Nasi wracają na trasę

Michał Kwiatkowski przyzwyczaił już do tego, że w Giro d’Italia startuje niechętnie, a praktycznie wcale. „Kwiato” tylko raz zdecydował się wziąć udział podczas włoskiej rywalizacji, co miało miejsce u progu jego kariery. W 2012, kiedy to torunianin debiutował w cyklu World Touru, występ na Giro był jego pierwszym startem w wielkim tourze. Polak zajął… 136 miejsce i od tamtej pory na trasach we Włoszech pojawia się, ale w zdecydowanie innych terminach. Maj 2019 roku również postanowił spędzić inaczej, ale – na szczęście – nie będzie tak, że polscy kibice będą się nudzić. Jak to miało miejsce przed rokiem. Przypomnijmy, że w zeszłej edycji Giro nie wystąpił ani jeden z naszych reprezentantów. Teraz będzie ich czterech.

Pierwszy raz w życiu

To zasługa dwóch zmiennych. Po pierwsze od tego sezonu w cyklu World Touru, po raz pierwszy w historii, startuje polska ekipa. Wprawdzie nasi kolarze nie stanowią o sile zespołu CCC Team, ale się w nim znajdują. Kierownictwo ekipy, z Jimem Ochowiczem na czele, zdecydowało, że we Włoszech wystąpi dwóch „biało-czerwonych”. Kamil Gradek jest absolutnym debiutantem w World Tourze i pierwszy raz w życiu pojedzie w trzytygodniowym wyścigu. To zdecydowanie jego największe wyzwanie w dotychczasowej karierze. Wiosną 29-latek startował w kilku najważniejszych klasykach, m.in. nie ukończył słynnego Paryż-Roubaix, i pełnił w nich rolę pomocnika. Taka też funkcja czeka go podczas Giro, choć CCC Team nie ma w swoim zestawieniu zawodnika, który będzie się poważnie liczył w walce o triumf w klasyfikacji generalnej. Drużyna nastawiła się raczej na poszczególne etapy i na pomoc swojemu najszybszemu kolarzowi na finiszach.

Mowa o Jakubie Mareczce. To zawodnik urodzony w Jarosławiu, ale posiadający włoskie obywatelstwo i jeżdżący na takiej właśnie licencji. Drugim Polakiem w drużynie CCC Team jest Łukasz Owsian, dla którego będzie to trzeci start w Giro d’Italia. Rówieśnik Gradka występował we włoskim wyścigu, kiedy nasza drużyna jeździła w drugiej lidze i była zapraszana do rywalizacji na podstawie „dzikiej karty”. Owsianowi, podczas poprzednich wizyt we Włoszech, zdarzało się zabierać do ucieczek i taki też cel przyświeca mu obecnie.

Omijać kraksy szerokim łukiem

O ile w przypadku CCC Team na polskie sukcesy trudno liczyć, o tyle wracający na włoski wyścig Rafał Majka jest zawodnikiem na tyle utytułowanym i doświadczonym, że powinien powalczyć o coś więcej. Po raz ostatni „Zgred” wystartował na Giro w 2016 roku. Zajął wówczas piąte miejsce, co jest najlepszym wynikiem polskiego kolarza w historii tej rywalizacji. Zresztą to właśnie od Giro rozpoczęła się passa bardzo dobrych występów brązowego medalisty olimpijskiego z Rio de Janeiro. W 2013 roku kolarz z Zegartowic zajął we Włoszech siódme, a w 2014 roku szóste miejsce. To trzy z czterech lokat Majki w pierwszych dziesiątkach wielkich tourów. Ponadto, w 2015 roku, „Zgred” zajął trzecie miejsce na Vuelta Espana.

Jeżeli chodzi o priorytety Bora-hansgrohe, grupy Polaka, któremu w górach pomagać będzie jego przyjaciel, Paweł Poljański, to są one podzielone. Niemcy, pod nieobecność Petera Sagana, promują swoją wschodzącą gwiazdę sprintu, czyli Pascala Ackermanna. A jeżeli chodzi o klasyfikację generalną, to teoretycznie grupa powinna postawić na Majkę, a sporo będzie zależeć od tego, jak na własnych trasach będzie się czuł Davide Formolo. Włoch dwie ostatnie edycje Giro kończył na 10. miejscu. Pod koniec kwietnia Majka zajął szóste miejsce w wyścigu Tour of Alps, co może sugerować, że znajduje się w niezłej dyspozycji. – Jestem trochę potłuczony, ale czuję się dobrze. Czekam już tylko na Giro – powiedział po wspomnianej rywalizacji polski kolarz. „Zgred” nawiązał do kraksy na ostatnim etapie. Przypomnijmy, że upadki – w poprzednich sezonach – stały się zmorą naszego zawodnika. Jeżeli tym razem będzie omijał je szerokim łukiem, to kto wie…

Amstel Gold Race: Popis Niewiadomej. Utracona szansa Kwiatkowskiego

Nasze ślady w Giro

* Jedynym polski kolarzem, który odnosił etapowe zwycięstwa w Giro d’Italia był Lech Piasecki. Mistrz świata amatorów z 1985 roku swój pierwszy odcinek wygrał rok później. Następnie triumfował na etapie w 1988 i aż trzy razy w 1989 roku. Wówczas był jedną z największych gwiazd wyścigu. Wygrał m.in. obie czasówki, w tym tę kończącą wyścig, a żaden inny zawodnik nie stawał na najwyższym stopniu etapowego podium więcej niż raz. W sumie Piasecki pięć razy startował w Giro i za każdym razem ukończył wyścig.

* Prawdziwym polskim weteranem startów w wyścigu dookoła Włoch jest jednak Sylwester Szmyd. Bydgoszczanin aż 12 razy wystąpił w Giro i za każdym razem kończył rywalizację. Jego najlepszym osiągnięciem było 19. miejsce w 2006 roku. „Polska kozica”, bo takiego pseudonimu, startując przez lata w zawodowym peletonie, dorobił się Szmyd, „wystartuje” w Giro ponownie w tym sezonie. Znajduje się bowiem w sztabie szkoleniowym grupy Bora-hansgrohe.

* Kolejnym polskim śladem w kolumnie tegorocznego wyścigu będzie…kolejny członek zespołu Bora-hansgrohe, Cesare Benedetti. Włoski kolarz, w 2013 roku ożenił się z Polką i zamieszkał w Gliwicach. Bardzo przywiązał się nie tylko do miasta, ale też do Polski. Wszyscy mówią do niego Czarek, a zawodnik wiele razy podkreślał, że bardzo chciałby reprezentować nasz kraj. Ciągle jednak czeka na nadanie polskiego obywatelstwa.

Parada faworytów

Primoż ROGLIĆ (Słowenia, Team Jumbo-Visma)
Były skoczek narciarski był czwarty w ubiegłorocznej edycji Tour de France, a na Giro wraca po trzyletniej przerwie. I jest w znakomitej dyspozycji. W tym roku wygrał trzy wyścigi etapowe: UAE Tour, a przede wszystkim Tirreno-Adriatico i ostatnio Tour de Romandie, gdzie pokonał m.in. zeszłorocznego triumfatora TdF, Gerainta Thomasa. Niektórzy twierdzą, że jedynym aspektem, który może pokrzyżować mu plany, jest ciągle zbyt małe doświadczenie.

Tom DUMOULIN (Holandia, Sunweb)
„Motyl z Maastricht” wygrał włoski wyścig dwa lata temu, a przed rokiem był drugi. Taką samą lokatę zajął w „Wielkiej pętli”. W tym sezonie startował jednak oszczędnie, szykując formę na Giro. Na Tirreno-Adriatico dość wyraźnie uległ Rogliciowi, zajmując czwarte miejsce, choć czasówkę pojechał od Słoweńca szybciej. To ważne, bo na tegorocznym wyścigu kolarze trzy razy powalczą samotnie z czasem. W krótkim prologu, a także na 9 i ostatnim, 21 etapie.

Simon YATES (W. Brytania, Mitchelton-Scott)
Rok temu podczas Giro przeżył wielki dramat. Do pewnego momentu szedł jak burza. Wygrał trzy etapy i miał prawie pięć minut przewagi w klasyfikacji generalnej nad Chrisem Froome’m. Na 19. odcinku, do Bardonechii, nastąpił dramat. Bardziej doświadczony z Brytyjczyków przeprowadził 80-kilometrową szarżę, która zupełnie złamała Yatesa. Stracił pół godziny i skończył wyścig na 21. miejscu. Później powetował sobie to niepowodzenie wygrywając Vuelta a Espana.

Vincenzo NIBALI (Włochy, Bahrain-Merida)
„Rekin z Messyny” kończy w tym roku 35 lat, ale kariery kończyć nie zamierza. Giro, jest dla niego najważniejszym wyścigiem w kalendarzu, choć zeszłoroczną edycję opuścił z powodów zdrowotnych. Łącznie pięć razy stawał na podium włoskiej rywalizacji. Dwa razy ją wygrał i jest ostatnim rodzimym kolarzem, któremu udała się taka sztuka. Najważniejszym pomocnikiem Nibalego będzie jego wielki przyjaciel, jeszcze bardziej doświadczony Domenico Pozzovivo, który w Giro debiutował w 2005 roku.

Miguel Angel LOPEZ (Kolumbia, Astana)
Pod nieobecność Nairo Quintany i Egana Bernala będzie czołową postacią kolumbijską w peletonie. Ciągle młody, bo 25-letni, jest bardzo głodny sukcesu, a skład Astany został skrojony idealnie pod zaciekłą walkę w górach. W zeszłym roku skończył Giro na najniższym stopniu podium, a taką samą lokatę zajął podczas Vuelta a Espana. Ostatnio, co ważne, „Supermen” poprawił jazdę na czas. W marcu triumfował w ważnym wyścigu Dookoła Katalonii.

Na nich trzeba uważać: Mikel Landa (Hiszpania, Movistar), Bob Jungels (Luksemburg, Deceuninck-Quick Step), Ilnur Zakarin (Rosja, Katiusza-Alpecin), Paweł Siwakow (Rosja, Ineos), Bauke Mollema (Holandia, Trek-Segafredo).

Wielcy nieobecni: Chris Fromme (W. Brytania, Ineos), Geraint Thomas (W. Brytania, Ineos), Romain Bardet (Francja, AG2R), Nairo Quintana (Kolumbia, Movistar), Enric Mas (Hiszpania, Deceuninck-Quick Step).

 

Na zdjęciu: Rafał Majka wystartuje w Giro pierwszy raz od 2016 roku. A tamten sezon był dla niego bardzo udany…

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ