Nie gramy jak spadkowicz
Sytuacja Schalke jest bardzo skomplikowana, ale w Gelsenkirchen wciąż wierzą w utrzymanie.
Od wielu tygodni „Koenigsblauen” zamykają tabelę Bundesligi, mając po 21 spotkaniach ledwie 13 punktów. Tylko Bochum ma równie zły bilans bramkowy (-27) i tylko Bochum ma gorszą obronę od Schalke, które straciło 41 bramek. Piłkarze z Gelsenkirchen wyraźnie odstają, jeśli chodzi o ofensywne starania, gdyż obecnie mają uzbierane zaledwie 14 trafień, o 10 mniej niż drugie najgorsze w tym aspekcie Bochum. Zarówno do miejsca barażowego, jak i do bezpiecznej strefy S04 traci 6 punktów i stara się to nadgonić… remisując.
Bezbramkowy rezultat w spotkaniu z faworyzowanym Unionem Berlin był czwartym wynikiem 0:0, jaki drużyna z Zagłębia Ruhry osiągnęła z rzędu. To rekord Bundesligi, który może zostać jeszcze wyśrubowany. Tak samo jak Schalke kontynuuje negatywną passę meczów bez wyjazdowego zwycięstwa w elicie, która obecnie wynosi 38 i nadal rośnie. Nieprzegrywanie jest jakimś pozytywem, ale to za mało, aby myśleć o utrzymaniu – a przypomnijmy, że mowa o zespole beniaminka.
– Każdy zawodnik jest zadowolony z czystego konta, chociaż oczywiście bardziej bylibyśmy szczęśliwi ze zwycięstw – powiedział Ralf Faehrmann, który przez cały sezon był rezerwowym, ale ostatnio wskoczył między słupki i w czterech kolejnych spotkaniach nie wpuścił gola. To zresztą pierwszy taki przypadek Schalke w Bundeslidze od sezonu 2017/18, kiedy w jego bramce również stał Faehrmann i niepokonany pozostawał przez 5 spotkań. W najbliższych kolejkach „Koenigsblauen” zagrają mecze z tymi, których ścigają – ze Stuttgartem i Bochum. Jeśli nie uda się odnieść w nich zwycięstw, trudno będzie myśleć o happy endzie.
– Jesteśmy na dobrej drodze i zdecydowanie nie gramy jak spadkowicz – optymistycznie nastawiał Faehrmann. – W ostatnim czasie niewiele drużyn zdołało ugrać cokolwiek przeciwko Unionowi, ale nam się udało. Niemniej… to nam nie wystarcza. Potrzebujemy zwycięstw i punktów! Chłopaki rzucają się w każdy pojedynek, każdy daje z siebie wszystko. Mogę pochwalić każdego z nich, a również kibice docenili to po ostatnim gwizdku – motywował bramkarz, który do Schalke trafił w 2003 roku jako 15-latek. Po drodze zaliczył dwuletni epizod w Eintrachcie Frankfurt, ale poza tym uzbierał już 271 występów w ekipie Gelsenkirchen. Miewał różne momenty. Zarówno rozważano go w kontekście kadry, jak i – to później – wypychano z klubu na wypożyczenie np. do… Norwegii, kiedy jego forma sięgnęła dna, a on sam kłócił się z działaczami. Teraz znów Schalke może na niego liczyć.
To jednak nie wystarczy do utrzymania. Wiele rzeczy przemawia przeciwko „Koenigsblauen”, choć ustabilizowanie defensywy na pewno jest plusem. Problem w tym, że praktycznie przez cały sezon nic nie udaje się wykrzesać z przodu, ten element wygląda beznadziejnie, a nie pomogły w tym ani liczne transfery letnie, ani zimowe. Także pod względem wartości zespołu Schalke przewyższa tylko – rzecz jasna – Bochum. – Ważne, abyśmy byli zwarci. To podstawa. Oczywiście musimy upewnić się, że strzelimy teraz kilka goli, ale nie może odbywać się to kosztem defensywy – podkreślił Marius Buelter, najlepszy – obok Simona Terodde – strzelec zespołu z 3 bramkami na koncie.
Fot. twitter.com/s04