Nie spocząć na laurach

Raków Częstochowa powoli przygotowuje się do niedzielnego starcia z Lechem.


Wicemistrzowie Polski mają przed sobą trudne zadanie, jakim jest pokonanie poznaniaków. Pod kilkoma względami jednak wyzwanie nie będzie takie trudne. Przede wszystkim Lech dzisiaj rozegra mecz w Wiedniu z miejscową Austrią, co będzie miało wpływ na jego przygotowanie do niedzielnego spotkania. Drugi aspekt to kwestie zdrowotne – trzech zawodników Rakowa będzie gotowych do potyczki w Poznaniu.

Obrać dobrą drogę

Mowa o Bartoszu Nowaku, Giannisie Papanikolaou i Ivanie Lopezie. Cała trójka w spotkaniu z Koroną wystąpiła z problemami zdrowotnymi. Nie ma jednak zagrożenia, by mieli nie wystąpić w niedzielnym meczu z Lechem. Każdy z nich jest ważnym elementem zespołu, który często decyduje o obrazie gry Rakowa. Papanikolaou odpowiada za regulowanie rytmu gry w środkowej strefie, z kolei Lopez i Nowak za zdobywanie goli. Obaj mają już na koncie po pięć trafień (Nowak ma jeszcze jedno w barwach Górnika Zabrze – przyp. PT).

Hiszpan dodatkowo miał udział przy kluczowym trafieniu w spotkaniu z Koroną. To on egzekwował rzut karny podyktowany po faulu na Deianie Sorescu. W ten sposób zapewnił Rakowowi komplet punktów i bezpieczną sytuację w ligowej tabeli. Jak podkreśla sam zawodnik, częstochowianie obrali odpowiednią ścieżkę, którą muszą podążać dalej. – To trudna liga, każdy może cię w niej pokonać. Musimy dalej iść tą drogą. Zostały nam do rozegrania jeszcze trzy mecze w lidze i spotkanie pucharowe. Musimy kontynuować to, co robiliśmy dotychczas – powiedział Lopez.

Zwyżka formy strzeleckiej

Hiszpan powinien mieć powody do zadowolenia, szczególnie, że z powodu urazu, jakie odniósł w meczu z Miedzią, musiał odpocząć prawie dwa tygodnie. Na szczęście zdrowie znów mu dopisuje, a i forma strzelecka wygląda solidnie. W ostatnich sześciu rozegranych meczach zdobył w końcu cztery gole i dopisał asystę. Po problemach ze skutecznością można odnieść wrażenie, że wraca „stary, dobry Lopez”, który będzie miał znów duży wpływ na sytuację Rakowa w ligowej tabeli.

Jednak to defensywa Rakowa przeżywa zdecydowanie lepszy okres. Wicemistrzowie Polski od prawie dwóch miesięcy nie stracili gola. Jako jedyni w ekstraklasie nie przekroczyli dwucyfrowej liczby bramek „na minus”. Sztab szkoleniowy będzie miał jednak spory dylemat z ułożeniem składu na niedzielny mecz. I co ciekawe – pierwszy raz od dawna nie będzie to dylemat braku, a nadmiaru.

Gotowy do gry

W poprzednich meczach do jedenastki Rakowa wrócił Tomasz Petraszek. Kapitan częstochowian w końcu poradził sobie z dręczącymi go od dawna problemami zdrowotnymi i zaczął łapać minuty na boisku. Skorzystał tym samym z nieobecności Milana Rundicia, który zmienił Czecha w gabinetach lekarskich. Serb wszedł na murawę w ostatnich minutach starcia z Koroną, co wskazuje, że jest gotowy do gry. Sęk w tym, że raczej nie wygryzie z pierwszego składu Zorana Arsenicia, którego notowania w ostatnich miesiącach zdecydowanie wzrosły, czy Stratosa Svarnasa, który do zespołu wszedł z drzwiami i futryną. Sztab więc będzie czekać trudny wybór przed niedzielnym meczem.


Na zdjęciu: Ivan Lopez nawet z urazem był w stanie zapewnić Rakowowi komplet punktów.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus