Napisać kolejny rozdział

Komplet, czyli ok. 40 tysięcy kibiców, obejrzy w czwartek przy Bułgarskiej pierwszy mecz Lecha o awans do ćwierćfinału LKE.


Jeszcze nigdy w historii zespół poznańskiego Lecha nie rywalizował na poziomie 1/8 finału rozgrywek europejskich pucharów, a zatem to, co wydarzy się dziś na stadionie przy ul. Bułgarskiej już ma wymiar historyczny. Rywalem „Kolejorza” w walce o 1/8 finału Ligi Konferencji będzie szwedzki Djurgardens IF. Jasne, że mamy do czynienia z najmłodszym i najmniej prestiżowym europejskim trofeum, ale jesteśmy pewni, że przynajmniej do połowy marca polska drużyna uczestniczy w międzynarodowej rywalizacji. A liczymy na to, że przygoda Lecha potrwa dłużej. Przecież ileż to razy narzekaliśmy na to, że nasze drużyny kończą zmagania w lipcu czy w sierpniu. Kiedy ekipy z najpoważniejszych lig jeszcze walki nie zaczęły. Samo przez się rozumie się, że starcie mistrza Polski z wicemistrzem Szwecji, to już wyjątkowa chwila.

Karlstroem? Świetny analityk

Na trybunach stadionu przy Bułgarskiej zasiądzie komplet kibiców, a zatem ok. 40 tysięcy. Wszystkie bilety zostały wyprzedane. Pojemność stadionu Lecha wynosi 41 609 miejsc, ale niektóre – ze względów bezpieczeństwa – zostały wyłączone z użytkowania. Do Poznania przyjedzie też spora grupa kibiców ze Szwecji, którzy chcieli uzyskać nawet 6 tysięcy biletów. Otrzymali regulaminowe 2 tysiące, czyli 5 procent pojemności stadionu, ale wiadomo, że do stolicy Wielkopolski wybiera się spora liczba Szwedów bez wejściówek, którzy mecz zamierzają oglądać w poznańskich lokalach na mieście. – Po naszej stronie będzie pełny stadion. My wszyscy, piłkarze, trenerzy i kibice, możemy napisać kolejną piękną historię – powiedział wczoraj [John van den Brom], który już nie raz w tym sezonie dziękował fanom za wsparcie i prosił o więcej.

A jak holenderski trener ocenił szansę swojej drużyny w starciu z Djurgardens IF? – Szanse awansu oceniam na 50 na 50. Tak samo było przed rywalizacją z Bodoe/Glimt. Oba zespoły są, zresztą, do siebie bardzo podobne. Od dawna są prowadzone przez jednego trenera. Przede wszystkim jednak chcemy zagrać swoją piłkę i wtedy możemy przejść tego rywala – powiedział opiekun „Kolejorza”, któremu w rozpracowaniu Djurgardens pomagał jego podopieczny, Jesper Karlstroem.

– Mieliśmy świetnego analityka – uśmiechał się Van den Brom. Sami też oglądaliśmy ich ostatnie poczynania w Pucharze Szwecji. To mocny zespół, którego siłą jest kolektyw – potwierdził trener Lecha. A co do Karlstroema, to zawodnikiem drużyny ze Sztokholmu był w latach 2015-17 z krótką przerwą na wypożyczenie. W Allsvenskan zagrał 81 razy. Zdobył mistrzostwo i Puchar Szwecji i to właśnie z tego klubu trafił do Lecha. – To dobra drużyna, ale jesteśmy w stanie ją pokonać. Co do mnie, to jako piłkarz rozwinąłem się w Lechu. Jestem dziś lepszym zawodnikiem niż za czasów, kiedy grałem w Djurgardens – powiedział zawodnik, który jest jednym z trzech Szwedów w barwach Lecha. Filip Dagerstal i Mikael Ishak nigdy jednak w Djurgardens nie grali.

Z dwoma trenerami

Zespół z leżącej w granicach Sztokholmu wyspy przeszedł w Lidze Konferencji trzy rundy eliminacyjne (HNK Rijeka, Sepsi Sfantu Gheorghe, APOEL Nikozja), a następnie wygrał grupę, w której okazał się lepszy od Shamrock Rovers, KAA Gent i Molde FK. Trzeba przyznać, że nie było to zbyt wymagające zestawienie. Lech miał trudniej, ale 16 punktów w 6 meczach robi wrażenie. Dzięki temu Szwedzi bezpośrednio awansowali na 1/8 finału. To największy międzynarodowy sukces w historii klubu.

Do tej pory takim osiągnięciem były drugie rundy Pucharu UEFA i Pucharu Zdobywców Pucharów, a więc „Żelazne piece” po raz pierwszy w dziejach zagrają w pucharach na wiosnę. „Żelazne piece”, klub zawdzięcza swoją nazwę temu, że w latach powstania i późniejszych związany był z przemysłem ciężkim, głównie stoczniowym, nie wznowił jeszcze rozgrywek ligowych, bo Allsvenskan rusza dopiero na początku kwietnia. Wygrał jednak swoją grupę w Pucharze Szwecji i niebawem zagra w ćwierćfinale z Malmoe FF. Najpierw trzeba jednak zagrać w Poznaniu.

Trener Van den Brom wspomniał, że szwedzka drużyna słynie z kolektywu, ale zwrócił też uwagę na jednostkę. Zdaniem Holendra najgroźniejszym zawodnikiem Djurgardens jest Magnus Eriksson. To lider drużyny, jej kapitan i czterokrotny reprezentant Szwecji, który występuje w środku pola. Zbyt wiele goli nie strzela, przesadnie nie asystuje, ale wiele akcji przechodzi przez niego.

– Potrafi grać z dużą intensywnością i musimy na niego uważać – zwrócił uwagę szkoleniowiec „Kolejorza”. Eriksson jest na boisku przedłużeniem ręki trenerów Kima Bergstranda i Thomasa Lagerloefa, którzy pracują w duecie. To, zresztą, szwedzki wynalazek, bo pamiętajmy, że niegdyś reprezentację tego kraju prowadzili wspólnie Tommy Soederberg i Lars Lagerbaeck. W styczniu tego roku minęły 4 lata odkąd pierwszy z wymienionych dołączył do drugiego. Bergstrand trafił do Sztokholmu z IK Sirius po tym, jak ten prowincjonalny klub wyciągnął z trzeciej ligi i awansował z nim do Allsvenskan. – Lech jest świetnym zespołem. Potrafi odnosić sukcesy, sprowadzać najlepszych piłkarzy z naszej ligi. To dużo mówi o ich poziomie – powiedział jeden ze szkoleniowców rywala poznańskiego zespołu.

1/8 finału LKE

Czwartek, 9 marca, godz. 21.00

Lech Poznań – Djurgardens IF

Sędzia – Stephanie Frappart (Francja)




Na zdjęciu: Lech, docierając do 1/8 finału LKE, już osiągnął największy europejski sukces w historii. Teraz może napisać kolejny piękny rozdział tej historii.

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus


Najlepsza na świecie

39-letnia Francuzka, Stephanie Frappart, poprowadzi starcie Lecha Poznań z Djurgardens IF. To pierwsza kobieta, która będzie sędziować mecz polskiej drużyny w europejskich pucharach. Od kilku lat pani Frappart ma status najlepszej sędzi na świecie, a taki tytuł otrzymała od IFFHS otrzymała cztery razy z rzędu, w latach 2019-22.
W środowisku Francuzka znana jest już od kilku lat. W 2019 roku, jako pierwsza kobieta, sędziowała mecz Ligue 1. Na kolejne wielkie wyzwania w męskim futbolu nie musiała długo czekać. W tym samym roku została rozjemcą spotkania o Superpuchar Europy pomiędzy Liverpoolem i Chelsea, a także poprowadziła finał kobiecych MŚ. W 2020 roku była pierwszą rozjemczynią na poziomie Ligi Mistrzów. Nominacji na Euro 2020 nie otrzymała, ale w maju 2022 roku znalazła się na ostatecznej liście arbitrów mistrzostw świata w Katarze. Oczywiście, jako pierwsza kobieta. Wcześniej prowadziła finał Pucharu Francji, a podczas mundialu była rozjemcą w meczu Kostaryka – Niemcy.