Nie boję się trudnych zadań

Rozmowa z Piotrem Hauderem, nowym trenerem Odry Wodzisław Śląski.


Został pan nowym szkoleniowcem Odry Wodzisław Śląski, która w tej chwili znajduje się w strefie spadkowej 3. ligi. Po nominacji więcej odebrał pan telefonów z gratulacjami, czy wyrazami współczucia?

Piotr HAUDER: – Wszystkie telefony, które odebrałem, były wyłącznie wspierające. To był główny wątek. Odebrałem to jako rzecz naturalną, bo jeżeli ktoś naprawdę kibicuje i dobrze życzy Odrze Wodzisław, powinien ją wspierać na każdym kroku, jej trenerów i zawodników.

Kiedy otrzymał pan tę propozycję, nie miał żadnych wątpliwości, że trzeba podjąć rzuconą rękawicę?

Piotr HAUDER: – Jak przy każdej sytuacji dokonywania wyboru, człowiek wszystko analizuje, rozważa „za” i „przeciw”. Nie miałem żadnych wątpliwości, bo Odra Wodzisław jest dla mnie klubem szczególnym, jedynym nurtującym mnie pytaniem było, jak pomóc i którędy.

Jak zareagowałby pan na ostrzeżenie, że wszedł na pole minowe?

Piotr HAUDER: – Rozumiem kontekst tego pytania, ale taka już jest rola trenera, że podejmuje się trudnych i niewdzięcznych zadań. Gdyby nie było niczego do poprawy, to trenerem Odry nadal byłyby Jacek Trzeciak, a prezesem klubu Tomasz Stolarski. Mam w sobie dużo wiary, ze nie jest to mission impossible. Wierzę, że całe środowisko Odry, czyli kibice, działacze, udziałowcy oraz władze miasta zrobią wszystko, by nam, tzn. mnie i piłkarzom, pomóc. Może trochę to naiwne, ale trzeba zrobić wszystko, by utrzymać drużynę w 3. lidze.

Uważam, że obecna sytuacja Odry Wodzisław w tabeli jest bardzo trudna, ale mimo wszystko nie beznadziejna. Zgodzi się pan z moją tezą?

Piotr HAUDER: – Bez dwóch zdań, to nie ulega wątpliwości. Trzeba jednak mieć świadomość, że jesienią niewiele da się poprawić. Po prostu nie ma czasu, żadnej przerwy w rozgrywkach. Przed meczem z Polonią Bytom mam tylko dwa treningi. Co mogę zdziałać? Przede wszystkim nawiązać kontakt z drużyną i podnieść morale zawodników, które po ostatnich dotkliwych porażkach (0:3 ze Stalą Brzeg, 1:6 ze Stilonem Gorzów Wielkopolski, 0:5 z Lechią Zielona Góra – przyp. BN) na pewno podupadło. Nikt nie może zaprzeczyć, że trzy „gongi” wpłynęły na poczucie wartości piłkarzy Odry oraz ich morale.

Zadebiutuje pan na ławce Odry w meczu przeciwko Polonii Bytom. Z pańskiego punktu widzenia to dobrze, czy źle? Może na „przetarcie” wolałby pan przeciwnika niżej notowanego?

Piotr HAUDER: – Terminarz rozgrywek został ułożony dużo wcześniej, więc tracenie energii i czasu na dywagacje, z kim wolałbym zagrać, jest bezprzedmiotowe. Gramy z Polonią Bytom i tyle. Po prostu trzeba brać to, co daje los. Teraz trzeba skupić się na tym, jak zagrać przeciwko faworytowi i zrobić to najlepiej jak potrafimy.

Ten mecz będzie miał kilka podtekstów, wszak bytomian prowadzi trener Ryszard Wieczorek, przez wiele lat związany z Odrą. To nakłada na pana i zawodników Odry dodatkową presję?

Piotr HAUDER: – Trener Wieczorek zrobił bardzo dużo dla Odry jako piłkarz i trener, z tymi faktami nikt nie zamierza dyskutować. Ale w sobotę przyjedzie do Wodzisławia jako przeciwnik, więc można się do niego uśmiechnąć, uścisnąć dłoń, a na boisku zrobić wszystko, by pokrzyżować mu szyki. Zawodnicy, również ci, którzy w przeszłości byli jego „podwładnymi”, powinni skupić się tylko n zadaniu, które ich czeka.

Miał pan już okazję mierzyć się z Ryszardem Wieczorkiem jako trenerem?

Piotr HAUDER: – Tylko raz. To było już dosyć dawno temu. Ja prowadziłem wtedy w lidze okręgowej Silesię Lubomia, on Odrę Wodzisław. Na boisku padł remis 1:1, dla nas był to duży sukces, dla Odry porażka.

Pański kontrakt z Odrą obowiązuje do…

Piotr HAUDER: – Umowa obowiązuje do końca bieżącego sezonu. W przypadku utrzymania drużyny w 3. lidze, będzie prolongata na kolejny rok.


Na zdjęciu: Trener Piotr Hauder podjął się w Odrze Wodzisław trudnej misji, ale nie beznadziejnej.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus