Nie mają się czego wstydzić

Skazywane na pożarcie zawodniczki Górnika Łęczna postawiły się jednej z najlepszych drużyn w Europie, ale o awans do 1/8 finału UEFA Women’s Champions League może być bardzo trudno.


Rzadko, a właściwie prawie nigdy nie można chwalić się po porażce, ale w przypadku kobiecego zespołu z Łęcznej należy zrobić wyjątek. Przed meczem z PSG, naszpikowaną gwiazdami drużyną Starego Kontynentu, nie brakowało sceptyków. Wielu spodziewało się bowiem pogromu Górnika i spacerku, jaki w mieście na Lubelszczyźnie zrobią sobie paryżanki. Nie po to jednak łęcznianki zdobyły mistrzostwo Polski i po wyeliminowaniu zespołów ze Splitu oraz Nikozji znalazły się w 1/16 finału Ligi Mistrzyń, by poddać się bez walki.

„Na takie mecze czeka się całe życie”, „Kluczowa będzie radość z gry”, „To wielki dzień dla nas wszystkich” – dało się słyszeć z polskiego obozu, co można było odebrać jako zapowiedź walki o każdą piłkę. Łęcznianki nie przejęły się specjalnie, że przyjdzie im się zmierzyć z utytułowanym rywalem, choć wczoraj szkoleniowiec paryżanek nie wystawił optymalnego składu (zabrakło Francuzki Marie-Antoinette Katoto czy Hiszpanki Irene Pardes). Nie przeszkodziło to jednak w odniesieniu zasłużonego zwycięstwa, a wynik ustalony został w pierwszych 25 minutach.

– W tej konfrontacji musimy wspiąć się na wyżyny naszych umiejętności – podkreślał trener [Piotr Mazurkiewicz], mając na myśli przede wszystkim pełną koncentrację swoich podopiecznych, zwłaszcza w poczynaniach defensywnych. I właśnie koncentracji zabrakło w momentach, kiedy przyjezdna znajdowały sposób na Anetę Palińską.

Finalistki ostatniej edycji Ligi Mistrzyń zaczęły zdecydowanie, by jak najszybciej zdobyć bramkę. Łęcznianki trzymały się dzielnie, w porę „kasowały” akcje rywalek, ale w 16 min dały się zaskoczyć. W pole karne przedarła się Kadidiatou Diani, z której płaskim strzałem poradziła sobie Palińska, lecz wobec dobitki Jordyn Huitemy była bezradna.

Ten gol nie zmienił obrazu gry, stroną dominującą nadal było PSG i 25 min cieszyło się z drugiego gola. Znów w roli głównej wystąpiła Diani, a jej dośrodkowanie spod końcowej linii precyzyjną „główką” sfinalizowała Sandy Baltimore. Miejscowe próbowały odpowiedzieć, ale nie zdołały przeprowadzić akcji, która byłaby w stanie zaskoczyć obronę faworytek.

Po zmianie stron gra wyglądała bardzo podobnie. Częściej w posiadaniu piłki były paryżanki, a zawodniczki Górnika sporadycznie przedzierały się pod ich bramkę, ale Christiane Endler nie została wystawiona na poważniejszą próbę. Więcej działo się po przeciwnej stronie boiska, gdzie bardzo dobrze spisywała się Palińska, efektownie wygrywając sam na sam Huitemą i efektownie broniąc uderzenie Ramony Bachmann.

Dwubramkowe zaliczka przed rewanżem (16 grudnia) nie jest wysoka, jednak trudno przypuszczać, że mistrzynie Polski, które jako trzeci zespół w historii kobiecego futbolu – po Unii Racibórz oraz Medyku Konin – dotarł do 1/16 finału LM, zdołał odrobić straty i sprawić sensację. Za postawę we wczorajszym meczu nie muszą się jednak wstydzić.


Górnik Łęczna – Paris Saint-Germain FC 0:2 (0:2)

0:1 – Huitema, 16 min, 0:2 – Baltimore, 25 min (głową)

GÓRNIK: Palińska – Dyguś, Górnicka, Guściora, Zając – Hmirova (85. Rapacka), Grec, Siwińska (61. Ratajczyk), Zdunek, Kamczyk – Karczewska. Trener Piotr MAZURKIEWICZ.

PSG: Endler – Simon, Cook, Dudek, Morroni (35. Le Guilly) – Bachmann, Formiga, Dabritz – Diani (83. Hurtre), Huitema (75. Sangare), Baltimore (83. Fazer). Trener Olivier ECHOUAFANI.

Sędziowała Lorraine Watson (Szkocja).

Żółta kartka Dudek.


Na zdjęciu: Małgorzata Grec nic sobie nie robiła z agresywnej postawy Formigi, ale po końcowym gwizdku cieszyła się utytułowana Brazylijka i jej koleżanki.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus