Nasi rywale. „Czarne orły” nadleciały

Albańczycy na miejsce zbiórki reprezentantów wyznaczyli Warszawę, a nie Tiranę. Mają więcej punktów od Polski, nie czują respektu i liczą na dobry wynik.


Przed wrześniową turą spotkań reprezentacja Albanii zdecydowała się nie rozpoczynać zgrupowania u siebie, ale w Warszawie. Nie było sensu zbierać się w Tiranie, skoro tylko jeden zawodnik z albańskiej ligi został powołany do kadry przez włoskiego selekcjonera Edoardo Reję. Jest nim obrońca KF Tirana Erion Haxhallari. Od niedzieli „czarne orły” zaczęły lądować w naszej stolicy, następnego dnia odbył się pierwszy trening.

Najbliżej miał 20-letni napastnik Ernest Muci z Legii, jeden z trzech debiutantów w albańskiej kadrze. Strzelał już gole w reprezentacjach U-19 i U-21, teraz czas na poważniejszą próbę i ma zagrać z Polską. Znany polskim kibicom jest też Bekim Balaj, były zawodnik Jagiellonii.

Latem tego roku skończył mu się kontrakt z austriackim Sturmem Graz, jako wolny zawodnik znalazł się w rosyjskim Niżnym Nowogrodzie. Zagrał we wszystkich 6 meczach Premier Ligi, ale bramki nie zdobył. Strzelił ją za to w ostatni weekend obrońca Lazio Elseid Hysaj w meczu ze Spezią, wygranym 6:1. Hysaj latem przyszedł do rzymskiego klubu po 6 sezonach spędzonych w Napoli, gdzie grał z Piotrem Zielińskim. Jedynego gola w lidze w barwach Napoli zdobył z podania polskiego reprezentanta.

Aktualnie kilku Albańczyków ma za klubowych kolegów polskich reprezentantów. Bramkarz i kapitan Etirt Berisha od tego sezonu dołączył do Karola Linetty’ego w Torino. W Romie Marash Kambulla z Nicolą Zalewskim czekają na szansę od Jose Mourinho. Portugalczyk jeszcze nie dał zagrać Zalewskiemu, Albańczyk zaliczył… minutę. W Grecji Enea Mihaj i Karol Świderski są w PAOK Saloniki, Mario Mitaj z Damianem Szymańskim w AEK Ateny.

W poniedziałek i wtorek albańscy kadrowicze trenowali na stadionie Polonii, w środę zapoznali się z murawą na PGE Narodowym. – Nikt nie jest kontuzjowany, zawodnicy są w dobrej dyspozycji, liczymy na korzystny wynik – oświadczył selekcjoner. Reja w kwietniu 2019 roku przyjął ofertę z Albanii, gdzie zastąpił zdymisjonowanego rodaka Christiana Panucciego. Podpisał umowę do końca roku i… został na dłużej. Jego bilans to 9 zwycięstw, 4 remisy i 7 porażek.

Poprawił go w 2020 roku, gdy reprezentacje zaczęły grać od września. Albania w Lidze Narodów wygrała grupę awansując do Dywizji B. Odniosła 3 zwycięstwa, 2 razy zremisowała i niespodziewanie przegrała u siebie z Litwą 0:1. Ponadto w „braterskim meczu” zwyciężyła Kosowo 2:1. W tym roku w eliminacjach mundialu pokonała na wyjazdach Andorę 1:0 i San Marino 2:0. Przedzieliła te zwycięstwa porażka w Tiranie z Anglią 0:2, ale to wkalkulowano w koszty. 6 punktów oznaczało wykonanie planu. Kolejne zamierzają zdobyć na Polsce.

– Zrobiliśmy duże postępy i możemy uzyskać dobry wynik. Damy z siebie wszystko, pomimo wielkich nazwisk z jakimi się zmierzymy – oświadczył Berat Djimsiti, razem z Hysajem najbardziej doświadczony zawodnik defensywy. – Nie odczuwamy strachu. Jeśli go czujesz, to znaczy że nie nadajesz się do tej pracy. Mocny przeciwnik nie powinien deprymować, ale motywować. Musimy mieć szacunek do Polski, bo to jest bardzo dobra drużyna, z zawodnikami grającymi w najlepszych klubach. Lewandowski jest w super formie, strzela wiele bramek, jest teraz najlepszym napastnikiem pod względem skuteczności i to będzie bardzo fajny pojedynek.

– Mam mentalność zwycięzcy. W każdym meczu po to wychodzę na boisko żeby wygrać i nikogo się nie boję. Tylko zwycięstwa pozwalają iść naprzód – uważa Myrto Uzuni.

– Ja bardzo się cieszę, że kibice znów są na stadionach, tego uczono nas od małego, że mamy grać dla nich – dodaje Klaus Gjasula. – Piłka nożna bez kibiców to nie to samo, brakuje emocji. Na razie sytuacja w grupie jest otwarta, za wcześnie na rozmowy, czy możemy awansować. Skupmy się najpierw na Polsce i najbliższych trzech meczach, potem zobaczymy.


Na zdjęciu: Obrońca Elseid Hysaj zdobył w sobotę bramkę dla Lazio, dzisiaj były klubowy kolega Piotra Zielińskiego spróbuje zatrzymać Roberta Lewandowskiego.

Fot. Pressfocus