Nie wycięty z komiksu

Pniówek Pawłowice i Odrę Wodzisław Śląski czeka bardzo trudna runda wiosenna.


Po rundzie jesiennej Pniówek 74 Pawłowice zajmował w tabeli grupy III trzeciej ligi 8. miejsce z dorobkiem 22 punktów. Do wyprzedzającego go Gwarka Tarnowskie Góry tracił cztery „oczka”, a za plecami miał MKS Kluczbork (22 pkt.), Polonię Nysa (21), Carinę Gubin (21) i Stilon Gorzów Wielkopolski (19).

Po sobotnio-niedzielnej kolejce i remisie 1:1 z Odrą Wodzisław Śląski zespół prowadzony przez trenerów Sławomira Szarego i Michała Podolaka spadł w tabeli na 10. miejsce – wyprzedziły go Kluczbork (25 pkt.) i Carina (24 pkt.), zaś przewaga nad Stilonem stopniała do jednego „oczka”. – Zdawałem sobie sprawę z tego, że pierwszy mecz rundy wiosennej to nie będą przelewki – zaznaczył na wstępie Sławomir Szary.

– Dlatego w szatni na przedmeczowej odprawie powiedziałem swoim zawodnikom: „Zapomnijcie o tabeli, Odra jest teraz zupełnie inną drużyną niż w rundzie jesiennej”. Trener naszych bramkarzy Bartek Gocyk filmował cały mecz i po analizie tego materiału mogę powiedzieć, że nasz przeciwnik w całym meczu miał półtora sytuacji do zdobycia gola. Tym większy odczuwam więc niedosyt, bo mieliśmy ich kilka. Między innymi w II połowie dwie okazje po strzałach głową miał Kamil Herman. Dlaczego w trakcie spotkania zrobiłem tylko trzy zmiany? Nie jestem wycięty z komiksu, skoro gra nam się układała, to postanowiłem, że nie będę przeszkadzał moim zawodnikom.

Poza tym jedna zmiana była wymuszona, w przerwie Kamil Spratek powiedział, że z powodu bólu pleców nie jest w stanie kontynuować gry. Średnia jakość boiska, powiedzmy to sobie szczerze, też nam nie pomagała, bo piłka nie zawsze toczyła się po ziemi. Mimo remisu w pierwszym spotkaniu, biorąc pod uwagę całokształt, powiało optymizmem, chociaż zdajemy sobie wszyscy sprawę, że przed nami bardzo trudna runda. Teraz czeka nas wyjazdowy pojedynek z Polonią Nysa, który zagramy w oddalonym o 20 kilometrów od Nysy Grodkowie. Nie mam pojęcia, jaka tam jest murawa, ale na cuda nie liczę.

Znajdująca się w strefie spadkowej drużyna z Wodzisławia Śląskiego zyskując punkt w spotkaniu z Pniówkiem skróciła wprawdzie dystans do dwóch „oczek” do rezerw Chrobrego Głogów i trzech punktów do Warty Gorzów Wielkopolski, ale musi oglądać się również za plecy, bo Stal Brzeg traci do Odry już tylko jeden punkt. – Wiemy doskonale, jaka jest nasza sytuacja w tabeli, ale punkt zdobyty w spotkaniu z Pniówkiem traktujemy w kategorii zdobyczy – powiedział trener Odry, Piotr Hauder. – Chciałem wyróżnić całą drużynę za walkę, determinację i nieustępliwość, ale indywidualnie chcę pochwalić Jakuba Białasa i Marcina Ośliźloka.

W meczach sparingowych szkoleniowiec wodzisławskiej jedenastki preferował ustawienie 1-4-4-2, mecz przeciwko Pniówkowi Odra rozpoczęła w schemacie 1-4-5-1. – To się zgadza, ale od początku drugiej połowy graliśmy tak, jak w meczach kontrolnych, czyli dwójką nominalnych napastników – wyjaśnił trener Hauder. – W miejsce Szymona Kalisza desygnowałem bowiem do gry Mateusza Popczyka, którego strzał głową na początku II połowy wybił z linii bramkowej obrońca Pniówka. Musimy bowiem podchodzić elastycznie do przeciwnika, nie trzymać się kurczowo ustawienia 1-4-4-2.

Na ławce rezerwowych Odry w sobotę siedział niespełna 18-letni bramkarz Wiktor Gorel, który zmaga się z kontuzją łokcia. – Nie był żadnym „straszakiem”, bo nie jest jeszcze w pełni zdrowy – powiedział Piotr Hauder. – Był wpisany do protokołu, bo chcieliśmy w ten sposób pokazać, że jesteśmy z nim i mocno go wspieramy. Nawiasem mówiąc stan jego zdrowia szybko się poprawia. Cieszę się ponadto, że nasz transfer last minute, czyli bramkarz Kacper Szewczyk, obronił się.


Na zdjęciu: Łukasz Gajda (z lewej, nr 7) strzelił pierwszgo gola dla Odry Wodzisław Śląski w rundzie wiosennej.

Fot. odra.wodzislaw.pl