Nazwa rywala niczego nie zmienia

Piłkarze Skry po pokonaniu Resovii mają chęć na pokonanie Arki, tak jak rok temu.


Dobre wyniki Skry w lidze widoczne są nie tylko w tabeli, w której podopieczni Jakuba Dziółki po 9 kolejkach plasują się na 9 miejscu, tracąc do zajmującej miejsce na podium Arki tylko 3 punkty. Do meczu z gdynianami zawodnicy spod Jasnej Góry przystąpią także podbudowani wyborem Jakuba Bursztyna i Oskara Krzyżaka do „Jedenastki kolejki” oraz powołaniem dla Szymona Michalskiego na zgrupowanie reprezentacji Polski U19.

Do dobrych wiadomości trzeba też zaliczyć informację przekazaną przez prezesa Artura Szymczyka, że w poniedziałek zostanie już zamknięty etap formalności przetargowych i ogłoszona zostanie nazwa wykonawcy, który zmodernizuje obiekt przy ulicy Loretańskiej na tyle, że wiosną będzie można już na nim rozgrywać mecze w roli gospodarza i Skra wreszcie będzie u siebie.

Nie znaczy to jednak, że na tej fali radości częstochowianie zapomnieli o tym co najważniejsze. Wręcz przeciwnie. Radość przekuli w zapał do pracy, a optymizm w chęć walki o kolejne punkty.

– Oczywiście, jestem optymistą i dla mnie każdy mecz jest bardzo ważny – podkreślił Oskar Krzyżak. – To samo dotyczy spotkania z Arką, z którą rok temu, bo 20 września, choć wtedy jako gospodarz grając w Gdyni, wygraliśmy 2:1. Na pewno każdy z nas z osobna w każdym spotkaniu chce grać o pełną pulę i wierzy w zwycięstwo.

Optymistycznie nastawiony jest także Damian Hilbrycht, a swój nastrój uzasadnia wynikiem i z grą zespołu w ostatnim meczu w Rzeszowie.

– W meczu z Resovią dobrze wyglądaliśmy w operowaniu piłką, a jeśli chodzi o grę w obronie to chyba za standard można uznać to, że wyglądaliśmy dobrze – stwierdzi pomocnik częstochowian.

– Ta formacja jest bardzo dobrze skonstruowana i zabezpieczona, ale reszta zespołu także ma swoje atuty i nawet gdy rywale zdobyli wyrównującą bramkę to od razu ruszyliśmy do ataku. Wiedzieliśmy, że trzeba strzelić bramkę, bo zdecydowanie zasługiwaliśmy na zwycięstwo, po którym nabraliśmy chęci na kolejne i nazwa oraz miejsce w tabeli kolejnego rywala na pewno tego nie zmieni.


Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus