Nie składają broni

W Rybniku trwa walka o środki na sport. Dla wielu klubów i środowisk to kwestia być albo nie być.


Miejskie władze zdecydowały, że w wynoszącym prawie miliard złotych budżecie w nowym roku na sport – przede wszystkim ten dziecięcy i młodzieżowy – nie będzie ani złotówki! Mówił o tym w wywiadzie dla „Sportu” kilka dni temu wiceprezydent miasta Piotr Masłowski. We wtorek na portalu rybnik.com.pl odbyła się debata na ten temat. Jednym z jej uczestników był rybniczanin Mariusz Prudel, jeden z najlepszych polskich zawodników w siatkówce plażowej, olimpijczyk z Londynu (2012) i Rio de Janeiro (2016), brązowy medalista mistrzostw Europy (2013) w parze z Grzegorzem Fijałkiem.

Prudel w rozmowie ze „Sportem” mówi:

– Bardzo zaniepokoiła mnie ta sytuacja. Czasy nie są łatwe, widzimy to nawet w swoich domostwach. Rozumiem, że trzeba poczynić jakieś oszczędności, ale to nie powinno robić się tego tylko kosztem jednej dziedziny, czyli sportu. Wydaje mi się, że władze zapominają o aspekcie wychowawczym. Ja akurat przeszedłem przez wszystkie te etapy, więc mogę o tym mówić z własnego doświadczenia. Nie ma wychowania młodzieży bez sportu, który kształtuje przecież charakter – podkreśla.

Światełko w tunelu?

Po debacie i rozmowach z politykami z różnych opcji były reprezentant Polski jest umiarkowanym optymistą.

– Patrzę optymistycznie na rozwój sytuacji. Na początku było „nie, nie”, a później pojawiła się refleksja, że trzeba będzie pomyśleć i znaleźć te pieniądze. Być może ta decyzja, żeby w budżecie miejskim nie było pieniędzy na sport, została podjęta zbyt pochopnie. Ale jak się ktoś bardziej zastanowi, to zmieni zdanie i w końcu znajdą się jakieś fundusze, bo nie da się tak przecież z roku na rok powiedzieć „stop, zabieramy fundusze”. Kluby przecież normalnie grają i funkcjonują, w wielu dyscyplinach trwa sezon. Jak tak z dnia na dzień zostaną bez środków, to w ogóle mogą nie dokończyć rozgrywek. Znalezienie sponsora ot tak w obecnych czasach nie jest łatwe. W wielu wypadkach te kluby nie opierają się zresztą tylko na pomocy miasta. Organizują swoje środki, ale sami nie będą w stanie zamknąć budżetu, jeżeli zakręci się całkiem kurek z pieniędzmi z miasta. A nie mówimy przecież o jakichś horrendalnych kwotach – przypomina Prudel.

W wynoszącym prawie miliard złotych budżecie Rybnika za rok 2020 na sport przeznaczono niewiele ponad 3 mln zł (nie licząc żużla). Teraz ma nie być ani grosza…

Radni zrozumieli?

Prudel zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt.


Czytaj jeszcze: Piotr Masłowski: Apele nic nie pomogą

– Sport sam w sobie nie jest może dla miasta takim bezpośrednim przychodem. Dzięki temu jednak mamy tutaj swoją bazę, obiekty, różne drużyny – to raz. Dzieci czy młodzież mają zajęcie – to dwa. Poza tym organizowane są liczne turnieje, czy to na szczeblu regionu, czy kraju, a nawet międzynarodowym. Drużyny przyjeżdżają do Rybnika, tutaj się stołują, śpią. Suma summarum te wydatki zostają w mieście. Zaoszczędzimy może 3 miliony złotych, których na sport nie będzie, ale z drugiej strony ile miejsc pracy może zostać przez to zlikwidowanych? – tłumaczy obrazowo olimpijczyk z Londynu i z Rio.

Przedstawiciele rybnickich klubów są w kontakcie z radnymi i z przedstawicielami komisji sportu w mieście, którzy wykazują zrozumienia dla sprawy. Podczas budżetowego głosowania w połowie grudnia – na razie do czynienia mamy z projektem budżetu na 2021 rok – wiele może się jeszcze zdarzyć…


Na zdjęciu: Mariusz Prudel apeluje do władz Rybnika o zmianę kontrowersyjnej decyzji.

Fot. Pressfocus