Nic do stracenia

Trener Śląska Wrocław Jacek Magiera i jego podopieczni wciąż wierzą, że utrzymanie w ekstraklasie jest możliwe.


– Trzeba wyjść na boisko i po prostu grać. Podwinąć rękawy i walczyć – zachęcał swoich podopiecznych przed meczem z Radomiakiem trener wrocławskiego Śląska, Jacek Magiera. Okazało się jednak, że jego zawodnicy na boisku mieli zbyt mało argumentów stricte piłkarskich i nie powiększyli swojego dorobku punktowego. Sytuacja zespołu z Oporowskiej w ligowej tabeli staje się dramatyczna.

Po zakończeniu batalii 46-letni szkoleniowiec nie ukrywał rozczarowania

Pierwsza połowa w naszym wykonaniu do zapomnienia – nie owijał w bawełnę. – W drugiej części wyglądało to lepiej, zdecydowanie lepsza energia i kilka sytuacji bramkowych. W porównaniu do meczu z Górnikiem w Zabrzu przez następny tydzień sporo poprawiliśmy, jeżeli chodzi o organizację gry. Jesteśmy w takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy i nie ma czego tuszować. Jedyną możliwą szansą, że wrócimy do życia, jest zwycięstwo w Białymstoku z Jagiellonią i tak do tego zagadnienia podchodzę.

Dzisiaj już prawie nikt nie wierzy w Śląsk. Jeżeli my sami się poddamy, jeżeli nastąpi podział w zespole, to nie mamy już szans. Mental na pewno nie jest na wysokim poziomie, trudno zresztą aby taki był, skoro przegrywa się spotkanie wiadomo jakiego gatunku. Przeciwko Radomiakowi wystawiliśmy najlepszą jedenastkę, na jaką nas było stać. Niebawem wrócą dwaj zawodnicy, ale kolejni dwaj dzisiaj wypadli za kartki. Nie wiem, co z kontuzjowanymi. Trochę nam się to wszystko sypie. Ja jednak nie tracę nadziei i wciąż mam pozytywną energię – dodaje Magiera.

Nie poddamy się, bo nie takie już historie w piłce nożnej widzieliśmy. Nie chcę, żeby dziennikarze nas bronili. U zawodników jest to psychika, to jest sport, gdzie naprzeciwko siebie mają rywali i w żadnym wypadku nie mam zamiaru nikogo bronić. Natomiast to jest futbol, rywalizacja, gdzie wiele rzeczy ma na to wpływ. Zwycięstwo w Białymstoku może spowodować, że ta drużyna wygra kolejne trzy mecze. Może, ale aby to zrobić, trzeba wygrać jeden. Jesteśmy w takiej sytuacji, że nie patrzymy daleko. Piłkarze pracują z psychologiem, ale nie chcę mówić o tym, co było robione wcześniej, bo to nie ma dla mnie żadnego znaczenia – kończy trener Jacek Magiera.


Czytaj także:

Nadziei na pomyślny finisz sezonu nie traci 20-letni napastnik Dawid Bałdyga, który w meczu z Radomiakiem zadebiutował w rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy. – Kolejne moje małe marzenie, mój mały cel – debiut w ekstraklasie – odhaczony, ale nie ukrywam, że w meczu z Radomiakiem najważniejsze było zwycięstwo – przyznał wychowanek Irasu Czaplinek.

– Bardzo chcieliśmy wygrać dla Wrocławia, dla kibiców, dla całej społeczności. Czego nam zabrakło? Trudno to oceniać. Przegraliśmy 0:1 i mamy tylko cztery kolejki, żeby cały czas walczyć. Teraz to nasz nadrzędny cel i zrobimy wszystko, by się utrzymać w ekstraklasie.

W ostatnim meczu ligowym obowiązki kapitana drużyny pełnił Konrad Poprawa. – Z tego, co pamiętam, Radomiak oddał jeden celny strzał na naszą bramkę i z tego padł gol – powiedział niespełna 25-letni stoper.

– Brakowało nam wykończenia i pazerności. W obecnej sytuacji nie mamy nic do stracenia, na pewno się nie poddamy. Musimy porozmawiać w szatni, jeden drugiego wesprzeć i jedziemy dalej. Zostały cztery mecze, trzeba będzie się podnieść i walczyć. Pokazaliśmy, że zależy nam na tym, żeby wygrywać mecze, tylko czasem widać u nas bezradność, bo chęci jak najbardziej są. Ostatnia porażka jest dla nas bardzo przykra, ale musimy podnieść głowy i grać dalej, bo jeszcze nie wszystko stracone.


Na zdjęciu: Po przegranym meczu z Radomiakiem piłkarze Śląska byli załamani…

Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus