Niebezpieczna strefa

Drużyna trenera Jarosława Skrobacza przegrała trzeci mecz z rzędu na własnym boisku i wypadła ze strefy barażowej.

W sobotę chyba wszystkie możliwe nieszczęścia spadły na głowy piłkarzy GKS-u 1962 Jastrzębie. Fatalna pogoda nie rozpieszczała, więc na trybunach zjawiło się zaledwie 718 kibiców, chociaż dopuszczalna norma była prawie dwa razy wyższa (1387).

Mecz numer 13 w tym sezonie na własnym boisku okazał się dla podopiecznych trenera Jarosława Skrobacza pechowy pod każdym względem. Dwa (pierwsze) stracone gole obciążają konto dotychczasowych liderów zespołu – Mariusza Pawełka i Farida Alego, a na domiar złego w następnym meczu z Chojniczanką z powodu nadmiaru żółtych kartek nie może zagrać kapitan zespołu, Kamil Szymura.

Wielbłąd” bramkarza

Mecz nie mógł się gorzej rozpocząć dla gospodarzy. W 3 minucie Zagłębie wykonywało rzut wolny z 30 metrów. Piłkę silnie uderzył Filip Karbowy, ale bramkarz gospodarzy Mariusz Pawełek powinien ją złapać „do koszyczka”. Niestety, doświadczony golkiper popełnił błąd i futbolówka ku zaskoczeniu wszystkich wylądowała w bramce.

Jastrzębianie zostali rzuceni na deski, lecz nie znokautowani. Już w 5 min po dośrodkowaniu Farida Alego celnie główkował Michał Bojdys, ale Kacper Chorążka interweniował bez zarzutu. W 7 min indywidualną akcją popisał się Kamil Adamek, lecz po jego kąśliwym uderzeniu bramkarz Zagłębia sparował na korner.

W 25 minucie po centrze Dominika Kulawiaka celnie główkował Marek Mróz (pierwszy mecz po kontuzji), lecz uderzenie w środek bramki nie miało prawa zaskoczyć Chorążki. W 37 minucie bardzo aktywny tego dnia Mróz uderzał z narożnika pola karnego, ale chybił celu. W 40 minucie w dystansu w środek bramki strzelał Damian Tront, a po chwili zaczęła się samba…

Elektryczny” asystent

W 41 minucie bardzo słabo dysponowany arbiter Daniel Kruczyński pokazał drugą żółtą kartkę Trontowi (ta kara akurat była słuszna) i wyrzucił pomocnika gospodarzy z boiska. W tym momencie swoje trzy grosze dorzucił asystent trenera Skrobacza, Łukasz Włodarek (już wcześniej upomniany żółtą kartką) i… po chwili pomaszerował do szatni śladami Damiana Tronta.

Tak przy okazji – trener Włodarek od czasu do czasu powinien ugryźć się w język i powstrzymać od komentarzy, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że trudno powstrzymać emocje. Odrobina „dyplomacji” by mu jednak nie zaszkodziła, bo wcześniej był już upomniany „żółtkiem” w meczach z Wartą Poznań, Sandecją Nowy Sącz i Chrobrym Głogów.

Grając w liczebnej przewadze goście bardzo szybko podwyższyli prowadzenie. Na środku boiska słabo dysponowany tego dnia Ali stracił piłkę i rywale ruszyli z kontratakiem. Tomasz Nawotka podał na lewą stronę do Szymona Pawłowskiego, a ten uderzeniem po ziemi w długi róg zapewnił sosnowiczanom dwubramkowe prowadzenie.

Iskierka nadziei

Ali po przerwie nie wyszedł już na boisko, a jego miejsce zajął Mateusz Słodowy, który został ustawiony na prawej pomocy, zaś na lewą przeszedł Petr Galuszka. I to po uderzeniu czeskiego pomocnika z linii pola karnego Chorążka „wypluł” piłkę, do której dopadł Adamek i wpakował do siatki.

Nadzieja gospodarzy na doprowadzenie do remisu zgasła po 120 sekundach, gdy najlepszy tego dnia na boisku Pawłowski w tempo obsłużył Fabiana Piaseckiego, a ten strzałem w krótki róg po raz trzeci zmusił Pawełka do kapitulacji.

Gospodarze próbowali jeszcze skorygować wynik, lecz strzały daniela Szczepana i Mroza nie przyniosły efektów. W 92 minucie gospodarze wykonywali rzut rożny i po chwili nadziali się na kontrę. Zagłębie miało przewagę 4 na 2, Pawłowski idealnie zagrał do Rubio, lecz nie zdołał wykorzystać sytuacji sam na sam z Pawełkiem. Bramkarz GKS-u odbił piłkę nogą.

Trzecia porażka z rzędu na własnym boisku piłkarzy GKS-u 1962 Jastrzębie każe zweryfikować ich możliwości i aspiracje w bieżącym sezonie. Baraże oddalają się coraz bardziej i wywołuje to frustrację i niezadowolenie wśród kibiców drużyny Jarosława Skrobacza. Oby tylko nie obrócili się oni plecami do piłkarzy. „Już więcej nie przyjdę na tych kopaczy. Szkoda czasu i pieniędzy” – te słowa kibiców po porażce z Zagłębiem nie były budujące i… odosobnione.

Anatomia sukcesu i klęski

Zagłębie wygrało mecz ligowy w Jastrzębiu Zdroju po raz pierwszy (wcześniej przegrało 1:2 i bezbramkowo zremisowało), lecz była to wiktoria zasłużona. „Dyspozytorem mocy” drużyny gości był niezawodny Szymon Pawłowski, a mrówczą pracę w środku pola wykonał Bartłomiej Babiarz. To bez dwóch zdań były najjaśniejsze punkty w zwycięskim zespole.

W zespole gospodarzy nie było takiego lidera jak „Szymek”, a po raz kolejny zawiódł na całej linii Farid Ali. Za często gra egoistycznie (kocha piłkę), dokonuje złych wyborów, w ogóle jest w słabej formie. Trener Skrobacz szybko zdjął go z boiska w Głogowie, przeciwko Zagłębiu był cieniem samego siebie. Może krótki odpoczynek na ławce rezerwowych zmusi go do refleksji?

I jeszcze kilka zdań na temat sędziowania. Mam chyba wyjątkowego pecha, bo ostatnio na poziomie I ligi rozjemcy popełniają zbyt dużo błędów. Tak jak wspomniałem wcześniej, nie mam zastrzeżeń do drugiej żółtej kartki Damiana Tronta, ale upomnienia Kamila Adamka to gruba przesada. Jeżeli arbiter byłby konsekwentny, to do końca I połowy nie miał prawa dotrwać prawy obrońca Zagłębia, Dawid Ryndak.

Fabian Piasecki notorycznie popychał defensorów gospodarzy, bez reakcji sędziego. A „scysja” z Michałem Bojdysem powinna zakończyć się bardziej surową karą dla napastnika Zagłębia.


GKS 1962 Jastrzębie – Zagłębie Sosnowiec 1:3 (0:2)

0:1 – Karbowy, 3 min (wolny), 0:2 – Pawłowski, 44 min, 1:2 – K. Adamek, 47 min, 1:3 – Piasecki, 49 min.

GKS 1962: Pawełek – Kulawiak, Bojdys, Szymura, Gojny – Jaroszek (70. Jadach) – Tront, Mróz – Galuszka, K. Adamek (62. Szczepan), Ali (46. Słodowy). Trener Jarosław SKROBACZ.

ZAGŁĘBIE: Chorążka – Ryndak, Polczak, Grzelak, Beneta – Szwed (76. Seedorf), Babiarz, Karbowy (62. Hołota), Pawłowski, Nawotka – Piasecki (78. Rubio). Trener Krzysztof DĘBEK.

Sędziował Daniel Kruczyński (Żywiec). Widzów 718. Żółte kartki: Szymura, Tront, Włodarek (asystent trenera, na ławce), Kulawiak, Bojdys, K. Adamek – Ryndak, Szwed, Piasecki, Babiarz; Czerwone kartki: Tront (41. druga żółta), Włodarek (41. niesportowe zachowanie).

Piłkarz meczu Szymon PAWŁOWSKI.

Na zdjęciu: Pomocnik GKS-u 1962 Jastrzębie Marek Mróz (z prawej) zagrał pierwszy mecz po wyleczeniu kontuzji. Walczący z nim o piłkę Filip Karbowy miał więcej powodów do zadowolenia, bo strzelił pierwszego gola dla zwycięzców.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


GŁOS TRENERÓW

Krzysztof DĘBEK: – Przyjechaliśmy na mecz do Jastrzębia z nastawieniem, by dalej liczyć się w walce o grę w barażach i pokazać coś w tym dziwnym sezonie. Wygraliśmy to spotkanie pewnie, zdobyliśmy trzy punkty i to jest dla nas najważniejsze.

Byliśmy stroną dominującą, chociaż grało nam się zdecydowanie łatwiej po czerwonej kartce dla piłkarza gospodarzy. Jednak GKS nie złożył broni nawet grając w 10, co pokazali przy bramce kontaktowej. Uważam, że nawet grając 11 na 11 kontrolowaliśmy ten mecz.

Bardzo szybko zdobyliśmy bramkę, co prawda po błędzie bramkarza, ale strzał Karbowego był bardzo ładny. Mieliśmy warunki atmosferyczne, które nieco przyczyniły się do tego wyniku.

Zrealizowaliśmy plan taktyczny, jestem bardzo zadowolony z tego meczu. Gratuluję moim piłkarzom dobrej pracy, cieszę się, że potrafią przełożyć na mecz naszą pracę na treningach.

Jarosław SKROBACZ: – Po przerwie zrobiliśmy to, o czym rozmawialiśmy w szatni. Szybko strzeliliśmy bramkę, niestety, nie ustrzegliśmy się błędów i szybko straciliśmy gola na 1:3, co ustawiło ten mecz i obcięło nam skrzydła.

Ciężko było nam się z tego podnieść, ponieważ Zagłębie ma w składzie doświadczonych zawodników, którzy potrafili to wykorzystać. Źle weszliśmy w ten mecz, wszyscy widzieli, co się stało. Potem z każdą minutą nabieraliśmy rozpędu, kwestią czasu było wyrównanie.

Straciliśmy mnóstwo sił, w końcówce nie potrafiliśmy utrzymać tej jednobramkowej straty. Myślę, że w tym meczu przesadą była liczba żółtych kartek. Po zakończeniu spotkania podziękowałem swoim piłkarzom za walkę i ambicję.