Nie bawcie się w te klocki, chłopcy

Dariusz LEŚNIKOWSKI: Po co Legii hucpa z przypisywaniem sobie czternastu tytułów mistrzowskich?

Antoni PIECHNICZEK: – Nie mam pojęcia, sam się jej dziwię. Kompletnie niepotrzebna jej ta akcja. Jest niesmaczna, wywołuje zgrzytanie zębów w całym środowisku piłkarskim. „Nie bawcie się w te klocki, chłopcy” – chciałbym powiedzieć autorom tego pomysłu. Na miejscu Legii szeroko omijałbym ten temat.

Rozumiem, że pamięta pan, w jakich okolicznościach owo „mistrzostwo” 1993 zostało zdobyte?

Antoni PIECHNICZEK: – Nie byłem wtedy członkiem Zarządu PZPN, ale rozumiem doskonale przekonanie ówczesnych władz, iż walka o tytuł była ustawiona. Symptomatyczne, że to właśnie trener Ryszard Kulesza – przecież warszawiak, i kochający Warszawę ponad wszystko – powiedział znamienne słowa: „Cała Polska widziała”.

To jednak jeszcze nie dowód…

Antoni PIECHNICZEK: – Tak sobie myślę, że wszyscy uczestnicy tamtej walki o mistrzostwo mogliby – albo raczej powinni – wówczas wsiąść do autobusu i pojechać do Wrocławia. Tyle że wtedy jeszcze nikt we Wrocławiu takimi tematami się nie zajmował.

Dziś wniosek do PZPN o przyznanie tytułu za rok 1993 Legii miałby jakiś sens?

Antoni PIECHNICZEK: – Jestem członkiem honorowym PZPN, bez prawa głosu na zebraniach i zgromadzeniach. Ale moja opinia – gdyby ktoś mnie na takim forum o nią poprosił – jest jednoznaczna: Legia ma dane ku temu, by 14. tytuł mistrza Polski wywalczyć na boisku.

Złośliwi powiedzą, że zawsze bliżej panu będzie do Ruchu i Górnika, niż do Legii.

Antoni PIECHNICZEK: – To się mocno pomylą. Cztery lata spędzone w Legii i w Warszawie wspominam z wielkim sentymentem, bo to okres mojego największego przyspieszenia sportowego i życiowego u młodego człowieka, jakim wtedy byłem. Warszawa – i tamtejsza AWF – dała mi tytuł magistra wychowania fizycznego, dała tytuł trenera II klasy. Legia dała Puchar Polski, przygotowała do późniejszego mistrzostwa kraju w Chorzowie. Grałem przy Łazienkowskiej w otoczeniu niemal wyłącznie reprezentantów. Mam wielki szacunek dla Legii.

Ale nie za fałszowanie historii?

Antoni PIECHNICZEK: – Powtórzę: to niesmaczne. W sytuacji, gdy Górny Śląsk już prawie 30 lat czeka na tytuł mistrzowski, bo – dla zapewnienia sobie bytu – tutejsze kluby muszą wychowywać i sprzedawać najzdolniejszych zawodników, Legia ma potencjał nie tylko na 14. tytuł, ale i na kolejne – osiemnasty, dwudziesty. Dziś bowiem decyduje siła ekonomiczna. Na marginesie: dobrze, że „Sport” podniósł ten temat. Dziwię się, że nie zrobiły tego – i nie ukręciły od razu łba tej sprawie – warszawskie gremia dziennikarskie.