Nie będą cofać na parkingu w Jastrzębiu

Każda drużyna ma swoje przedmeczowe rytuały i przesądy. W ŁKS na przykład kierowcy klubowego autokaru wiedzą, że po wjeździe na teren stadionu rywala nie wolno cofać na parkingu.


Należy tak wjeżdżać, by zaparkować bez cofania. Złamanie tej zasady grozi przede wszystkim reprymendą od kierownika drużyny, a niektórzy wierzą, że kosztować może też stratę punktów.

Trener Wojciech Stawowy zaznacza, że on osobiście w takie gusła nie wierzy, ale… nie ma nic przeciwko temu zakazowi cofania. Nie wiadomo, czy pomoże, ale na pewno nie przeszkadza, więc lepiej nie cofajmy – mówi. A już na pewno nie wolno cofać się na boisku, gdzie jego zespół gra zdecydowanie do przodu.

Okres przygotowawczy do meczu w Jastrzębiu trwał tylko dwa dni, bo przecież w środę ŁKS grał z Koroną. „Najważniejsze to niczego nie zepsuć, bo przecież w dwa dni niczego nowego się nie nauczymy i niczego nie poprawimy. W czwartek odbyły się tylko zajęcia regeneracyjne i wyrównawcze dla tych, co grali mniej albo wcale, w piątek mamy w planie rozruch i wyjazd na Śląsk” – trudno powiedzieć, że Stawowy zdradza tajniki trenerskiej kuchni, bo są to przecież rzeczy oczywiste.

W sobotę nie zagra jeszcze Maciej Dąbrowski, drugi obok Arkadiusza Malarza weteran w drużynie i tak jak Malarz mistrz Polski z Legią (on – dwukrotnie, jego kolega z bramki – trzy razy). Jeszcze dochodzi do siebie po chorobie i będzie brany pod uwagę dopiero na następny mecz z Radomiakiem. Carlosa Morosa, który go w obronie zastępuje, chwaliliśmy po ostatnich dwóch meczach, więc brak wicekapitana nie stanowi problemu.

Wojciech Stawowy ma też pole manewru na paru innych pozycjach, może więc bezpiecznie, bez szkody dla jakości gry, rotować składem. „Ale nie będzie radykalnych zmian z meczu na mecz” – zastrzega. –„ Zespół jest przygotowany do gry co 3 dni, więc zmiany mogą się zdarzać najwyżej na dwóch-trzech pozycjach”.

Z zespołem z Jastrzębia ŁKS spotykał się do tej pory rzadko – ogółem sześciokrotnie: po dwa razy w ekstraklasie i po dwa w I i II lidze. Obie drużyny razem awansowały do I ligi w 2018 roku, ale rok później ŁKS uciekł do ekstraklasy, wygrywając między innymi dwukrotnie z GKS Jastrzębie 2:0 i 2:0. Są to jedyne do tej pory zwycięstwa ŁKS w tej rywalizacji, a w rozegranym w maju 2019 roku meczu w Jastrzębiu dwa gole strzelił Łukasz Sekulski, który zapewne zagra i teraz.

Z ekstraklasowego meczu w 1989 roku (1:1) zapamiętałem między innymi to, że w zespole z Łodzi grał wówczas Tomasz Jasina. Jego pozapiłkarskie losy śledzimy do tej pory, bo to przecież nasz kolega po fachu – jest komentatorem piłkarskim TVP. Z piłkarzy wywodzących się z Jastrzębia w Łodzi dobrze zapisał się i jest miło wspominany przez kibiców grający w ŁKS w latach 2003-7 Dariusz Kłus, który seniorską karierę rozpoczął wprawdzie w Odrze Wodzisław, ale urodził się i zaczął grać piłkę właśnie w Jastrzębiu.


Fot. Norbert Barczyk/PressFocus