Nie tylko wiatr od morza

Trudno zresztą się dziwić, skoro poprzednie rozgrywki „biało-zieloni” zakończyli ledwie z trzema punktami przewagi nad zdegradowanym Bruk-Betem Termalicą z Niecieczy.

O ile Benjamin Disraeli, dwukrotny premier Wielkiej Brytanii w XIX wieku mawiał, że są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, okropne kłamstwa i statystyki, o tyle właśnie liczby znakomicie obrazują progres drużyny z Trójmiasta w drugiej połowie roku. W obecnym sezonie lechiści w 15 meczach odnieśli 9 zwycięstw i doznali jedynie 2 porażek. Podczas gdy w części poprzednich rozgrywek, w której za wyniki gdańszczan odpowiadał już Piotr Stokowiec (w 11 spotkaniach), przegranych było aż 5, zaś wygranych – jedynie 3. Jak to się robi, to znaczy w jaki sposób na dystansie niespełna półrocza można przejść tak totalną metamorfozę?

Aż o punkt lepsi niż wiosną

– Też chciałbym to wiedzieć – stwierdził ze śmiechem trener Stokowiec w wywiadzie udzielonym oficjalnemu kanałowi „Sportu” na YouTube (do obejrzenia pod internetowym adresem: https://www.youtube.com/c/sportdziennik), ale dodał zupełnie poważnie: – Czynnikiem decydującym jest praca i jeszcze raz praca. Do tego dochodzi selekcja, umiejętność podejmowania także niełatwych decyzji oraz narzucenie swoich standardów trenowania zawodnikom. Za nami bardzo trudny okres, obfitujący w niełatwe decyzje, z których najtrudniejsza dotyczyła Marco Paixao, gdy nie było pewności czy pójdziemy do przodu. Z perspektywy czasu widać jednak, że poszliśmy.

Można nawet dodać, że ruch „biało-zielonych” w pożądanym kierunku odbywał się z kopyta. Na finiszu poprzedniego sezonu zespół Stokowca zdobywał średnio 1,09 pkt. na mecz, tracił 1,33 gola, a zdobywał – zaledwie 1,09. Nic zatem dziwnego, że niemal do końca rundy finałowej ESA 37 bronił się przed degradacją. W bieżącym sezonie różnica jest kolosalna – 2,07 pkt. w meczu, statystycznie 1,67 wbitej w każdym spotkaniu bramki i tylko 1 stracona. Jakość wzrosła zatem zarówno w ofensywie i defensywie, odkąd nominowany na stanowisko 5 marca 2018 roku obecny trener zaczął budować zespół wedle własnej strategii. Więcej goli od Lechii na półmetku trwającego sezonu zasadniczego strzeliły jedynie Wisła Kraków (o 3) i Jagiellonia (o 1), natomiast nikt w ligowej stawce dał sobie wbić mniej od gdańszczan, którzy mogą na obecnym etapie rozgrywek pochwalić się najlepszym bilansem bramkowym (+10).

Najlepiej, gdy grają… odpowiedni

Letnia rotacja personalna była duża, w szerokiej kadrze próżno szukać nie tylko doświadczonych Sebastiana Mili, Jakuba Wawrzyniaka, czy Milosa Krasicia, ale także 13 innych – byłych już – zawodników pierwszego zespołu Lechii. Pewnie także z tego powodu szkoleniowiec lidera ekstraklasy nie chce pochylać się na każdym szczegółem selekcji, której dokonał. Bo zabrałoby to po prostu zbyt wiele czasu.

– Odeszło w sumie 16 zawodników, a wszyscy byli znaczący. To znaczy coś znaczyli w futbolu, a niektórzy być może jeszcze będą znaczyli. Bo to nie jest wcale tak, że zawsze muszą grać najlepsi. Zespół ma największy pożytek, gdy grają odpowiedni. Trener jest od tego, żeby skład skomponować z piłkarzy, którzy do siebie pasują. To znaczy dobrze czują się w swoim towarzystwie i potrafią współpracować. A podstawą jest zawsze motywacja i chęć rozwoju. Lubię pracować z głodnymi piłkarzami, którzy chcą nie tylko zarobić, ale też coś zrobić – wyłożył swą filozofię we wspomnianym wywiadzie dla naszego kanału YouTube Stokowiec.

Szczególną miarą postępu niedawnego kandydata na spadkowicza jest bilans z tego sezonu z czterema najlepszymi zespołami poprzednich rozgrywek, które na początku obecnych – co prawda bez powodzenia – reprezentowały polski futbol w europejskich pucharach. Terminarz tak niekorzystnie, jak się wydawało, ułożył się dla lechistów, że z Jagiellonią, Legią, Górnikiem i Lechem (wyliczanka zgodna z chronologią rozgrywania spotkań) gdańszczanie dotąd rywalizowali wyłącznie na wyjazdach. Efekt? Trzy wygrane i remis, łącznie 10 punktów bez straconego gola!

Słuszna definicja zmiany

Zatem nikt nie powinien mieć wątpliwości, że to aktualny lider powinien być obecnie uznawany za największego faworyta – przynajmniej – sezonu zasadniczego. Zwłaszcza, że statystyki meczów rozgrywanych przed własną publicznością ma wręcz niesamowite – 5 zwycięstw, 2 remisy, bramki: 15-6! Zapytany o tę kwestię szkoleniowiec drużyny z Wybrzeża odparł jednak skromnie:

– Nie mamy jeszcze gotowej drużyny, dotąd graliśmy na wysokim wskaźniku skuteczności w stosunku do posiadanego potencjału. Nie wygrywaliśmy jednak dobrym terminarzem, tylko dzięki dobremu przygotowaniu, porządkowi na boisku, konsekwentnej realizacji założeń taktyczne w defensywie i ofensywie. Odbudowaliśmy fajne relacje w szatni, wytworzyliśmy atmosferę pracy. To jest słuszna definicja zmiany, która zaszła w Lechii – ocenił w wideo-wywiadzie Stokowiec.

Zapewne nie ma przypadku w tym, że letnia selekcja zmiotła z Gdańska w pierwszej kolejności zawodników urodzonych jeszcze w latach 80-tych poprzedniego stulecia, zaś dopływ świeżej krwi rozpoczął się od środkowego pomocnika Jarosława Kubickiego, który na świat przyszedł w roku 1995. Stokowiec bardzo szybko wkomponował do składu także pozyskanego z Legii, jeszcze dwa lata młodszego Konrada Michalaka, i dał szansę z prawdziwego zdarzenia 20-latkowi Karolowi Fili. Jeśli do tego dodamy, że jeden z najlepszych dryblerów w lidze, na którego regularnie stawia obecny szkoleniowiec Lechii – Lukasz Haraslin – ma 22 lata, zaś Jakub Arak (10-krotnie wystąpił w ekstraklasie w pierwszej rundzie) i Joao Nunes – po 23, to odpowiedź, skąd „biało-zieloni” zaczerpnęli świeżą energię będzie oczywista. Nie tylko wiatr od morza napędzał jesienią zespół z Wybrzeża nową jakością, tylko młodzi gracze.

Tylko jedno zmartwienie?

W Lechii zauważalny jest nie tylko porządek, ale i indywidualna jakość. Flavio Paixao jest przecież współliderem klasyfikacji strzelców, Haraslin plasuje się w ścisłej czołówce asystentów, zaś Duszan Kucian przewodzi golkiperom z największą liczbą meczów bez straty gola. To są trzy motory napędowe lidera. Nikt jednak nie może nawet na chwilę się zdrzemnąć, bo 46-letni szkoleniowiec odpowiednio zadbał o konkurencję – Zlatan Alomerović pięciokrotnie stawał między słupkami bramki gdańszczan (3 razy w wygranych meczach), zaś Artur Sobiech po dobrze przepracowanym zimowym okresie przygotowawczym ma zacząć naciskać na Flavio. Zatem?

Kibice „biało-zielonych” mają obecnie w zasadzie tylko jedno zmartwienie, które w rozmowie z portalem „trójmiasto.pl” wyartykułował legendarny trener Lechii, Jerzy Jastrzębowski, który w 1983 roku poprowadził trzecioligową wówczas drużynę z Wybrzeża po Puchar Polski: – Dlaczego w reprezentacji Polski nie ma obecnie żadnego piłkarza Lechii, choć to lider ekstraklasy? Kadra to nie jest miejsce na testy, selekcjoner Jerzy Brzęczek powinien stawiać na tych, którzy są w tej chwili najlepsi. A takim piłkarzem w mojej opinii jest bez wątpienia pomocnik Kubicki…

Na zdjęciu: Trener Piotr Stokowiec ze swą młodą gwardią. Od lewej: Jakub Arak, Lukasz Haraslin i Joao Nunes.

Piotr Stokowiec w Rozmowie Nieoczywistej Adama Godlewskiego

 

Program Lotto Ekstraklasy, kolejka 16

23 listopada (piątek):

Piast Gliwice – Zagłębie Sosnowiec, godz. 18:00

24 listopada (sobota):

Korona Kielce – Górnik Zabrze, godz. 15:30
Lech Poznań – Wisła Płock, godz. 18:00
Cracovia – Śląsk Wrocław, godz. 20:30

25 listopada (niedziela):

Pogoń Szczecin – Miedź Legnica, godz. 13:00
Zagłębie Lubin – Legia Warszawa, godz. 15:30
Lechia Gdańsk – Jagiellonia Białystok, godz. 18:00

26 listopada (poniedziałek):

Arka Gdynia – Wisła Kraków, godz. 18:00