Nie podawać ręki…

Beniaminek z Chojnic zawita na Bukową po czterech z rzędu porażkach.


Przed tygodniem GieKSa przegrała najważniejszy dla kibiców mecz rundy (0:1 w Chorzowie), przerwała serię 7 ligowych występów bez porażki i wypadła ze strefy barażowej, a do piątego Chrobrego traci tyle, ile ma przewagi nad… 12. Zagłębiem (3 pkt). To obrazuje, jaki ścisk panuje w tej części tabeli. – Sport ma to do siebie, że po porażce przychodzi kolejny mecz, szansa na rewanż. Zostały nam dwie kolejki do końca roku. Nie składamy broni, zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by przed kolejną rundą być na jak najlepszej pozycji – mówi Grzegorz Rogala, lewy obrońca katowickiej drużyny, która zarówno dziś z Chojniczanką, jak i za 6 dni z ŁKS-em, zagra przy Bukowej.

Nie ma już passy bez ligowej porażki, za to jest seria 3 meczów z czerwoną kartką (Patryk Szwedzik z Górnikiem w PP, Michał Kołodziejski ze Stalą, Oskar Repka z Ruchem), których tej jesieni GKS dorobił się aż sześciu. Ostatnio więcej jest kartek niż goli. Zespół Rafała Góraka może pochwalić się najmniejszą liczbą straconych goli w całej I lidze, ale sam też niewiele ich strzela. Obfitszy pod tym względem był tylko początek sezonu (2:0 z ŁKS-em, 3:3 z Bruk-Betem, 3:1 z Zagłębiem). W 14 ostatnich meczach częściej niż raz do siatki rywala katowiczanie trafiali tylko w Łęcznej (2:2) i z III-ligową Pogonią II Szczecin w Pucharze Polski (2:0), nie zdarzyło im się to w żadnym z 7 poprzednich spotkań.

Te problemy to jednak nic w porównaniu z Chojniczanką. Odkąd beniaminek pokonał na koniec września Wisłę Kraków 1:0, przegrał wszystkie kolejne starcia; wszystkie w rozmiarze 1:2 – z Arką oraz, co szczególnie bolesne, rywalami w walce o utrzymanie, jak Resovia, Sandecja i Odra. To spowodowało, że wylądował w strefie spadkowej. Rok kończy wyjazdami do Katowic i Tychów – jako drużyna, która w delegacji jeszcze nie wygrała, wywożąc jedynie remisy z Chorzowa, Sosnowca i Niecieczy. Po niedzielnej porażce z Odrą trener Tomasz Kafarski oddał się do dyspozycji zarządu, ale wedle lokalnych mediów, ma prowadzić zespół do końca rundy.

– Od „szesnastki” do „szesnastki” jesteśmy zespołem, który ma to „coś”, ale w jednym i drugim polu karnym to coś się gubi – powiedział Kafarski. – Paradoksalnie, mimo czterech porażek drużyna jest w niezłej formie, fajnie wygląda na treningu, fajna jest atmosfera. Jestem jedyną osobą w klubie odpowiedzialną za taki stan rzeczy. Nie uciekam od odpowiedzialności. Przyjmę każdą decyzję. Jeśli zarząd stwierdzi, że moja misja się skończyła, to podziękuję za te 1,5 roku pracy i zachowam dobre wspomnienia.

Nie mam się jako trener czego wstydzić, ale wyniki są sprawą najważniejszą, a w tej chwili mnie nie bronią i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Jesteśmy na miejscu spadkowym, ale piłka jest dalej w grze, Jeśli prezes z zarządem uznają, że nadal mam prowadzić zespół, to ani na chwilę nie zgaśnie we mnie lampka nadziei. W tej drużynie jest porządek i wszystko to, by była w stanie dobrze grać, wygrywać. Z Odrą przegraliśmy mecz z gatunku kluczowych, ale to nie zaprzepaściło szans na zrealizowanie celu – dodał szkoleniowiec Chojniczanki.Jest coraz chłodniej, dzisiejszy mecz zacznie się dopiero o 20.00, dlatego aż strach pomyśleć, jaka będzie frekwencja przy Bukowej, „umęczonej” w tej rundzie kibicowskim bojkotem. Ci, którzy przyjdą, zapewne będą sobie życzyć, by GKS nie był dobrym wujkiem, który w biedzie poda rękę chojniczanom i pozwoli im się przełamać.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus