Nie dać się zatrzymać

Spotkania Górnika Zabrze z Azotami Puławy najczęściej wiązały się z wielkimi emocjami i wydaje się, że nie inaczej będzie tym razem.


Starcia Górnika z Azotami należą do najbardziej elektryzujących. Pomiędzy tymi zespołami trwa bowiem nieprzerwana od kilku sezonów walka o 3. miejsce. Tym razem może być ona dodatkowo zaciekła, gdyż puławianie, którzy są obecnie brązowymi medalistami, ustępują zabrzanom w tabeli. Gospodarze będą więc starali się podtrzymać korzystną passę, a goście spróbują im w tym przeszkodzić. Transmisję z tego meczu będzie można zobaczyć w TVP Sport. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 12:45.

Pojedynek bramkarzy

Gdyby się pokusić o znalezienie wspólnego elementu, to będzie nim przede wszystkim postawa bramkarzy. W Górniku bramki strzeże Piotr Wyszomirski, a w Azotach zachwyca 13 lat młodszy od niego Wojciech Borucki. Obaj swoje umiejętności zaprezentowali chociażby w ostatniej serii. Zespół z Zabrza pokonał na wyjeździe Torus Wybrzeże Gdańsk 28:20, a drużyna z Puław zwyciężyła u siebie Chrobrego Głogów 31:27. Ogromna była w tym zasługa obu golkiperów, którzy zakończyli te rywalizacje z – odpowiednio – 47- i 43-procentową skutecznością. Można zatem przypuszczać, że w niedzielne popołudnie kibice również będą świadkami pojedynku świetnie spisujących się golkiperów.

Szczególną motywację odczuwać może „Wyszu”, który wrócił do Superligi po 10 latach występów za granicą, a jego ostatnim klubem przed wyjazdem były Azoty. Barw puławskiego zespołu bronił przez 5 lat, stawiając w nim pierwsze kroki w seniorskim szczypiorniaku. – Puławy są mi bardzo bliskie, przede wszystkim dzięki mojej żonie. Spędziłem w Azotach kilka naprawdę dobrych lat, dlatego też nie mogę się doczekać spotkania z byłą drużyną – przyznał Wyszomirski, który karierę w reprezentacji ma już raczej za sobą, z kolei Borucki pozostaje w kręgu zainteresowań selekcjonera Patryka Rombla. Znalazł się bowiem w gronie krajowych zawodników powołanych na listopadowe zgrupowanie.

Emocje

Potyczki z zeszłego sezonu potwierdziły, że zabrzańsko-puławska rywalizacja jest pełna zaciętości. Najpierw Górnik – w godnym podziwu stylu – odniósł zwycięstwo (23:21) na zakończenie 2021 roku, by kilka miesięcy później uznać wyższość Azotów (29:29, 3:4 po serii rzutów karnych) i ostatecznie finiszować na 5. pozycji. Jeśli ta tendencja się utrzyma, można przypuszczać, że niedzielne starcie będzie obfitować w emocje. Obecny sezon nie układa się po myśli podopiecznych Roberta Lisa. Szczególnie trudne okazały się spotkania z Gwardią Opole oraz Wybrzeżem, w których przegrali 32:33 i 25:30. Dodatkowo nie udało im się kontynuować przygody w Lidze Europejskiej. Ich sytuacja okazała się bliźniacza do zabrzan. W pierwszym meczu 2. eliminacji pokonali chorwackie RK Nexe Nasice 32:26, by w rewanżu polec 27:35.

Wielki nieobecny

Azoty zawitają do zabrzańskiej hali bez swojej najmocniejszej broni, czyli Michała Jureckiego, który nadal leczy kontuzję. Przedstawiciel „starej gwardii” tuż przed rozpoczęciem sezonu złamał jedną z kości śródstopia i musiał przejść operację. Jego nieobecność nie może jednak uśpić uwagi „górników”. Ci będą mogli korzystać z podpowiedzi Aleksandra Baczki, który jeszcze przed kilkoma miesiącami prowadził grę puławskiego zespołu i bez wątpienia będzie mógł wspomóc obecnych kolegów dobrą radą. – To na pewno trudny rywal, ale jego sukcesy, porażki czy problemy nas nie interesują. Musimy skupić się na sobie i jeśli damy z siebie wszystko, zagramy tak jak potrafimy, to nic nas nie zatrzyma – podkreśla zawodnik pochodzący z Białorusi, który w tym sezonie zaliczył już 45 asyst.


Na zdjęciu: W niedzielę Aleksander Baczko stawi czoło niedawnym kolegom.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus