Nie ma mocy

W środę 26 września do Rybnika przyjedzie Cracovia, by o godzinie 16.00 – w 1/32 finału Pucharu Polski – zmierzyć się z miejscowym ROW-em 1964. Ze względu na wczesną porę, organizatorzy nie mogą liczyć na wysoką frekwencję. Wielu sympatyków rybniczan zadaje sobie pytanie, dlaczego to spotkanie nie może odbyć się wieczorem?

– W tym roku zmieniły się przepisy licencyjne dotyczące rozgrywania meczów przy sztucznym oświetleniu – tłumaczy rzecznik ROW-u, Barbara Kalisz-Gaweł. – Klub chcący grać w godzinach popołudniowych lub wieczornych, musi posiadać agregaty, które na wypadek awarii pozwolą dokończyć spotkanie.

Rybnicki stadion takich agregatów, niestety, nie posiada. Zdajemy sobie sprawę, że na 16.00 przyjdzie znacznie mniej kibiców niż na 18.00 czy 19.00. Z drugiej strony, jeśli ktoś bardzo chce zobaczyć mecz z udziałem zespołu z ekstraklasy, może pójść do pracy na inną zmianę. Nas też boli, że nie możemy zorganizować tego spotkania o późniejszej, dogodniejszej dla wielu kibiców porze.

W poprzedniej edycji Pucharu Polski mecz ROW-u z Górnikiem Zabrze obejrzało 5516 kibiców. Cracovia aż takim „magnesem” dla sympatyków futbolu z Rybnika i okolic nie jest, ale i tak 26 września trybuny będą „uboższe” o 1000-1500 kibiców. W końcu wizyty drużyn z ekstraklasy na Stadionie Miejskim przy Gliwickiej to rzadkość.

Dyrektor rybnickiego MOSiR-u, Rafał Tymusz, na łamach rybnik.com.pl tłumaczył: „Stadion Miejski przy Gliwickiej posiada agregaty, ale o takiej mocy, by pozwolić kibicom na opuszczenie obiektu. Mogą posłużyć też jako oświetlenie awaryjne w przerwie meczu do czasu usunięcia awarii lub przywrócenia zasilania. W tym roku nie mamy już środków na zakup potrzebnych agregatów. Musimy przeanalizować, z jakimi kosztami wiąże się taka inwestycja. Być może taki zakup będzie możliwy w przyszłym roku”.

Podpowiadamy – taki agregat prądotwórczy kosztuje około 300 tysięcy złotych.