„Niebieskie” były blisko

Takie porażki najbardziej bolą – powiedziała bramkarka Ruchu, Monika Ciesiółka. Szansę na pierwsze punkty jej drużyna będzie miała dopiero pod koniec listopada, bo teraz przyjdzie czas na przerwę na mistrzostwa Europy.


Chwalone za poprzedni mecz w Lublinie chorzowianki bardzo chciały się przełamać i odbić się od dna tabeli. Potrzebne do tego było zwycięstwo z Jarosławiem, który sezonu również nie zaczął najlepiej. Miejscowe liczyły na zmęczenie rywalek, które kilka dni temu były w Holandii, gdzie wywalczyły awans do 3. rundy Pucharu EHF. Rozpoczęły bardzo dynamicznie. Na bramkę Aleksandry Dorsz odpowiedziały 4-krotnie. Dwukrotnie do siatki trafiła Paula Masiuda, a jej śladem poszły Natalia Kolonko, bezbłędna na linii 7 metrów, a także Natalia Stokowiec. W międzyczasie z karnego pomyliła się Małgorzata Trawczyńska, więc 8 minucie chorzowianki prowadziły 4:1. Rywalki łapały jednak rytm, grając szybko, pomysłowo i kombinacyjnie. Wzmocniły też defensywę, dzięki czemu nie pozwoliły „Niebieskim” odskoczyć. Poza tym na każdą bramkę Ruchu odpowiadały. Gdy gola na 7:5 zdobyła Karolina Jasinowska, przyjezdne przejęły kontrolę i to chorzowianki musiały gonić. Szwankowała jednak skuteczność Stokowiec i Kolonko, które nie były w stanie pokonać Weroniki Kordowieckiej.

Na drugą połowę miejscowe wychodziły z minimalną stratą i miały nadzieję, że szybko ją zniwelują. Próbowały, ale czegoś brakowało, bo lepiej rozumiejące się rywalki powiększały przewagę. Mimo kapitalnych interwencji Moniki Ciesiółki Eurobud odskoczył na 20:16. Ruch jednak nie miał zamiaru spasować i na kwadrans przed końcem zwietrzył szansę na korzystny wynik. Za bezpardonowy atak na Anastazję Bondarenko czerwoną kartkę zobaczyła Aleksandra Zimny i przyjezdne straciły „strzelbę” z drugiej linii. Choć chorzowianki przegrywały 18:23, zdołały wziąć się w garść. Karne bezbłędnie wykonywała Kolonko, trafiła Marcelina Polańska, ze świetnej strony pokazała się też Czeszka Aneta Kawalowa (dwa gole z rzędu), a w 57 minucie do remisu 23:23 doprowadziła Bondarenko.
W bardzo nerwowej końcówce bramkę dla Jarosławia zdobyła Trawczyńska. Polańska mogła wyrównać, ale została odepchnięta przy rzucie, lecz sędziowie nie dopatrzyli się faulu, a za chwilę podyktowali „siódemkę” dla gości, wykorzystaną przez Białorusinkę Walentynę Nieściaruk. Ruch odpowiedział karnym Kolonko i złapał kontakt z grającym w osłabieniu przeciwnikiem. Na 35 sekund przed końcową syreną piłkę przejęła Bondarenko i chciała natychmiast wyrównać. Rzuciła na pustą bramkę, ale za lekko i Kordowiecka zdążyła zatrzymać piłkę. Nic dziwnego, że ukraińska rozgrywająca po meczu zaniosła się łzami.

– Takie porażki najbardziej bolą – powiedziała bramkarka Ruchu, [Monika Ciesiółka], będąca bardzo mocnym punktem zespołu, odbijając 11 rzutów. – Prawdę mówiąc wolałabym nie odbić żadnego, ale żeby punkty zostały w Chorzowie. Szkoda tego meczu. Byłyśmy bardzo blisko, a jednak znowu czegoś nam zabrakło.

– Nie dziwię się, że polskich sędziów brakuje na najważniejszych imprezach. ZPRP musi coś z tym zrobić, bo zmierza to w bardzo złą stronę – grzmiał trener chorzowianek, [Walentyn Wakuła], który miał sporo pretensji do Tomasza Rosika i Przemysława Stężowskiego z Lubina, a za nerwowe zachowanie ujrzał żółtą kartkę.

Ruch Chorzów – Eurobud JKS Jarosław 24:25 (12:13)

RUCH: Ciesiółka, Knapik – Stokowiec 2, Kolonko 6/6, Polańska 1, Jasinowska 1, M. Gryczewska 1, Doktorczyk 1, Masiuda 4, Bondarenko 4, Grabińska 2, Kawalowa 2, Kalihina, Kiel. Kary: 6 min. Trener Walentyn WAKUŁA.

JAROSŁAW: Kordowiecka, Kucharczyk – Trawczyńska 2, Dorsz 1, Nieściaruk 7/4, Matuszczyk 3, Smolin 1, Gliwińska 3, Mokrzka, Zimny 6/2 (CZK, 45 min – faul), Strózik, Wołownyk 2, Kozimur. Kary: 14 min. Trener Reidar MOISTAD.


Fot. Łukasz Sobala / PressFocus