Nie wierzę w spadek do IV ligi

Bogdan NATHER: Przed sobotnim (18.00) meczem w Zielonej Górze nerwy i stres, czy olimpijski spokój?

Kamil GLENC: – Jestem spokojny, bo jesteśmy dobrze przygotowani do tego meczu pod każdym względem i jedziemy po 3 punkty. Nie zamierzamy oglądać się na inne drużyny, a zwłaszcza na to, co zrobi Górnik II Zabrze w spotkaniu z Gwarkiem w Tarnowskich Górach.

Przeciwko Ruchowi Zdzieszowice nie wykorzystaliście liczebnej przewagi. Graliście za nerwowo, poza tym za dużo było górnych piłek, a rywale w powietrzu byli po prostu lepsi. Czego wam zabrakło, by ich zaskoczyć?

Kamil GLENC: – Przede wszystkim dobrego, ostatniego podania i spokoju pod bramką przeciwnika. Mnie zabrakło kilku centymetrów, by trącić piłkę zagrywaną przez Rafała Adamka. Poza tym brakuje nam wysokiego napastnika, który potrafiłby zgrać piłkę głową do kolegi lub oddać strzał. Tę umiejętność posiadali grający w Pniówku wcześniej Marcin Sobczak i Adam Żak. „Szato”, czyli Mateusz Szatkowski, posiada wiele innych zalet, ale w walce powietrznej z wysokimi obrońcami ma niewielkie szanse.

Z Falubazem zagracie bez Szymona Ciuberka, który w wspomnianym meczu ze „Zdzichami” złamał nogę. To duża strata?

Kamil GLENC: – Bardzo duża, bo „Czubi” jest ważną postacią zespołu. Kontuzji doznał w II połowie, ale dotrwał do końcowego gwizdka. Dopiero nazajutrz zobaczył, że noga spuchła mu jak balon. Złamana kostka na co najmniej trzy tygodnie powędrowała do gipsu. Ale Michał Pieczka w kilku ostatnich meczach pokazał, że jest w dobrej dyspozycji. Z powodzeniem zastąpił kontuzjowanego „Czaplę” (Dawida Morcinka – przyp. BN) i powinien być naszym silnym punktem, o ile oczywiście trener Grzegorz Łukasik wystawi go do gry. Jestem jednak przekonany, że będzie dobrze i zrealizujemy nasz plan, niezależnie od tego, kto wybiegnie na boisko.

Bierze pan pod uwagę scenariusz, że Pniówek spadnie z III ligi?

Kamil GLENC: – Nie dopuszczam do siebie takiej myśli! Po zmianie trenera w naszą drużynę wstąpił nowy duch. Jesteśmy niby tym samym zespołem, ale… nie takim samym. Gramy teraz ze znacznie większym zaangażowaniem. Przegraliśmy tylko pechowo z Lechią Dzierżoniów, a w pozostałych meczach zdobywaliśmy punkty. Z Falubazem też musimy powiększyć swój dorobek, by nie martwić się innymi wynikami.

Wspomniał pan, że o utrzymanie walczycie tylko z rezerwami Górnika. A czy Stilon Gorzów Wielkopolski lub rezerwy Miedzi Legnica nie będą w to zamieszane?

Kamil GLENC: – Grają ze sobą i jestem pewien, że w tym spotkaniu będzie remis. Taki wynik obu gwarantuje utrzymanie, bo mają lepszy bilans bezpośrednich spotkań z zabrzanami. A Górnik nawet jeśli wygra, to w przypadku remisu w Gorzowie Wielkopolskim, może się z nimi tylko zrównać punktami.