Nie udźwignęliśmy tego mentalnie

Jak to jest, że „w meczu o życie” dwie najlepsze okazje ma obrońca?
RADOSŁAW PRUCHNIK:  Bardzo trudne pytanie mi pan zadał… Tak wyszło. Żal zwłaszcza tego wolnego. Centymetrów zabrakło. Gdyby wpadło, dałoby nam wiarę i – być może sukces.

Ale to nie pan powinien tego gola szukać. Tymczasem większość drużyny nie sprawiała wrażenie ekipy grającej „o życie” właśnie…
RADOSŁAW PRUCHNIK: To kwestia psychologiczna. Nie udźwignęliśmy tego mentalnie. Zwłaszcza na pierwszą połowę wyszliśmy sparaliżowani sytuacją w tabeli. Potem, gdy przetrzymaliśmy początkowy napór GKS-u, zaczęła się nam gra nieco lepiej układać. Po przerwie poszliśmy va banque. Nie chciało wpaść, a rywale – grając z kontry – w końcu trafili…

W II połowie rzeczywiście parę okazji mieliście. Ale nie można zdobyć gola, nie trafiając w światło bramki!
RADOSŁAW PRUCHNIK:  Trudno mi cokolwiek mądrego w takim momencie powiedzieć. Nawet dochodząc do pola karnego rywali, mieliśmy kłopot nawet nie z celnym uderzeniem, ale z dobrym zaadresowaniem tej „ostatniej piłki”. Efekt jest taki, że musimy się zmierzyć z faktem degradacji…