Nie bać się wygrać!

Mentalność zawodników z Sosnowca pozostawia wiele do życzenia i właśnie w tej sferze mają najwięcej do poprawy.


Zespół Zagłębia to naszym zdaniem interesujący materiał do analizy dla psychologów sportowych, a nawet do napisania rozprawy naukowej. Dotąd zgromadził 27 punktów. Ma 8 zwycięstw (w tym jedno w dodatkowym czasie gry) i 25 porażek (4 w dodatkowym czasie), z czego 10 różnicą gola. Gdyby połowa z tych potyczek zakończyła się sukcesem, jego sytuacja byłaby znacznie lepsza.

– Takie przegrane najbardziej bolą, bo niby niewiele brakuje, a mimo to zjeżdża się z lodu pokonanym. To nas wszystkich demobilizuje i w rezultacie wpływa na postawę w kolejnych meczach – uważa sosnowiecki napastnik, Dominik Nahunko.

Huśtawka nastrojów

Hokeiści Zagłębia ostatnio zafundowali swoimi kibicom istną huśtawkę nastrojów. W miniony piątek przegrali sromotnie w Oświęcimiu, zaś w niedzielę GKS-em Tychy walczyli jak równy z równym, przegrywając 2:4 (ostatni gol do pustej). Czym można wytłumaczyć taką metamorfozę?

– Do meczu w Oświęcimiu podeszliśmy zbyt optymistycznie i chcieliśmy prowadzić równorzędną grę, bez asekuracji – tłumaczy trener Grzegorz Klich.

– Chyba zapomnieliśmy, z jakim zespołem przychodzi nam się potykać i w rezultacie gospodarze nas wypunktowali. Nie mieliśmy nawet punktu zaczepienia, choć po pierwszej tercji przegrywaliśmy tylko 1:2.

Z kolei po 40 minutach spotkania w Tychach Zagłębie prowadziło 2:1, prezentując się z niezłej strony.

– Mentalność jest najważniejsza i tutaj jest pole do poprawy – przekonuje szkoleniowiec.

– Nie można bać się wygrać, a takie wrażenie można było odnieść w trzeciej tercji ostatniego meczu. Oczywiście, pracujemy nad tym elementem, a przed nami jeszcze prawie cała ostatnia runda.

Chłodna głowa

– Zespół z Oświęcimia dysponuje odpowiednią siłą uderzeniową i dlatego nas mocno skarcił – dodaje Nahunko jr., któremu w premierowej odsłonie meczu w Tychach zszywano rozciętą skórę na kolanie, ale wrócił na kolejną tercję i zdobył gola.

– Rywale zdobyli kilka bramek z kontry i nasza gra zupełnie się rozkleiła. W Tychach było zdecydowanie więcej rozsądku z naszej strony, choć w ostatniej tercji nie ustrzegliśmy się błędów. Za nami analiza wideo i oba spotkania rozebraliśmy na części. Wyciągnięte wnioski należy zrealizować w kolejnych spotkaniach.

Hokeistom z Sosnowca brakuje chłodnej głowy w kluczowych momentach, a przecież w ich szeregach jest wielu zwodników z ligowym doświadczeniem.

– Pragniemy jak najlepiej przygotować się do play offu, by nie zakończyć go na czterech meczach – podkreśla trener Klich.

– Będą drobne roszady w poszczególnych formacjach, by jeszcze lepiej funkcjonowały. Mamy niezły układ meczów – podejmujemy ekipy z Sanoka oraz Torunia – i liczymy na korzystne rezultaty.

Z najbliższy weekend Zagłębie spotka się u siebie z Jastrzębiem oraz wspomnianym Sanokiem i na pewno jest w stanie poprawić dorobek punktowy.

– Fizycznie nie ustępujemy rywalom, ale musi nas obowiązywać dyscyplina. Bez niej nie mamy szans na nawiązanie równorzędnej walki – uważa Nahunko.

– Liczę na punkty z Jastrzębiem, bo przecież z tą drużyną całkiem nieźle nam się wiedzie. Z Sanokiem również mamy szansę na punkty.

By zbudować siłę mentalną przed play offem, potrzebne są zwycięstwa i warto o nie walczyć w każdym spotkaniu. Hokeistom z Sosnowca tego akurat nie trzeba przypominać.


Na zdjęciu: Dominik Nahunko (z lewej) i Witalij Andrejkiw liczą, że tym razem zapiszą na swoim koncie zwycięstwa.
Fot. Tomasz Kudala/PressFocus