Nie wszyscy widzą problem w walce z dopingiem!

Skandal w rosyjskim sporcie wybuchł 3 grudnia 2014 roku, kiedy niemiecka telewizja ARD wyemitowała film dokumentalny „Jak Rosja produkuje swoich zwycięzców”. Pokazano w nim zorganizowany proceder dopingowy, w który zamieszani byli sportowcy, trenerzy, działacze, urzędnicy państwowi i służby specjalne. W wyniku tego wszczęto śledztwo, które doprowadziło do wykluczenia ponad stu reprezentantów Rosji z igrzysk w Rio de Janeiro, a następnie zawieszenia całego narodowego komitetu olimpijskiego przed ubiegłorocznymi zmaganiami w Pjongczangu.
Najnowsze wydarzenia również nie stawiają Rosjan w najlepszym świetle. Wprawdzie tamtejsza agencja antydopingowa RUSADA jest już znów pełnoprawnym członkiem WADA, a także odwieszono Rosyjski Komitet Olimpijski, ale toczy się postępowanie, które może tę sytuację zmienić.
Przywrócenie pełni praw RUSADA nastąpiło pod warunkiem, że WADA otrzyma wszystkie materiały z moskiewskiego laboratorium antydopingowego do końca 2018 roku. Nie dość, że ten termin został przekroczony, to w dodatku istnieje podejrzenie, że doszło do manipulacji tymi danymi. Sprawą zajmuje się Compliance Review Committee (CRC), czyli organ WADA monitorujący zgodność działania organizacji antydopingowych ze światowym kodeksem. Rekomendacja ma zostać wydana 7 grudnia.

Niedawna wypowiedź szefa RUSADA Jurija Ganusa sugeruje, że sytuacja jest krytyczna. Prognozował on, że rosyjskiej flagi nie będzie na przyszłorocznych igrzyskach w Tokio, a może nawet w Pekinie dwa lata później. Niektórzy wysocy rangą delegaci przemawiający w Katowicach zdają się jednak bagatelizować powagę problemu.

Ustępujący prezydent WADA sir Craig Reedie zaznaczył wprawdzie, że afera w Rosji była najgorszym przykładem tego, jak zawodny może być system antydopingowy, ale jednocześnie dodał, że kary i rekomendacje zastosowane względem RUSADA już przyniosły efekt.

– Potwierdzenie tego bezprecedensowego poziomu oszustwa nie pozostawiło wątpliwości, przed jak ogromnym zadaniem stanęła WADA. Przypomniało też interesariuszom o tym, jak istotna jest uczciwość w sporcie (…). Rosyjscy sportowcy startują w zawodach międzynarodowych niemal we wszystkich dyscyplinach. Utrzymanie statusu RUSADA jako niezgodnej z zasadami WADA nie służyło nikomu poza oszustami – ocenił Reedie.

Podczas wtorkowego przemówienia otwierającego kongres przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach sprawiał wrażenie, podobnie jak Reedie, jakby jego zdaniem kryzys był już zażegnany. Dał to do zrozumienia w słowach podziękowania dla ustępującego szefa WADA.

– Musiałeś przeprowadzić WADA przez być może najtrudniejszy jej okres. Jednak dzięki swojej dyplomacji, otwartości i poczuciu humoru udało ci się zachować kurs na niespokojnych wodach i przetrwać sztorm. Nie przemawiam tylko w imieniu ruchu olimpijskiego, ale wszystkich zgromadzonych, gdy mówię: bardzo dziękujemy – powiedział.
Dopiero później pojawił się pierwszy w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w stolicy Górnego Śląska głos krytyczny wobec działań WADA w sprawie Rosji. Postawą agencji nieco zawiedziony był jej były prezydent John Fahey. Przypomniał on kontrowersyjne okoliczności, w jakich uznano RUSADA za zgodną z międzynarodowymi standardami antydopingowymi oraz zaznaczył, że mimo złamania tak wielu przepisów w Rio de Janeiro wystartowało 282, a w Pjongczangu – 169 rosyjskich sportowców (w Korei Płd. wystąpili pod neutralną flagą).

– Czy tak wyglądają skuteczne sankcje za zorganizowany system dopingowy? Sześć lat po zakończeniu mojej kadencji jestem już obserwatorem i nie uczestniczę czynnie w działalności antydopingowej. I z tych moich obserwacji wynika, że walka o dobro czystych sportowców niekoniecznie jest w tak dobrym miejscu, w jakim powinna być – ocenił Fahey.

Jeszcze bardziej radykalną postawę przyjął szef Amerykańskiej Agencji Dopingowej Travis Tygart. Uważa on, iż słowa wsparcia i otuchy dla zawodników padają wyłącznie przy włączonych mikrofonach.
– Ale czyści sportowcy chcą wiedzieć, co się dzieje, kiedy mikrofonów już nie ma. Czy wciąż jesteśmy po ich stronie? Stać nas na więcej – podkreślił.

– Igrzyska w Tokio będą piątymi, na których główną kwestią będzie doping, a nie osiągnięcia sportowców. Możemy i musimy zrobić więcej w tej sprawie. Nie wolno nam dopuścić do tego, by jeden kraj kradł medale. Potrzebna nam silna i niezależna WADA, a nie jakiś słaby dostawca usług, który był dla niektórych wygodny w ostatnich latach – ocenił podczas środowego wystąpienia.

Kadencja Witolda Bańki w roli szefa WADA rozpocznie się 1 stycznia.

Na zdjęciu: Witold Bańka już wie, że łatwo nie będzie…