Nic więcej nie dało się zrobić

Korespondencja własna z Kazania

Michał ZICHLARZ: Jak ocenić to co stało się w niedzielę w Kazaniu?

Robert LEWANDOWSKI: – No cóż, staraliśmy się, walczyliśmy, ale na dzisiaj mamy taką jakość piłkarską. Jak mówię, robiliśmy co mogliśmy, ale nic więcej z tak dysponowanym rywalem nie dało się zdziałać.

Dlaczego?

Robert LEWANDOWSKI: – Powiem tak, w ostatnim czasie, w ostatnich latach nie graliśmy z takim zespołem, jak Kolumbia. Nawet na Euro mecz z Niemcami nie był tak trudny, jak ten w Kazaniu. Kolumbia pokazała, że jest drużyną, która w tych mistrzostwach może powalczyć o kolejne rundy. Jeśli chodzi o nas, to wyciągnęliśmy z tego spotkania „maksa”.

Zrobiliście wszystko co można było zrobić, żeby jak najlepiej przygotować się do mundialu w Rosji?

Robert LEWANDOWSKI: – Na pewno możemy sobie pluć w brodę, jeśli chodzi o pierwszy mecz z Senegalem. Jeżelibyśmy zagrali w tym spotkaniu tak, jak z Kolumbią, to myślę, że wynik byłby zupełnie inny i nawet jeślibyśmy nie zdobyli punktów w niedzielę, to byłaby na to szansa w kolejnej grze. Pretensje możemy mieć głównie jeśli chodzi o ten pierwszy mecz mistrzostw, o to, jak zagraliśmy. A z Kolumbią, staraliśmy się, robiliśmy co mogliśmy, ale jak się okazało było to za mało.

Pan tych sytuacji pod bramką rywala też nie miał za dużo…

Robert LEWANDOWSKI: – Nie wyczaruję z niczego czegoś. Zawsze byłem gdzieś tam podwajany czy potrajany. W takiej sytuacji ciężko coś zrobić. Cała drużyna starała się, walczyła, ale jak się okazało było to za mało, żeby osiągnąć jakiś sukces w starciu z tak dysponowanym rywalem, jak Kolumbia.

Czy to wszystko nie zawaliło się w momencie, kiedy nagle zaczęło się robienie jakiś gwałtownych zmian w reprezentacji?

Robert LEWANDOWSKI: – Z Kolumbią, to że zagralibyśmy w takim, a nie innym zestawieniu, to też by nie wystarczyło. Rywal zagrał tak, jak żadna z innych drużyn z którymi w ostatnim czasie przyszło nam się zmierzyć. To był inny poziom. My do tej pory wyciągaliśmy „maksa” z tej reprezentacji. W eliminacjach mieliśmy zawodników, którzy byli w innej formie niż ma to miejsce teraz. Myślę, że tutaj też wiele od tego zależy. Wiele zresztą czynników złożyło się na to, że teraz wygląda to tak, a nie inaczej.

Przed nami ostatnie spotkanie tych mistrzostw w czwartek z Japonią. Jak podejdziecie do tego meczu?

Robert LEWANDOWSKI: – Jest złość, jest rozgoryczenie, ale wiadomo, to są mistrzostwa świata i człowiek chce w nich powalczyć. Myślę, że jak zagramy z nimi w taki sposób jak z Kolumbią, poprawiając przy tym parę elementów, to nie będzie źle i zdobędziemy z nimi jakieś honorowe punkty. Nic nam już w tej chwili nie zostało.

To koniec tego zespołu?

Robert LEWANDOWSKI: – Nie jest łatwo stworzyć dobrą drużynę. Sami widzieliście, jak to w poprzednich latach wyglądało. Ja chciałbym, żebyśmy byli obecni także na kolejnych ważnych turniejach. Wtedy może będzie szansa, że coś więcej na nich ugramy.

Co w takim razie będzie z tą reprezentacją po mundialu?

Robert LEWANDOWSKI: – Zawsze po takim turnieju przychodzi moment na zadanie sobie pytania co dalej. Ja na pewno nie chciałbym, żeby zaczął się proces budowania nowego zespołu. Czasu przecież nie mamy, a to jest zbyt ciężki proces, żebyśmy zburzyli to co powstało. Przecież w tych wcześniejszych latach dawaliśmy kibicom wiele radości, teraz niestety zawiedliśmy. Zawiedliśmy z tego powodu, że nie byliśmy w stanie zrobić nic więcej. Poza pierwszym meczem z Senegalem z Kolumbią nie byliśmy w stanie nic działać. Nie mieliśmy tej jakości co przeciwnik i na dzień dzisiejszy tak wygląda sytuacja naszej piłki nożnej. Jest wiele do poprawy. To, że jesteśmy tutaj dzisiaj na mundialu, to jest wszystko co mamy i pretensje o to, że jesteśmy w tym, a nie innym miejscu nic nie dadzą, bo pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie przeskoczyć.

Niektórzy zawodnicy noszą się z zamiarem zakończenia reprezentacyjnej kariery. Będzie ich pan przekonywał do tego, żeby tego nie robili?

Robert LEWANDOWSKI: – Nie wiem kto chce zakończyć reprezentacyjną karierę, bo nikt mi o tym nie powiedział. Ale wiem, że dla wielu piłkarzy taki czas jak mistrzostwa świata, to szczególny okres czy chwile w karierze, ja nie jestem tutaj wyjątkiem. To nie jest tak, że nie chcieliśmy, tylko, że nie potrafiliśmy. To jest różnica. Po meczu z Kolumbią wróciliśmy do hotelu i rozmyślaliśmy co dalej. Zostaje jednak jeszcze jeden mecz i trzeba w nim powalczyć o zdobycie trzech punktów. Na pewno w starciu z Japończykami nas na to stać. To będzie też inna ranga przeciwnika, bo z Kolumbią nic nie byliśmy w stanie zrobić.

Ma pan do siebie żal, że ten mundial nie został spożytkowany lepiej?

Robert LEWANDOWSKI: – Gorycz jest, to na pewno, ale z drugiej strony jeszcze raz powtórzę, nie da się z niczego uzyskać wyniku. Jak nie ma piłek z przodu, to niczego nie idzie zrobić. Jeśli miałbym te sytuacje, a ich nie wykorzystywał, to na pewno mógłbym mieć o to pretensje, ale tak nie było. Mogę oczywiście mieć pretensje, że czegoś zabrakło, ale nie jestem zawodnikiem, zresztą nie ma takiego na świecie, który minie pięciu, siedmiu zawodników i trafi do siatki. Ja jestem napastnikiem, który żyje z podań, który pracuje też na rzecz kolegów. Z Kolumbią wszyscy walczyliśmy o to, żeby zdobyć bramkę, żeby wyrównać, ale się nie udało. Jesteśmy na tym poziomie na którym jesteśmy. Jak się teraz okazało sam sposób wywalczenia awansu pokazał, że nie będzie to korespondowało z tym, co będzie czy jest na mundialu.