Nasi biją się o finał Ligi Mistrzów

Jastrzębski Węgiel kontra ZAKSA Kędzierzyn w batalii o decydujące starcie w Lidze Mistrzów.


Pewni przed tą konfrontacją jesteśmy jednego. Na pewno, drugi raz pod rząd, polski zespół wystąpi w finale siatkarskiej Ligi Mistrzów. Przypomnijmy, że rok temu do decydującej rozgrywki, którą zresztą wygrała, awansowała ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Teraz obrońca trofeum stoi przed kolejną szansę, by zagrać w finałowym starciu, ale najpierw musi poradzić sobie z krajowym przeciwnikiem. W finale Plus Ligi poprzedniego sezonu drużyna Jastrzębskiego Węgla pokonała kędzierzyńskiego przeciwnika. Następnie wygrała z nim mecz o Superpuchar Polski, ale dwa ostatnie mecze pomiędzy tymi drużynami – w Plus Lidze i finale Pucharu Polski – kończyły się już triumfami ekipy prowadzonej przez Gheorghe Cretu. Jak będzie tym razem. Pierwsza batalia o finał CEV Champions League już dziś w Jastrzębiu-Zdroju.

Wydaje się, że mentalnego punktu widzenia nieznaczna przewaga przed pierwszym spotkaniem leży po stronie jastrzębskiego zespołu. W miniony weekend ZAKSA niespodziewanie przegrała ligowy mecz w Lubinie 2:3. Jastrzębie,z kolei, bardzo łatwo wygrało 3:0 w Radomiu i dzięki takim rezultatom awansowało na pozycję lidera Plus Ligi. Oba zespoły, jeżeli chodzi i rywalizację w Plus Lidze, wygrały w bieżących rozgrywkach po 21 spotkań, ale jastrzębianie zdobyli więcej punktów. Mają na swoim koncie 63 „oczka”, podczas gdy ZAKSA wywalczyła o dwa punkty mniej. Dzisiejszy mecz będzie pierwszym starciem tryptyku, jaki w najbliższych dniach stworzą oba zespoły. W nadchodzącą niedzielę zmierzą się bowiem również w Jastrzębiu-Zdroju, w spotkaniu ligowym, a w następny czwartek rozegrają, w Kędzierzynie-Koźlu, rewanż w Lidze Mistrzów.

– Jesteśmy gotowi na cierpienie – nie pozostawia wątpliwości Andrea Gardini, szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla.

– ZAKSA wygrała Ligę Mistrzów w poprzednim sezonie. To znakomity zespół, który gra świetną siatkówkę. Przed nami zapewne bardzo trudne spotkanie. Nie mam wątpliwości, że czeka nas ciężka przeprawa – podkreśla włoski opiekun mistrza Polski.

Trudnego spotkania spodziewają się również w Kędzierzynie-Koźlu.

– Wydarzyć w tej konfrontacji może się dosłownie wszystko. Na pewno będziemy przygotowani na trudne mecze – powiedział Erik Shoji, libero zespołu z Kędzierzyna-Koźla. Wiele w dzisiejszym spotkaniu zależeć będzie od postawy atakujących. Jan Hadrava, który wskoczył w buty pierwszego atakującego w zespole z Jastrzębia-Zdroju, w ubiegłą środę nie rozegrał najlepszego spotkania przeciwko Projektowi Warszawa. Był nieskuteczny w ataku i w trzeciej odsłonie tego meczu został zmieniony. W Radomu czeski siatkarz zagrał już jednak na swoim, bardzo wysokim poziomie i poprowadził Jastrzębie do sukcesu. Tymczasem słabe spotkanie przeciwko Lubinowi rozegrała pierwsza armata ZAKSY, czyli Łukasz Kaczmarek. Reprezentant Polski zdobył zaledwie trzy punkty, notując skuteczność w ataku na poziomie niespełna 17 procent. Mierzący 204 cm wzrostu zawodnik skończył zaledwie 2 z 12 piłek i po trzecim secie został zastąpiony przez Bartłomieja Klutha. Pewne jest, że z taką dyspozycją Kaczmarek nie będzie miał w Jastrzębiu czego szukać.


Na zdjęciu: Pomiędzy mistrzem, a wicemistrzem Polski rozstrzygnie się bratobójcza batalia o finał Ligi Mistrzów.
Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus