Nie jadą jako turyści

Selekcjoner reprezentacji Dragan Stojković uważa, że może osiągnąć więcej na katarskim turnieju niż się sądzi.


Statystycy szwajcarskiego portalu „Swiss football data” przetworzyli dane z ponad 3500 meczów i przy ich pomocy przygotowali szczegółowe prognozy na mundial w Katarze. Wynika z nich, że mistrzem zostanie niedawno przeżywająca kryzys Holandia. Jest na miejscu pierwszym (15,2), wyprzedzając Belgię (14,6) i Argentynę (12,4). „Oranje” i „Czerwone Diabły” to nasi niedawni rywale w Lidze Narodów, Argentyna to przeciwnik „biało-czerwonych” na mundialu.

W pierwszej dziesiątce znalazły się też: Francja, Brazylia, Hiszpania, Portugalia, Niemcy, Urugwaj i Szwajcaria. One nie przekroczyły bariery 10 procent. Polska znalazła się na miejscu 19. i jej szanse oceniono na 0,3 procenta. Pięć stopni wyżej znalazł się Meksyk, z którym mundial rozpoczniemy (0,8), natomiast Arabia Saudyjska ma zero, podobnie jak 9 innych reprezentacji. Z wyliczeń wynika, że Meksyk miałby awansować razem z Argentyną, natomiast mający taki sam procent 0,8 Serbowie mieliby nie wyjść z grupy. Ten scenariusz ma 55 procent szans na spełnienie, z tego 44 procent przypada na ich 3. miejsce w grupie, a 11 na czwarte. Z dalszych wyliczeń wynika, że Serbia ma 28,1 procent szans na awans do 1/8 finału, 11 do ćwierćfinału, 2,1 do półfinału i 1,3 do finału. W grupie Serbia jest outsiderem w spotkaniu z Brazylią (16 procent szans) i Szwajcarią (27) oraz zdecydowanym faworytem starcia z Kamerunem (69).

Takich „komputerowych mądrości” przed mundialem nie brakuje. Niedawno przeprowadzono analizę, z którego wynikało, że w finale Argentyna spotka się z Portugalią i zdobędzie tytuł. Teraz ze szwajcarskich wyliczeń wychodzi coś innego. Portugalia jest dopiero na 7. miejscu wśród faworytów mundialu, jej lider i najlepszy strzelec Cristiano Ronaldo daleki jest od dobrej formy. Portugalczycy w eliminacjach dali się wyprzedzić w grupie Serbom, nie potrafili ich pokonać i ratowali się barażami. „Szwajcarzy nie doceniają Pixiego i jego Orłów. Mamy okazję pokazać, że ich superkomputer też może się mylić” – stwierdziły belgradzkie „Veczernje novosti”.

– Nie jedziemy do Kataru jako turyści – zapewnia selekcjoner Serbii Dragan „Pixi” Stojković. – Mieliśmy trudną grupę w kwalifikacjach, a Portugalia była z pewnością faworytem do zdobycia pierwszego miejsca. Mój zespół grał dobrze we wszystkich meczach i wiedzieliśmy, że mecz z Portugalią w Lizbonie będzie jak finał. I tak było. Pokazaliśmy, że zasłużyliśmy na zakwalifikowanie się do Pucharu Świata. Naszym największym atutem jest Aleksandar Mitrović, czołowy europejski napastnik, wielki profesjonalista, daje z siebie maksimum w każdym meczu. Wszystkie gole, które strzelił w eliminacjach, były świetne, ale ten z Portugalią w ostatniej minucie na zawsze zostanie w pamięci. Nie ma trenera, który nie chciałby go w zespole.

– Piłka nożna zawsze była najważniejszym sportem w Serbii. Ludzie ją kochają – stwierdza Stojković. – Oczywiście czasami mamy nierealistyczne oczekiwania, jak ciągłe granie w Pucharze Świata. Nie jest to takie proste, zwłaszcza gdy jesteś małym krajem z licznymi problemami infrastrukturalnymi i gdy walczysz o to, by dorównać najsilniejszym europejskim zespołom. Dlatego kwalifikacje do Pucharu Świata są dla nas wielkim sukcesem i zachęcają do dalszych wysiłków na rzecz budowania lepszej przyszłości. Fakt, że jesteśmy wśród 32 drużyn na mundialu pokazuje, że mamy jakość i że nie jesteśmy tam przypadkiem. Naszym celem jest awans do 1/8 finału.


Na zdjęciu: Aleksandar Mitrović to największy atut serbskiej reprezentacji.

Fot. PressFocus