Nie będzie kalkulacji

Pojedynek Kownackiego (17 zw. – 14 KO) z Martinem (25 zw. – 23 KO, 1 por., 1 rem.) będzie jednym z głównych punktów gali w Barclays Center na Brooklynie. Atutem 29-letniego Polaka o niecodziennym przydomku „Babyface” jest mocny cios, nieustępliwość i serce do walki. Nie potrafi kalkulować i walczy widowiskowo. Chce zawsze udowodnić w ringu swoją wyższość, o czym przekonał się choćby Artur Szpilka, którego Kownacki niespodziewanie łatwo odprawił już w czwartej rundzie w lipcu 2017 r.

Niektórzy mają zastrzeżenia co do sylwetki pięściarza, który… nie przejmuje się, że nie wygląda jak gladiator. – Ważę 255-260 funtów (116-118 kg, przy wzroście 191 cm – przyp. red.) i jestem z tego zadowolony. Na początku obozu był plan, żeby zejść niżej, ale źle się z tym czułem. Nieważne, jaki się ma numerek na wadze. Chodzi o to, by w ringu czuć się sobą i robić to, do czego się jest przyzwyczajonym – wyznaje pochodzący spod Łomży bokser.

Trzy lata starszy „Książę Karol” Martin jest o 5 cm wyższy i ma o 10 cm większy zasięg ramion (203 do 193). Jest też bardziej doświadczony, bo oprócz tego, że stoczył 27 walk, to dzierżył już pas mistrzowski. W styczniu 2016 trochę przypadkowo – bo dzięki kontuzji kolana Wiaczesława Głazkowa w trzeciej rundzie – wywalczył tytuł mistrza świata organizacji IBF. Jego posiadaczem był jednak krótko, bo trzy miesiące później stracił go na rzecz Anthony’ego Joshuy. Od tamtej pory Martin pokonał tylko dwóch przeciwników i to średniej klasy. Moc ma, o czym świadczy bilans walk zakończonych przed czasem. Jest leworęczny, więc niewygodny.

Faworytem bukmacherów jest Martin. – Nie obchodzi mnie to. Palę się do walki, bo przecież od mojego zwycięstwa nad Gruzinem Kiładze upłynęło prawie 8 miesięcy. Dla mnie to walka o być, albo nie być, dlatego czuję większą presję niż zazwyczaj, ale radzę sobie z nią. Wiem, że kibice na mnie liczą, dlatego zrobię wszystko, by wygrać i być bliżej walki o pas – zapowiada jednak Kownacki.

Transmisja w Canal+, od 3.00.