Nie dali się zdominować

W meczu z czołowym zespołem I ligi częstochowianie pokazali, że są groźnym przeciwnikiem.


Zespół walczący o trzecie miejsce w tabeli I ligi pokonał ostatnią drużynę. Patrząc z takiej perspektywy na wynik meczu Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Skra Częstochowa można stwierdzić, że wszystko skończyło się zgodnie z zakładanym przez fachowców scenariuszem. Jednak uważnym obserwatorom tego spotkania nie mógł umknąć fakt, że faworyci wygrali „tylko” 1:0 i solidnie musieli się napocić, bo skazywani na pożarcie podopieczni Jakuba Dziółki okazali się trudnym przeciwnikiem.

– To był trudny mecz – podsumował spotkanie trener Skry. – Spodziewaliśmy się takiej jakości w zespole rywali, bo wiemy jakie mają cele. My też mieliśmy jednak ten sam cel – wygrać. Myślę, że od pierwszej akcji było to widać. Zgodnie z naszymi założeniami graliśmy wysoko. Chcieliśmy odbierać piłkę na połowie przeciwnika, ale też wiedzieliśmy, że Beuk-Bet Termalica najczęściej gra długim podaniem i będzie chciała takim sposobem mijać nasz pressing. Liczyliśmy – nie ukrywam – na więcej przechwytów i wygranych pojedynków na połowie boiska, żebyśmy mogli z tego korzystać i konstruować swoje akcje, ale w pierwszej połowie nam się to nie udawało.

Graliśmy jednak konsekwentnie i przez to oddalaliśmy gospodarzy od naszego pola karnego. Zdawaliśmy sobie sprawę, że będą nas chcieli zdominować, ale nie pozwoliliśmy na to. Oczywiście nie było nam łatwo grać na połowie przeciwników pod ich presją. Nie można jednak mówić o stresie, ale na pewno spokój plus lepsze decyzje w tych momentach po przejęciu piłki i rozpoczynaniu akcji pozwoliłyby nam dłużej utrzymać się przy piłce i próbować budować atak. Były takie próby, ale było ich mało i zbyt mało było w nich odwagi.

Dobrze weszli w drugą połowę

Pierwsze 45 minut zakończyło się więc bezbramkowo i „bezstrzałowo”, ale za to na początku drugiej odsłony Skra zaatakowała z dużym impetem. Filip Kozłowski miał dwie doskonałe okazje do zapewnienia swojej drużynie prowadzenia, ale najpierw Tomasz Loska efektowną obroną, a następnie Nemanja Tekijaski wybił piłkę zmierzającą do pustej bramki.

– Dobrze weszliśmy w drugą połowę meczu – dodał szkoleniowiec częstochowian. – Te dwie czy trzy okazje na to, żeby strzelić gola nie wystarczyły jednak, żeby zdobyć bramkę, a później rezerwowi gospodarzy zrobili różnicę i to zadecydowało o tym, że Termalica wygrała mecz. Mieliśmy swój plan, bo gramy tak co tydzień, ale zabrakło nam wykorzystania, którejś z okazji. Jednak to, że Filip Kozłowski nie zdobył gola nie podcięło nam skrzydeł. W trakcie meczu na pewno zawodnicy o tym nie myśleli. Raczej chcieli stworzyć jeszcze więcej okazji bramkowych. Faktem jest jednak, że w meczach z takim przeciwnikiem takie szanse trzeba wykorzystywać, żeby wygrywać. Po raz kolejny się nam to nie udało, a Termalica swoją okazję wykorzystała. Gratuluję zespołowi Radoslava Latala awansu na trzecie miejsce w tabeli, a my wróciliśmy do domu z pustymi rękami i będziemy się przygotowywać do następnego meczu. Musimy pracować w treningu, żebyśmy byli skuteczni i powtarzalni, co da nam pewność siebie. Wiemy, że mamy z tym problemy, ale żeby wygrywać mecze z takim trudnym rywalem to jest kwestia kluczowa.

To byłoby wbrew idei sportu

Fakt, że Skra, z serią 12 spotkań bez zwycięstwa, „okopała się” na ostatnim miejscu i traci do przedostatniej w tabeli Sandecji 3 punkty, a do opuszczenia strefy spadkowej potrzebuje 5 oczek, nie zmienia jednak opcji częstochowian, którzy ani myślą o złożeniu broni.

– To byłoby wbrew idei sportu i mentalności piłkarza gdybyśmy się poddali – zapewnił Jakub Dziółka. – Zresztą było to widać także na boisku w Niecieczy, bo na nim naszym planem nie było utrudnienie Termalice zwycięstwa tylko chcieliśmy wygrać i w niedzielę grając z Podbeskidziem będziemy chcieli zrobić to samo.


Fot. www.facebook.com/BBTermalica1922