. Koledzy namawiali mnie kiedyś na kursy trenerskie. Zastanawiałem się nad tym, ale stwierdziłem, że na razie nie jest to dla mnie. W tym wieku, w jakim jestem, nie myślę o tym. Mam jeszcze przed sobą kilka lat grania. Jeśli będę starszy, może coś się zmieni, ale na razie chcę być jak najlepiej przygotowany do każdej rundy, każdego meczu, by pokazywać swoją wartość i dać sobie szansę, by jeszcze trafić gdzieś wyżej. Nie ukrywam, że na to liczę – przyznaje środkowy pomocnik, broniący barw Rozwoju od stycznia 2017 roku. Trafił tam po półroczu spędzonym w Legionowie.

Dawniej miał pecha

Na poziomie zaplecza ekstraklasy Płonki nie było od wiosny 2014 roku, kiedy to spadł z tego szczebla z ROW-em 1964 Rybnik. Jego piłkarska droga nie poukładała się tak dobrze, jak mogła. Urodzony w Knurowie zawodnik już w wieku 19 lat zadebiutował w ekstraklasie. W sezonie 2011/12 zaliczył trzy występy w Górniku Zabrze. M.in. to on w meczu z Koroną Kielce wszedł na boisko w miejsce oklaskiwanego i cieszącego się ze swych pierwszych goli w elicie, Arkadiusza Milika.

– Czuję pewien niedosyt. Wiem, gdzie mogłem być, a gdzie jestem teraz. Trochę to płytkie, może niemądre tłumaczenie, ale naprawdę miałem trochę pecha – przekonuje Płonka.

I opowiada: – Pamiętam, że jadąc kiedyś na zimowe zgrupowanie z Górnikiem, byłem dość blisko składu. Wróciliśmy z obozu, mecz przełożono z powodu śniegu, a ja… na treningu doznałem urazu, który wyeliminował mnie na dwa miesiące. Druga historia: gdy poszedłem na wypożyczenie do Zawiszy Bydgoszcz, grałem od początku wszystkie mecze. Strzeliłem dwa gole. Na trening przyszedł młody chłopak, walczyliśmy o bezpańską piłkę, poszła w kozioł, skoczyłem do głowy i… skończyło się tak, że miałem tę głowę rozciętą. Było nawet podejrzenie jakiegoś guza, dwa tygodnie spędziłem w szpitalu, zrobiono mi wiele badań. Nie mogłem grać przez miesiąc. W międzyczasie zmienił się trener – Ryszard Tarasiewicz za Jurija Szatałowa – drużyna odpaliła, a ja wszedłem chyba tylko raz czy dwa na zmianę.

Na starych śmieciach

Zawisza awansował do ekstraklasy, ale Płonce nie było dane w nim zostać. – Nie było nawet tematu. Musiałem wrócić do Zabrza. Grałem jednak tylko w rezerwach Górnika, w III lidze – wspomina pomocnik Rozwoju, który pracował m.in. z trenerem Adamem Nawałką. – Miał ogromną wiedzę, a ja wtedy byłem młody, więc chłonąłem ją jak gąbka. Trochę mi w głowie z tamtego okresu zostało, swoje zapamiętałem i to procentuje do dziś – przyznaje Michał Płonka, którego w sobotę czeka sentymentalna podróż. Zagra w Rybniku, gdzie spędził 2,5 sezonu.

– Jeszcze kilku chłopaków, z którymi razem graliśmy, w Rybniku zostało. Cieszę się na ten mecz. Od tamtej pory jednak w klubie się pozmieniało. Jest większy nacisk na młodzież, w mieście daje się odczuć, że ważną rolę odgrywa żużel. Dużym atutem ROW-u są stałe fragmenty gry. Musimy się na nich skupić i dobrze rozpisać, dobrze kryć w polu karnym, by nie stracić jakiejś głupiej bramki, która albo ustawi, albo skończy spotkanie. To będzie najważniejsze – podkreśla Płonka.

Dla katowiczan to ważny czas. Przed nimi ligowe mecze z ROW-em i Resovią, a więc rywalami w walce o utrzymanie, przedzielone starciem z Wisłą Puławy w 1/16 finału Pucharu Polski.

– Ostatnią wygraną z Gryfem zapaliliśmy sobie światełko w tunelu, ale sytuacja w tabeli dalej jest dramatyczna. Do końca roku musimy uzbierać jak najwięcej punktów, żeby z tym zapalonym światełkiem przezimować. Do Rybnika udamy się nie po remis, nie po to, żeby się zamurować, a z chęcią zwycięstwa. Potem będzie wyjazd do Puław. Po losowaniu trochę żałowałem, bo chciałoby się trafić na jakiegoś bardzo atrakcyjnego rywala, ale w szatni siedliśmy potem, pogadaliśmy i uznaliśmy, że to też może być fajna droga. Jeśli pokonamy Wisłę, to w 1/8 finału los nam to wynagrodzi, a jeszcze awansując do tej rundy pomożemy klubowi finansowo – zauważa Michał Płonka.

 

Liczba

125

MECZÓW na poziomie II ligi rozegrał Michał Płonka (w ROW-ie, Legionovii i Rozwoju). Strzelił 17 goli.

 

Na zdjęciu: Michał Płonka w każdym meczu chciałby pokazywać swoją wartość.