Nie chciałem przespać okazji

Maciej GRYGIERCZYK: Decyzja o odejściu z macierzystego Rozwoju Katowice do Jastrzębia była trudna?
Adam ŻAK: – Nie. To w końcu liga wyżej. Niełatwo jednak opuszczać klub, w którym było się od małego, zwłaszcza po takiej dobrej rundzie, jaką zanotowaliśmy wiosną. Mieliśmy naprawdę zgraną ekipę, stanowioną przez zawodników, trenerów i zarząd, który nas wspierał. Ucieszyłem się, że wyższa liga mnie chce, ale było mi smutno, że będę musiał opuścić Rozwój i ze wszystkimi się żegnać. W Jastrzębiu dość długo czekano na decyzję o przyszłości Daniela Szczepana. Po informacji, że odchodzi do Śląska Wrocław, zadzwoniono do mnie.

Wcześniej mógł pan przedłużyć kontrakt z Rozwojem.
Adam ŻAK: – Tak, jeszcze przed końcem sezonu. Wstrzymałem się jednak z decyzją, żeby zobaczyć, co się wydarzy – by ewentualnie nie przespać jakiejś okazji. Szczerze powiedziawszy, byłbym chyba głupi, gdybym nie skorzystał z oferty GKS-u; tym bardziej, gdy dowiedziałem się, że odchodzi podstawowy napastnik. Robi się wakat i czułem, że chcą na to miejsce właśnie mnie. Bez dwóch zdań, nie było się nad czym zastanawiać. W przeszłości jeśli w ogóle miałem styczność z klubami z wyższych lig, to tylko na testach. W 2014 roku w Zagłębiu Lubin, po dobrej rundzie w drugiej lidze, usłyszałem klasyczne „zadzwonimy do pana”. Nikt nigdy nie zgłosił się z tak konkretną propozycją, co teraz.

Do pierwszej ligi kroczył pan okrężną drogą. Rozwój wypożyczał pana do Karpat Krosno czy Pniówka Pawłowice Śląskie, jesienią długo był pan rezerwowym, a strzelba odpaliła na dobre dopiero w rundzie rewanżowej, którą zakończył pan z dorobkiem 9 goli.
Adam ŻAK: – Przyznałem przed samym sobą, że wcześniejsze lata były raczej nieudane. Przenosiny na wypożyczenia do Krosna i Pawłowic, powroty, nieudane starania… Powiedziałem sobie, że jeśli nie teraz, to już ciężko będzie pójść wyżej. Poukładałem sobie życie. Przeprowadziłem się, mieszkam z narzeczoną. Trochę się pozmieniało. Będę chciał takie podejście kontynuować. Wziąłem się za siebie pod względem żywieniowym i treningu. Nie ma co ukrywać – długo miałem problemy z wagą, kolejni trenerzy mnie za to opierdzielali. Stwierdziłem w końcu, że nie mogę tak wyglądać; że aby myśleć o grze na dobrym poziomie, muszę trochę zmienić budowę swojego ciała. Zacząłem ciężej trenować. Również indywidualnie. To przyniosło skutek.

Jest pan ostatnim wychowankiem Rozwoju z rocznika 1994, który ruszył z Rozwoju do wyższej ligi.
Adam ŻAK: – Ale nie mogę w żadnym razie powiedzieć, że to kariera. Kariery to robią Arek Milik czy Przemek Szymiński. Są zagranicą, w topowych drużynach. W górę szli też Konrad Nowak czy Wojtek Król. Lekka zazdrość mogła być. Życzyłem im jak najlepiej, ale chyba każdy by ją czuł. Przejście do takich klubów w młodym wieku to jest coś. Wychodziłem jednak z założenia, że każdy może zapracować na swoją szansę. Mam nadzieję, że ja teraz tę swoją wykorzystuję. Obym na tym nie poprzestał. Gdy Rozwój grał w pierwszej lidze, miałem kilka sytuacji, ale nie zdobyłem ani jednej bramki. Teraz przyszedł na nią czas. Mam nadzieję, że szybko wpadnie.