Nie ma tego złego…

Dziś – mecz w Tychach z GKS-em, którego barw bronił przez dwa sezony, świętując awans do I ligi. W środę – mecz w Chorzowie z Ruchem, czyli klubem, który rządzi w jego rodzinnym Mikołowie. Dla Tomasza Boczka, obrońcy Chojniczanki, najbliższe dni będą szczególnym okresem we wiosennym „rozkładzie jazdy” niedawnego lidera zaplecza ekstraklasy, którego decydenci zastanawiali się nawet, czy nie „skoszarować” na kilka dni drużyny na Śląsku, ale ostatecznie zapadła decyzja, że po dzisiejszym spotkaniu podopieczni Krzysztofa Bredego wrócą do Chojnic.

Czekając na Cichą

– W środę w Chorzowie na pewno będzie na trybunach wielu znajomych z Mikołowa. Przyjadą i zobaczą, jak gram, bo dawno mnie nie widzieli. To będzie dla mnie szczególny mecz i duże przeżycie, bo nigdy wcześniej nie wystąpiłem na Cichej. Do Tychów wracam z kolei z pozytywnymi emocjami. Przeżyłem tu wiele fajnych chwil, które zapamiętam na długo, na czele z moim pierwszym awansem do pierwszej ligi, a potem utrzymaniem w niej. To był udany okres, który otworzył przede mną furtkę do dalszej przygody z piłką. Ale spokojnie; to będzie mecz jak każdy inny. Nie podchodzę do niego na razie z większymi emocjami. Może zmieni się to, gdy już wyjdę na murawę. Na razie jestem spokojny i wierzę mocno, że wygramy – mówi nam Boczek, który z GKS-em rozstał się latem w nie najlepszych okolicznościach. Mimo że podpisanie nowego kontraktu wydawało się formalnością, chciał tego sam zawodnik i sztab szkoleniowy, to ostatecznie ówczesny dyrektor sportowy Wojciech Szala podjął inną decyzję. – Byłem rozżalony nie samą koniecznością odejścia, co sposobem, w jaki się to odbyło. Można było zachować się trochę inaczej, ale nie ma co do tego wracać – przyznaje 28-latek.

Napędzająca perspektywa

Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło… Boczek na brak ofert nie mógł narzekać. Wylądował w Chojniczance, jest jej podstawowym defensorem, rozegrał w tym sezonie 18 ligowych meczów, a drużyna walczy o awans, podczas gdy GKS plasuje się w dolnej części tabeli. – Nasze cele są trochę inne niż Tychów. Wyjazd ze Śląska okazał się dla mnie pozytywnym impulsem. W Chojnicach wiele nauczyłem się od innych zawodników. Mamy bardzo doświadczony zespół. Uczyniłem tu krok w przód. Stanowimy grupę ludzi, w której część grała w ekstraklasie i chcą do niej wrócić, albo nigdy w niej nie grali, albo mają w futbolu coś do udowodnienia. Perspektywa awansu nas napędza – podkreśla mikołowianin, który we wrześniowym meczu Chojniczanki z GKS-em po jednym z goli wskazał tyskim kibicom nazwisko na swojej koszulce.

– Myślę, że ten gest nie został odebrany źle przez drużynę, kibiców czy trenerów, bo też wcale nie miałem złych intencji. Po prostu, chciałem się przypomnieć, a bramki nie celebrowałem jakoś szczególnie. Zresztą, potem i tak została zapisana jako samobójcza – wspomina Tomasz Boczek. Faktycznie, ostatecznie gol ten trafił w formie „swojaka” na konto Łukasza Bogusławskiego.

To już inny zespół

Chojniczanie wygrali wtedy 3:0. Dziś spodziewają się znacznie trudniejszej przeprawy. – Tamten mecz nam się ułożył, GKS był rozbitą drużyną, przechodzącą kryzys, a my wtedy nakręcaliśmy się kolejnymi zwycięstwami. Teraz w Tychach jest już zupełnie inny zespół, który bardzo dobrze zaczął rok, wygrywając trzy mecze z rzędu. Chłopaki są rozpędzeni, ale my patrzymy w przyszłość z optymizmem. Musimy się przeciwstawić. Pierwsze spotkania po zimowej przerwie bywają szarpane. My do tej pory rozegraliśmy tylko dwa i była to nasza pierwsza od kilku miesięcy styczność z naturalną murawą. Zaczęliśmy od remisu z Podbeskidziem, które nie jest słabym zespołem, dlatego wynik 0:0 przywieziony z Bielska-Białej szanowaliśmy. Swoją siłę w spotkaniach domowych z kolei znaliśmy i czekaliśmy z niecierpliwością, kiedy wreszcie nadejdą. Tydzień temu pokonaliśmy Odrę po dobrej grze i w Tychach chcemy pójść za ciosem – zaznacza defensor Chojniczanki, który w tyskich barwach zaliczył 53 ligowe występy, strzelając 6 goli.

 

Przypuszczalne składy

GKS: Jałocha – Grzybek, Biernat, Tanżyna, Abramowicz – Daniel, Bogusławski – Bernhardt, Grzeszczyk, K. Piątek – Zapolnik.

CHOJNICZANKA: Janukiewicz – Lisowski, Wołąkiewicz, Boczek, Pietruszka – Podgórski, Zawistowski, Grzelak, Steblecki, Ryczkowski – Górski.