Nie oddał, nie strzelił, nie wygrał

Miał zostać bohaterem, został antybohaterem – to słowa trenera Dawida Szulczka na temat „popisu” Franka Castanedy.


Kolumbijski napastnik Warty był na liście życzeń m.in. Legii Warszawa, a więc klubu – bądźmy szczerzy – dużo bardziej interesującego niż ten ze skromniejszej części Poznania. Kwestie umowy zadecydowały jednak o tym, że piłkarz, który jesienią występował w Lidze Mistrzów z Sheriffem Tyraspol, trafił do Warty, gdzie ma pomóc „Zielonym” w walce o utrzymanie. Szansę na pozytywną wzmiankę miał w ostatnim meczu z Bruk-Betem i… zmarnował ją podwójnie.

W drugiej połowie sędzia Bartosz Frankowski podyktował dla Warty karnego po faulu Wiktora Biedrzyckiego na Adamie Zrelaku. „Jedenastka” została odgwizdana słusznie, ale serca poznańskich fanów i tak przyspieszyły. „Duma Wildy” gra w ekstraklasie drugi sezon i do tamtej chwili wykonywała 6 rzutów karnych, z czego wykorzystała… tylko jednego.

To kompletne odwrócenie trendu z sezonu 2019/20 na zapleczu, który dał im awans. Tam na 15 prób skutecznych było aż 13. Z tego też powodu obecnie dużo poświęca się na ćwiczenie tego elementu, do którego wykonania w trakcie meczu delegowano kogoś z trójki: Robert Ivanov, Łukasz Trałka, Mateusz Kupczak.

Piłkę jednak wziął Castaneda. Kolumbijczyk doskonale znanymi głupawymi kroczkami podszedł do „wapna” i uderzył beznadziejnie, marnując doskonałą okazję na objęcie prowadzenia. Bruk-Bet w późniejszych minutach zdobył swojego, jak się okazało jedynego gola w meczu i Warta to spotkanie przegrała. Sytuację tę skomentował potem trener poznaniaków Dawid Szulczek, który emanował chłodnym spokojem i surowością. Na konferencji został zapytany, czy to właśnie Castaneda był wyznaczony do wykonania karnego?

– Nie był i musi to teraz odrobić, zrehabilitować się w kolejnych meczach. Nie on miał strzelać, ale to rozwiążemy we własnym gronie. W szatni mamy swoje zasady. Chciał być bohaterem, został anty, więc w kolejnych spotkaniach musi wziąć więcej na klatę i pomóc nam w utrzymaniu, bo od takiego zawodnika wymagamy zdecydowanie więcej, niż pokazał. On jest tego świadomy – mówił szczerze Szulczek. Na ten moment Warta po powrocie do ekstraklasy miała 7 rzutów karnych, z czego do siatki trafił tylko Kupczak. Mylili się: Trałka, Mateusz Kuzimski, Zrelak, dwa razy Kupczak i teraz Castaneda.


Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus