„Niebiescy” nie narzekają po remisie z liderem

 

Nie obruszymy się, jeśli za wydarzenie tego meczu ktoś uzna… frekwencję. Na stary, niezadaszony w większości obiekt przy Cichej, by obejrzeć starcie z rezerwami klubu ekstraklasy na poziomie rozgrywkowym nr 4, w kiepskiej aurze, pofatygowało się ponad 5000 kibiców. Takiej frekwencji nie zanotowano w weekend ani w pierwszej, ani drugiej lidze, a kilkanaście kilometrów dalej mniejszą o 1000 osób publikę miało spotkanie mistrzowskiego Piasta z Jagiellonią.

„Nowy stadion dla Chorzowa!” – krzyczano z trybun, pozdrawiając też prezydenta Andrzeja Kotalę i odśpiewując deszczowy hymn: „Cała Polska się buduje, my mokniemy, jak te…”.

Najtrudniejszy rywal

Remis w meczu na szczycie oba zespoły przyjęły z szacunkiem. Przewodzące tabeli wrocławskie rezerwy nie przyjechały co prawda na Cichą w ekstraklasowym składzie – występy w elicie mają w tym sezonie za sobą jedynie Kamil Dankowski i Daniel Szczepan – ale takiego problemu ze stwarzaniem klarownych okazji Ruch w III-ligowych meczach dotąd nie miewał. Nie wypracował de facto ani jednej „setki”. – To był nasz najtrudniejszy rywal, nasz najtrudniejszy mecz – oceniał trener Ruchu, Łukasz Bereta.

W I połowie chorzowianie postraszyli lidera dwiema próbami Mateusza Winciersza. Po zmianie stron, z minuty na minutę, goście byli coraz groźniejsi, a gospodarze grali coraz bardziej niefrasobliwie. Gol wisiał w powietrzu i w końcu padł, a mogło nie skończyć się na jednym. Jeszcze przy stanie 0:0 z bliska spudłował Sebastian Bergier, zaś stoper Konrad Kasolik zanotował interwencję meczu, wybijając piłkę z linii bramkowej… przewrotką. – Udało się, zaasekurowałem bramkarza, ale szkoda, że nie zachowaliśmy zera z tyłu. Lider zawiesił nam poprzeczkę bardzo wysoko, dlatego trzeba ten punkt uszanować. Całe szczęście, że odrobiliśmy straty – podkreślał Kasolik.

Włoskie efekty

Ruch to potrafi. W tym sezonie nieraz odwracał losy meczu, w którym to rywal jako pierwszy obejmował prowadzenie. Dobiegał końca regulaminowy czas gry, gdy Daniel Paszek dośrodkował z rzutu rożnego, a na „krótkim” słupku odnalazł się [Mariusz Idzik]. – Miałem jedną dogodną okazję i dobrze, że ją wykorzystałem. To był mecz na remis, równie dobrze mogło skończyć się 0:0. Nie mamy do siebie pretensji, możemy być z tego punktu zadowoleni – zaznaczał snajper „Niebieskich”, który – zgodnie z przedmeczowymi deklaracjami – gola nie celebrował. Jest przecież wychowankiem Śląska, wychował się kilometr od stadionu przy Oporowskiej.

Śląsk II miał z kolei w swoich szeregach wychowanka Ruchu. Przemysław Bargiel spędził na murawie 68 minut, na początku II połowy oddał groźny strzał z dystansu, po którym Tomasz Nowak nie bez trudu przerzucił piłkę nad poprzeczkę. – Brakowało mi gry przy takiej otoczce – przyznawał 19-latek, który kilka miesięcy temu definitywnie przeniósł się z AC Milan do Śląska Wrocław. W piątek – przy okazji wyjazdu na ŁKS – po raz pierwszy znalazł się w kadrze na mecz ekstraklasy.

– Praca wykonana we Włoszech zaczyna przynosić efekty. Z tygodnia na tydzień gram w rezerwach coraz lepiej, strzelam gole, czego w przeszłości ode mnie nie oczekiwano. Fajnie było wrócić do Chorzowa. Być może był to mój ostatni mecz przy Cichej, w końcu III liga ma być tylko przystankiem… – nie ukrywał Bargiel.

Celem było utrzymanie

Zatrzymywać się na tym szczeblu za wszelką cenę nie mają też zamiaru rezerwy Śląska, będące przecież tylko beniaminkiem. Dla Ruchu czy Polonii okazują się groźnym rywalem w walce o awans. – Przed sezonem dostaliśmy zadanie utrzymania się w tej lidze. Nie mamy tak konkretnego planu, jak choćby rok temu Lech Poznań, który bardzo chciał dla rezerw II ligi, ale jesteśmy ambitnymi ludźmi. Jeśli na koniec sezonu nadal będziemy na 1. miejscu, to będziemy szczęśliwi – stwierdził Piotr Jawny, trener „dwójki” Śląska, który na remis w Chorzowie nie kręcił nosem. – Fajne warunki do grania, przygotowane boisko, świetny przeciwnik. Szanujemy ten punkt. Szkoda straconej w końcówce bramki, ale z przekroju całego meczu to zasłużony wynik – podkreślał Jawny.


Czytaj jeszcze:

Ruch – Śląsk II Wrocław 1:1. Chorzowianie urwali punkt liderowi

 

 

***

2 TYSIĄCE złotych kary zapłacić musi chorzowski klub za brak porządku (odpalona pirotechnika) podczas derbów z Polonią Bytom. To decyzja Komisji Dyscypliny Śląskiego ZPN.

Na zdjęciu: Ten strzał Mariusza Idzika przesądził o remisie Ruchu z liderem.