Nie tak to miało wyglądać

Z Moskwy pisze Michał Zichlarz

Co stało się w meczu z Senegalem?

Grzegorz KRYCHOWIAK: – Nie powiem, że byliśmy pewni swego, ale wychodząc na boisko wierzyliśmy w siebie, w sukces i w to, że ten zespół, który wyjdzie na murawę zdoła to osiągnąć. Niestety, skończyło się inaczej.

Czy to ofensywne ustawienie z Lewandowskim i Milikiem było spowodowane tym, że w defensywie nie było Glika i chodziło o odciążenie obrony?

Grzegorz KRYCHOWIAK: – Na pewno wyszliśmy na murawę z takim nastawieniem, żeby grać w piłkę. Agresywna gra ze strony rywala nie umożliwiała nam jednak tego. Ciężko było pograć i stworzyć jakąś okazję pod bramką rywala.

Pan już na początku otrzymał żółtą kartkę. Na ile przeszkadzało to w grze później?

Grzegorz KRYCHOWIAK: – Popełniłem kilka fauli, nawet po tej kartce i wiadomo, musiałem uważać, żeby nie dostać kolejnej. Na szczęście dotrwałem do końca.

Patrząc na przebieg tego spotkania trudno nie zapytać o to czy mecz nie został przegrany właśnie w elemencie tej boiskowej agresji?

Grzegorz KRYCHOWIAK: – Na pewno trzeba powiedzieć, że Senegalczycy przewyższali nas pod tym względem. Wiedzieliśmy, że jeśli chcemy w pojedynku z nimi osiągnąć sukces, to musimy się przeciwstawić im tym samym. Niestety, nie udało się.

Na drugą połowę wyszliście z trójką obrońców. To był dobry pomysł na odrobienie strat?

Grzegorz KRYCHOWIAK: – Na pewno w drugiej połowie ta nasza gra wyglądała lepiej. Niestety, kuriozalna strata bramki na 0:2 wszystko skomplikowała.

Właśnie, jeśli chodzi o tą stratę, to wszystko zaczęło się od nie dość dokładnego zagrania w pana wykonaniu. Jak to wyglądało z boiska, z pana perspektywy?

Grzegorz KRYCHOWIAK: – Przed swoim zagraniem spojrzałem w kierunku bramkarza i nie było tam nikogo. Nagle ich zawodnik wbiegł zza linii bocznej. Sędzia asystent wpuścił go na boisko w takiej delikatnej sytuacji. Każdy był zaskoczony.

Czyli nie powinien być wpuszczony na boisko?

Grzegorz KRYCHOWIAK: – Akurat działo się to w momencie, kiedy piłka była zagrywana do bramkarza, tak że wydaje mi się że nie. Gdyby zagrał do lewej strony, to w ogóle byśmy o tej sytuacji nie mówili. Niestety, stało się inaczej. Ogólnie można powiedzieć, że nie zagraliśmy najlepszego meczu, a nasz występ był przeciętny, a do tego kuriozalnie stracone bramki.

Co dalej?

Grzegorz KRYCHOWIAK: – Teraz mamy parę dni do spotkania z Kolumbią. Będzie czas na analizę i jak najlepsze przygotowanie się do tego meczu. Oba zespoły są w podobnej sytuacji, no i cóż, na pewno będziemy się bić o korzystny wynik.