Niebiesko-czerwone serce

55 lat temu Jerzy Szpernalowski mając 7 lat trafił do Polonii Bytom i jest w niej do dzisiaj.


Oficjalnie Jerzy Szpernalowski w Polonii Bytom pełni funkcję kierownika drużyny, ale tak naprawdę jest duszą zespołu. Było to widać także po sposobie fetowania zdobycia Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Bytom, bo cieszył się z tego sukcesu całym sercem oddanym „niebiesko-czerwonym”.

– Do klubu trafiłem jako 7-latek i jestem w nim do dzisiaj – powiedział 62-letni kierownik Polonii Bytom. – Zacząłem grać w trampkarzach, a później szczebel po szczeblu doszedłem do pierwszej drużyny. W wieku 25 lat przyszła jednak kontuzja, po której przeszedłem na drugą stronę piłkarskiego życia. Zacząłem od pracy z młodzieżą, później prowadziłem rezerwy, a gdy w 2005 roku Marcin Brosz przejął III-ligową wówczas drużynę, to zostałem jego asystentem.

Wprowadziliśmy Polonię przez baraże do II ligi, wówczas zaplecze ekstraklasy, do której wszedłem dwa lata później już jako asystent Dariusza Fornalaka. W 2011 roku natomiast, gdy Wacław Kruczkowski został sekretarzem klubu, zająłem jego miejsce kierownika i jestem nim do dzisiaj. Nie rezygnuję jednak z działalności asystenta, bo wychodzę na treningi z drużyną i jestem codziennie z zespołem, który jest moją dozgonną miłością, a dzień bez treningu to jest dla mnie dzień stracony.

Czerpią z tego radość

O swoich „randkach” i chwilach uniesienia, które przeżył z Polonią Bytom Jerzy Szpernalowski może opowiadać godzinami sypiąc faktami. Są wśród nich także wyniki i daty dotyczące zdobywania Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Bytom.

– Rok temu z Orłem Miedary wygraliśmy 8:1, a wcześniej (wiosną 2019 roku) z Ruchem Radzionków 3:0 – wyliczył kierownik Polonii. – Ten mecz z Szombierkami był więc najtrudniejszy, bo niewykorzystany karny w pierwszej połowie, która zakończyła się wynikiem 0:0, sprawił, że pojawił się niepokój. Skończyło się jednak po naszej myśli i czerpiemy z tego radość. Nie można jej oczywiście porównywać do tej, którą kibice Polonii przeżywali w latach złotej ery. Gdy sięgaliśmy po mistrzostwo w 1954 roku, to mnie jeszcze nie było na świecie, w 1962 roku miałem dwa lata, a pięć gdy sięgaliśmy po Puchar Rappana i Puchar Ameryki.

2 maja 2024 roku na Stadionie Narodowym

– Wtedy już jednak z ojcem i braćmi chodziłem na mecze i od tego się zaczęła moja miłość do Polonii. Moim idolem z młodzieńczych lat był napastnik Jerzy Radecki, którym w swoim najlepszym sezonie w Polonii, czyli 1974/75, strzelił 13 goli, a w 1973 roku doprowadził nas do rozgrywanego w Poznaniu finału Pucharu Polski. Po bezbramkowym meczu i dogrywce przegraliśmy z Legią w karnych. Teraz tak daleko nie wybiegamy w marzeniach i nie powiem, że chcemy zakończyć tę pucharową drogę grając 2 maja 2024 roku w finale Pucharu Polski na Stadionie Narodowym (śmiech). Dla nas każdy najbliższy mecz jest najważniejszy dlatego już skupiamy się na III-ligowym spotkaniu z Pniówkiem-74 Pawłowice – zakończył Jerzy Szpernalowski.


Fot. Dorota Dusik