Nie tak miało być

Pod koniec zeszłego sezonu Jan Bednarek, który trafił z Lecha Poznań do Southamptonu, zadebiutował w Premier League. Już w pierwszym meczu – przeciwko Chelsea – strzelił bramkę. Łącznie wystąpił w pięciu spotkaniach i istniały bardzo poważne przesłanki mówiące o tym, że od następnych rozgrywek Polak będzie bardzo poważnie brany pod uwagę przy ustalaniu wyjściowego składu przez trenera Marka Hughesa. Walijczyk wypowiadał się zresztą o Bednarku w samych superlatywach, a w prasie pisano o tym, że nasz reprezentacyjny obrońca jest przyszłością klubu z St Mary’s Stadium.

Wolał zmienić taktykę

W przedsezonowych sparingach Bednarek grał regularnie, chociaż ze względu na udział w mistrzostwach świata rozpoczął przygotowania nieco później, aniżeli jego koledzy. W połowie lipca Southampton sfinalizował transfer innego środkowego obrońcy, czyli Jannika Vestergaarda. Mierzący prawie dwa metry wzrostu Duńczyk kosztował ok 20 mln euro. Jeżeli taki klub jak Southampton wydaje tyle pieniędzy za piłkarza, to nie po to, aby ten siedział na ławce rezerwowych. Niemniej jednak wydawało się, że przy systemie gry „Świętych”, a mianowicie taktyce polegającej na grze trójką środkowych obrońców, miejsce na boisku dla Polaka – w wyjściowym składzie – się znajdzie. Tymczasem trener Hughes zdecydował inaczej i na inaugurację sezonu, „Święci” zmierzyli się z Burnley, Vestergaardowi w obronie towarzyszyli Jack Stephens i Wesley Hoedt.

Bednarek siedział na ławce rezerwowych, ale już podczas meczu z Evertonem, który rozegrano w ubiegłą sobotę, miejsca w meczowej osiemnastce dla Polaka zabrakło. Zapasowym środkowym obrońcą był Japończyk Maya Yoshida, a co najważniejsze, zespół zagrał inaczej ustawiony, bo czwórką obrońców. Nawet na ławce rezerwowych nie było… Vestergaarda, bo doznał on lekkiego urazu na treningu. Wniosek? Menedżer „Świętych” wolał zmienić taktykę, aniżeli dać szansę Bednarkowi. A być może zrezygnował z polskiego obrońcy, bo miał inny powód? Np. taki, że wkrótce nasz reprezentant może zmienić otoczenie?

Najważniejsze, aby grał

Przypomnijmy, że okienko transferowe w Anglii jest już zamknięte, ale jedynie na transakcje przychodzące. Kluby Premier League nadal mogą sprzedawać lub wypożyczać zawodników i według doniesień… niemieckich mediów Jan Bednarek może stać się bohaterem drugiego spośród wymienionych rodzajów transakcji. Już wiele miesięcy temu kilka klubów interesowało się polskim obrońcą, a jednym z nich był Hannover 96, który nadal jest zainteresowany usługami Polaka. Tak przynajmniej wynika z informacji podawanych w zeszłym tygodniu przez dziennikarzy „Kickera”.

W niemieckim magazynie napisano m.in., że Jan Bednarek jest młodym, perspektywicznym defensorem, którego charakteryzuje szybkość i dobra gra głową. Taki ktoś przydałby się w Hanowerze, ale trzeba pamiętać, że klub ten nie należy do finansowych krezusów w niemieckiej ekstraklasie. Dlatego w grę wchodzi raczej wypożyczenie, aniżeli transfer definitywny.

W trwającym w Niemczech okienku działacze klubu z Dolnej Saksonii wydali na transfery już prawie 17 mln euro, a wiadomo, że Southampton tanio młodego polskiego obrońcy nie sprzeda. Wszystko powinno wyjaśnić się w najbliższych dniach, a które z rozwiązań byłoby dla Bednarka lepsze? Najważniejsze jest to, aby nasz piłkarz grał regularnie, jednak z drugiej strony – biorąc pod uwagę specyfikę i ilość rozgrywek w Anglii – kolejną szansę w Southamptonie, Polak dostanie.