Nie ma zgody na odejścia

Było niemalże pewne, że po tak rewelacyjnej rundzie (11 zwycięstw w 15 meczach) – oraz przy rozwijającej się modzie na zawodników z I ligi – chętnych na tyszan latem nie zabraknie. Patrząc na wyjściową jedenastkę GKS-u, kibicom czy stałym bywalcom stadionu przy ul. Edukacji 7 trudno byłoby zapewne o stanowcze wskazanie, kto z tego grona stałby w ekstraklasie na straconej pozycji; no, może poza młodzieżowcami – jak Nikolas Wróblewski – ale oni też sukcesywnie rozwijają się i mają przed sobą przyszłość.

Mają ważne kontrakty

Świetne półrocze ma za sobą cała linia obrony, od bramkarza Konrada Jałochy począwszy, aż po czwórkę defensorów – Mateusza Grzybka i Dawida Abramowicza na bokach oraz Marcina Biernata i Daniela Tanżyny w roli stoperów. Klasą samą dla siebie w środku pola był Łukasz Grzeszczyk, oczekiwania spełnił Kamil Zapolnik. Oni wszyscy (z wyjątkiem Jałochy, który podpisał z GKS-em nowy kontrakt) mogą być łakomym kąskiem dla przedstawicieli klubów notowanych wyżej niż GKS. Jak się dowiadujemy, częścią z nich zainteresowanie jest bardzo konkretne.

– Spłynęło sporo ofert. Całe szczęście, że z kluczowymi zawodnikami wiążą nas kontrakty, dlatego na te oferty nie mamy zamiaru pozytywnie odpowiadać – mówi wprost Grzegorz Bednarski, prezes spółki Tyski Sport.

Ważne jeszcze przynajmniej przez rok umowy mają wszyscy znaczący gracze. Są oczywiście wyjątki – jak Maciej Mańka – ale w jego przypadku pozostały już do dogrania formalności.

Chcą ich za bezcen

Tak naprawdę, działacze być może staną wkrótce przed dylematem – jak pogodzić dobro klubu z dobrem zawodnika, który może po prostu chcieć skorzystać z szansy odejścia do ekstraklasy. – Jeśli pojawi się coś konkretnego, to spakuję się i pojadę. Tyle – powiedział na naszych łamach Łukasz Grzeszczyk, kapitan i najlepszy zawodnik tyskiej drużyny. Problem polega na tym, że kwota ewentualnego transferu w zdecydowanej większości przypadków nie będzie raczej w stanie zrekompensować „wartości użytkowej” danego zawodnika.

– Oczywiście, jeśli wpłynęłaby jakaś oferta, która byłaby porównywalna z wartością rynkową zawodnika, to nie mielibyśmy możliwości, by się nad nią nie pochylić. Trudno się na to zamykać. Na razie jednak są to zapytania dalekie od naszych oczekiwań. Żadna oferta nie jest sensowna. Powiem więcej: kluby wydają majątek na zagranicznych zawodników, a polskich chcą pozyskać z niższych lig za bezcen. Ja się na to nie godzę! Nie będziemy podejmować takich decyzji tylko dlatego, że zgłosił się do nas klub z ekstraklasy – podkreśla szef GKS-u.

Bez ciśnienia

Inna rzecz, że tyszanie też mają przecież swoje atuty. Są wypłacalni, mają wysoką frekwencję na meczach, piękny stadion, dobrą drużynę, pozytywny klimat w szatni, dobrego trenera. No i od lipca będą chcieli powalczyć o znacznie wyższe cele niż utrzymanie, a już wiosną udowodnili, że są w stanie to zrobić.

– Żyję w przekonaniu, że mamy fajny, zgrany kolektyw, który chciałby osiągnąć sukces i znaleźć się w ekstraklasie dzięki sportowej rywalizacji. Wiemy, że nasi zawodnicy mają ambicje, by w tej ekstraklasie zagrać i myślę, że chcieliby to uczynić w Tychach. Odbieram to tak, że nie mają wewnętrznego ciśnienia, by odchodzić – przekonuje prezes Bednarski.

Pierwszymi wzmocnieniami tyszanie pochwalą się najpewniej na początku przyszłego tygodnia. Wiadomo, że nr 1 na liście życzeń jest napastnik.