Napiszcie swoją historię

Najwyższa pora przestać żyć przeszłością tylko skupić się na tym co tu i teraz. Sukces w turnieju, którego jest się współgospodarzem, byłby czymś fantastycznym i napędził pozostającą nieco w cieniu dyscyplinę.


Spośród 27 rozegranych do tej pory mistrzostw świata ani jedne nie gościły w naszym kraju. Tym większe to wyróżnienie dla władz ZPRP, które wraz z działaczami szwedzkiej federacji zdecydowały się wysunąć kandydaturę do organizacji największego turnieju. Szwedzi mają doświadczenie, bo mundial gościli już czterokrotnie, a dla nas to będzie debiut. – Nie obawiamy się tego – zapewnia prezes polskiej federacji, Henryk Szczepański.

– Wielokrotnie pokazywaliśmy, że jesteśmy godnym gospodarzem najważniejszych turniejów. Za organizację imprez juniorskich oraz mistrzostw Europy w 2016 roku otrzymaliśmy gratulacje. Nasza młoda i ambitna reprezentacja już podczas ostatnich mistrzostw świata pokazała, że drzemie w niej duży potencjał, ocierając się o ćwierćfinał (zajęła 13. miejsce – przyp. red.).

Gra o igrzyska

Wielu kibiców ma jeszcze w pamięci medale z pierwszych dwóch dekad XXI wieku i sukcesy ekipy Bogdana Wenty, a następnie Michaela Bieglera wspominają z rozrzewnieniem. Najwyższa jednak pora przestać żyć przeszłością tylko skupić się na tym co tu i teraz, tym bardziej że zaczynające się dziś mistrzostwa świata mają kontekst olimpijski. Bezpośredni awans uzyska tylko mistrz, a zespoły z miejsc 2-7 automatycznie uzyskają prawo startu w kwalifikacjach do igrzysk w Paryżu.

Jeśli więc Francuzi ukończą MŚ w czołowej siódemce, zwolnią miejsce następnej w kolejności reprezentacji. Celem, jaki postawiono przed zespołem trenera Patryka Rombla, jest zajęcie minimum 10. miejsca. – Dla nas marzeniem jest awans do ćwierćfinału, bo pozycja w ósemce daje możliwość gry w turnieju kwalifikacji olimpijskich – podkreśla selekcjoner.

Pozytywny stres

Podobnie myśli Tomasz Gębala. – Dla nas najważniejsze jest pozostanie na ścieżce olimpijskiej i móc pojechać na igrzyska – podkreśla najwyższy, najcięższy i słynący z twardej gry w obronie zawodnik. – W play offie dużo może się wydarzyć, ale najpierw trzeba się do niego dostać – dodaje po chwili. – Nie po to jednak wyjdziemy na parkiet, by przejść obok jednego czy drugiego meczu, tylko po to, by napisać swoją historię, którą po latach będziemy opowiadać dzieciom i wnukom. Ze swej strony mogę zagwarantować pełne zaangażowanie, walkę, determinację, by rywale długo dochodzili do siebie, a nasze zęby, pot, krew i łzy zostały na boisku. Jestem przekonany, że wszyscy moi koledzy mają takie samo podejście.

Przed dzisiejszym (21.00) meczem z Francją młodszy z braci Gębalów jest wyjątkowo spokojny. – Nie jestem zbyt mocno „podgrzany” tym spotkaniem. Zacznę o nim poważnie myśleć dopiero po środowym obiedzie. Mój rytuał jest poparty kwestiami naukowymi. Chodzi o to, by wejść na odpowiedni poziom motywacji, pozytywnego stresu. Po obiedzie 30-minutowa drzemka, potem zimny prysznic, muzyka – zdradza nasz czołowy zawodnik, ale jednoczenie nie może się doczekać wejścia na parkiet. – To jest coś pięknego – uśmiecha się Tomasz.

– Choć staram się odrzucać emocje, bardzo się cieszę, że możemy zagrać w „Spodku”. Gdy pełne trybuny zaśpiewają Mazurka Dąbrowskiego, najlepiej a capella, poczuję dreszcz na całym ciele. A potem już zacznie się mecz. Mamy w kadrze wielu zawodników, którzy grali przeciwko nim w klubach. Wiemy jak grają, wiemy jak możemy wykorzystać ich niezbyt mocne strony. Myślę, że nasz plan jest dobry, a to jak go wykonamy – to już inna kwestia – kończy szczypiornista i dodaje, że kluczowy w walce o wymarzony ćwierćfinał będzie sobotni mecz ze Słowenią, która otrzymała „dziką kartę”.

Turniej w maseczkach

Żadna drużyna nie wygrała mistrzostw świata trzy razy z rzędu. Szansę na to może mieć Dania, która na dwóch ostatnich mundialach nie doznała porażki i w tym roku również uchodzi za faworyta. Zespół Nikolaja Jacobsena w ostatnim okresie dostał jednak lekkiej zadyszki. Świadczy o tym przegrany finał olimpijski z Francją i jedynie brązowy medal wywalczony podczas zeszłorocznych mistrzostw Europy.

Wiele wskazuje, że w fazie grupowej Skandynawowie będą jednak musieli sobie radzić bez czołowego zawodnika. Mad Mensah Larsen miał pozytywny wynik testu na covidowego i nie udał się z ekipą do Malmoe. Trzeba bowiem podkreślić, że decyzją władz IHF turniej w Polsce i Szwecji w reżimie sanitarnym.

Wszystkie drużyny musiały zostać zaszczepione i posiadać aktualne wyniki testów PCR. Osoby wokół boiska i w strefie szatni, poza zawodnikami i sztabami szkoleniowymi oraz sędziami, muszą zakładać ochronne maseczki. Podobnie było przed dwoma laty w Egipcie, ale tamte mistrzostwa rozgrywane w „bańce” i przy pustych trybunach. Tym razem będą one pełne.


4 MEDALE mistrzostw świata mają na koncie biało-czerwoni. W 2007 roku wywalczyli srebro, a w 1982, 2009 i 2015 roku brąz.

12 ZAWODNIKÓW występujących obecnie w PGNiG Superlidze znalazło się składach swych reprezentacji i mają szansę wystąpić na mundialu. Są to: Ignacio Biosca, Abel Serdio, Alex Dujszebajew, Daniel Dujszebajew, Miguel Sanchez Migallon (Hiszpania), Nedim Remili, Dylan Nahi, Nicolas Tournat (Francja), Andreas Wolff (Niemcy), Lovro Mihić, Leon Susnja, Igor Karacić (Chorwacja).

57 MECZÓW w roli selekcjonera ma Patryk Rombel. Pod wodzą najmłodszego trenera spośród wszystkich reprezentacji na MŚ biało-czerwoni zanotowali 23 zwycięstwa, 4 remisy i ponieśli 30 porażek; bramki 1540:1519.

Czy wiesz, że...

W mistrzostwach świata po raz drugi wystartują 32 zespoły. W pierwszej rundzie rywalizacja toczyć się będzie w ośmiu grupach. Po trzy najlepsze awansują do drugiej rundy z zaliczeniem wyników (bez meczu z najsłabszą ekipą). Grupa B połączy się z A i zagra w Krakowie. Zespoły z 4. miejsc zagrają w Pucharze Prezydenta IHF o pozycje 25-32 w Płocku.

Prezydent IHF Hassan Moustafa nie weźmie udziału w dzisiejszej ceremonii otwarcia. 79-letniego Egipcjanina, którego zatrzymały problemy zdrowotne, zastąpi pierwszy wiceprezydent Joel Delplanque z Francji. Udział w otwarciu mundialu zapowiedział z kolei minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk.


Na zdjęciu: Panowie, ma być ogień!

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus