„Niebiescy” liderem!

Stal grała, ale to Ruch był skuteczniejszy i dopisało mu więcej szczęścia, dlatego zakończył z tarczą emocjonującą konfrontację beniaminków. Drużyna z Cichej po 4 kolejkach otwiera I-ligową tabelę!


Trzecia z rzędu wygrana Ruchu! Takiego otwarcia sezonu, po dwóch z rzędu awansach, nie spodziewali się chyba w Chorzowie nawet najwięksi optymiści. „Niebiescy” po czterech kolejkach otwierają tabelę, wyciskając niemalże maksimum z terminarza, który na starcie rundy jesiennej obszedł się z nimi dość łagodnie, bo nikt nie powinien mieć wątpliwości, że najtrudniejsze konfrontacje dopiero nadejdą. Ale przystąpić do nich mogą jeszcze lepiej sytuowani niż teraz, skoro w najbliższych dniach przy Cichej podejmą spadkowicza z Łęcznej i beniaminka z Chojnic.

593 minuty

Nie ma co ukrywać – Ruch miał w Rzeszowie furę szczęścia. To był pierwszy taki mecz w tym sezonie – wliczając też pucharową konfrontację z II-ligowym Zniczem – kiedy nie był w stanie narzucić rywalowi swoich warunków. Stal miała zdecydowaną przewagę, z łatwością przedostawała się w chorzowskie pole karne. Gdyby ktoś nieznający realiów usłyszał, że w niebieskich strojach gra drużyna, która od 7 spotkań nie straciła gola, raczej miałby trudno w to uwierzyć. Imponująca seria chorzowskiej defensywy zatrzymała się na 593 minutach (Jakuba Bieleckiego – na 503, bo w PP bronił Jakub Osobiński). Zatrzymała na własne życzenie; Przemysław Szur źle zagrał do Patryka Sikory, gospodarze wyprowadzili szybki atak, a zwieńczył go Wiktor Kłos po centrze Andrei Prokicia. Była 5 minuta, wynik 1:0 długo mógł uchodzić za najniższy wymiar kary, podopieczni Jarosława Skrobacza nie potrafili nawet oddać strzału. A gdy wreszcie oddali dwa, to… wyszli na prowadzenie. Dwa razy ważną rolę odegrał Łukasz Moneta, najpierw wieńcząc centrę Konrada Kasolika, następnie obsługując dośrodkowaniem z lewej flanki Artura Pląskowskiego. Ruch do przerwy prowadził, choć wydawało się, że nie miał takiego prawa.

To aż niemożliwe

– Schodząc do szatni mówiliśmy sobie: „To aż niemożliwe, że oni z nami wygrywają”. Tyle stworzonych przez nas sytuacji, dominacja, utrzymywanie piłki… Po przerwie szybko wyrównaliśmy, ale ostatecznie dostaliśmy 3 bramki z dośrodkowań, czyli teoretycznie z niczego. Dziwny mecz, towarzyszy nam uczucie niedowierzania. Mało było meczów, w których tak dominowaliśmy, a kończymy bez punktu – mówił Krzysztof Danielewicz, pomocnik Stali, przed telewizyjnymi kamerami.
W II połowie oba gole padły po rzutach rożnych. Najpierw Dawid Olejarka trafił po dośrodkowaniu Patryka Małeckiego, a po przeciwnej stronie boiska nie najlepiej interweniującego Wiktora Kaczorowskiego, któremu zadanie utrudnił Prokić, pokonał Kasolik. Asystował mu z kornera Łukasz Janoszka. Ruch miał podstawy, by mówić o szczęściu, niemalże do…ostatniej sekundy, bo jeszcze w 3 minucie doliczonego czasu słupek obił Kacper Piątek. Dlatego po końcowym gwizdku mógł się cieszyć jego starszy brat Jakub. A Kasolik był symbolem tego meczu: w tyłach niepewnie, zaskakująco nerwowo, czasem bardzo szczęśliwie, ale z przodu skutecznie, bo z asystą i bramką. 3 celne strzały, 3 bramki – los oddał coś „Niebieskim” za inauguracyjny mecz ze Skrą, zremisowany 0:0 mimo mnóstwa szans.

Stal Rzeszów – Ruch Chorzów 2:3 (1:2)

1:0 – Kłos, 5 min, 1:1 – Moneta, 34 min, 1:2 – Pląskowski, 43 min (głową), 2:2 – Olejarka, 50 min, 2:3 – Kasolik, 73 min

STAL: Kaczorowski – Marczuk, Góra (75. Wolski), Oleksy, Głowacki – Poczobut, Danielewicz (83. Kotwica) – Kłos, Olejarka (74. K. Piątek), Małecki (83. Sadłocha) – Prokić (74. Michalik). Trener Daniel MYŚLIWIEC.

RUCH: Bielecki – Kasolik, Szur, Nawrocki – Wójtowicz (62. Michalski), Sikora, Swędrowski (90+2. J. Piątek), Moneta (69. Foszmańczyk) – Janoszka, Pląskowski (62. Witek) – Szczepan (90+2. Kwietniewski). Trener Jarosław SKROBACZ.

Sędziował Damian Krumplewski (Mrągowo). Widzów 5102. Żółte kartki: Góra, Prokić, Poczobut
Piłkarz meczu – Łukasz MONETA.


Na zdjęciu: Golem i asystą Łukasz Moneta zapracował na miano piłkarza meczu w Rzeszowie.
Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus