Nic na pstryknięcie palcem

W GKS-ie grał już na obu skrzydłach, pozycji ofensywnego pomocnika czy jako napastnik. Kamil Zapolnik, który przed sezonem został sprowadzony do Tychów za około 200 tys. zł z Wigier Suwałki, stopniowo spłaca się klubowi. W niedzielnym meczu z Odrą Opole (3:0) strzelił swojego gola nr 8. Taki dorobek czyni go najlepszym snajperem zespołu. Pięć z tych bramek zdobył wiosną.

– Zawsze wymagałem od siebie więcej. Runda jesienna przebiegła, jak przebiegła. Każdy z nas powinien już wymazać ją z pamięci i patrzeć tylko do przodu. Latem wiele osób – zwłaszcza nowych zawodników – sądziło, że będziemy walczyć o najwyższe cele. Wiadomo jednak: to nie działa tak, że pstryknie się palcami i powstanie gotowa drużyna. Potrzebny był nam czas. Trener Tarasiewicz poukładał nas i można powiedzieć, że wyciąga z nas maksa. Dajemy radę fizycznie i piłkarsko. Nasza gra jest zorganizowana, nie ma chaosu i to przynosi efekty – mówi 26-latek.

Ryszard Tarasiewicz niedawno mówił o swojej drużynie, że „krwawi”. W niedzielę zwycięstwo na pożegnanie z własnym stadionem przyszło jej jednak bardzo łatwo. – Z wysokości trybun może tak to wyglądało, ale na boisku czuliśmy trudy tego spotkania i ogólnie całego sezonu. Rozegraliśmy ten mecz mądrze. Nie atakowaliśmy na hurra. Wiedzieliśmy, że to, co prezentujemy przez całą rundę, przyniesie efekty i konsekwentnie robiliśmy swoje. Kadrę mamy, jaką mamy… Zimę przepracowaliśmy jednak tak dobrze, że pozwala nam to teraz gonić przez 90 minut, a do tego nawet w końcówce rundy jesteśmy w stanie dołożyć jakość piłkarską. Widać, że sił nam starczy i w ostatnim meczu jeszcze damy z siebie wszystko – przyznaje Zapolnik, który wraz z kolegami szansę na awans stracił dwa tygodnie temu, ale ma jeszcze o co walczyć. Tyszanie tracą tylko punkt do trzeciej w tabeli Chojniczanki, dlatego zakończenie sezonu na podium jest całkiem realne.

– To mogłoby być fajne. Pamiętamy, jaka była nasza sytuacja po rundzie jesiennej. Należy się cieszyć z tego, co jest, ale spróbować jeszcze dać sobie i kibicom satysfakcję przed wakacjami i wygrać w Sosnowcu. Na pewno nie będzie to dla nas miłe, że przeciwnicy będą już świętowali awans, ale taka jest piłka. Widocznie zasłużyli na to i chwała im. My na pewno nie położymy się przed Zagłębiem. Będziemy chcieli zrobić sobie przed urlopami miły prezent – podkreśla ofensywny zawodnik GKS-u.