Niech się młodzi „wyszumią”

Po niezłym meczu „górale” ulegli w sobotę Bruk-Bet Termalice Nieciecza 1:2. Na szczególną uwagę zasługuje jednak fakt, że w spotkaniu tym Podbeskidzie zagrało bardzo… młodym składem.

W przeszłości pod adresem czy to władz klubu, czy też sztabu szkoleniowego, padały mniej lub bardziej uzasadnione pretensje o to, że zbyt rzadko stawia się na młodzież. Dawniej, kiedy bielszczanie występowali jeszcze w ekstraklasie, zazwyczaj mieli jedną z najstarszych drużyn w stawce. Po spadku do I ligi zaczęło się to zmieniać, ale jeszcze nie do tego stopnia, jak teraz.

Obrona o trzy lata

Weźmy pod uwagę mecz II kolejki poprzedniego sezonu. Podbeskidzie przegrało u siebie 0:2 z Bytovią. Średnia wieku wszystkich czternastu piłkarzy, którzy wzięli udział w tamtym spotkaniu po bielskiej stronie wyniosła 25,42 lat. Tymczasem we wspomnianym spotkaniu z Bruk-Betem ukształtowała się na poziomie 24,21 lat. To spora różnica, która najbardziej uwidoczniła się w linii obrony. Wówczas czterech defensorów „górali” liczyło sobie 26,75 lat, a teraz była równo o trzy lata niższa.

Jeżeli chodzi o drugą linię, to również ta z meczu sobotniego była niższa od tej sprzed roku. Tym razem bielszczanie mieli natomiast sporo starszy atak. Ze względu na to, że przez znaczną większość zeszłego sezonu grali na jednego napastnika, a w spotkaniu z Bytovią wystąpił młodzieżowiec, Paweł Tomczyk, który nie miał wówczas skończonych 20 lat. Zresztą był on w zeszłym sezonie w zasadzie jednym z dwóch zawodników poniżej 21 roku życia, który grał w miarę regularnie. Drugim z nich był Miłosz Kozak, a w tym sezonie w bielskich barwach można naliczyć zdecydowanie więcej takich piłkarzy.

Drugi mecz w pełnym wymiarze rozegrał Dominik Jończy. Pierwszy raz od pierwszej minuty wystąpił Przemysław Mystkowski, którego zastąpił wspomniany Kozak. A w drugiej połowie na boisko wszedł Kacper Kostorz, dla którego występ przeciwko Bruk-Betowi okazał się szczególny, chociaż niespełna 19-latek nie był z niego do końca zadowolony.

Potrzebował 23 meczów

„Kosta” wszedł na plac gry w 56. minucie spotkania, zastępując Grzegorza Goncerza, a trzy minuty później wpisał się na listę strzelców. – Udało się strzelić, chociaż wynik na pewno nas nie cieszy. W miarę zrehabilitowałem się za występ w Katowicach, kiedy to nie wykorzystałem dwóch dogodnych sytuacji – powiedział Kacper Kostorz, który jednocześnie przeanalizował to, co czeka Podbeskidzie w najbliższym czasie. – Każdy przeciwnik jest wymagający, bo liga jest wyrównana. Teraz przed nami dwa kolejne spotkania u siebie. Rywali będziemy analizować, aby wypaść na ich tle jak najlepiej. Trzeba w każdym z tych meczów zdobyć po trzy punkty, to jest teraz najważniejsze – dodał młody piłkarz Podbeskidzia, który potrzebował 23 występów na zapleczu ekstraklasy, aby w końcu wpisać się na listę strzelców.

W kolejnych meczach o trafienia młodych zawodników nie powinno być jakoś szalenie ciężko. Oczywiście pod warunkiem, że trener Krzysztof Brede nadal, konsekwentnie będzie stawiał na młodzież. Przypomnijmy, że w poprzednim sezonie najskuteczniejszym zawodnikiem „górali”, był wspomniany Tomczyk, który strzelił 11 goli, a tylko jeszcze Miłosz Kozak spośród młodych piłkarzy strzelał bramki. Teraz kandydatów jest więcej.

 

Na zdjęciu: Młody Kacper Kostorz trafił w sobotę po raz pierwszy dla pierwszego zespołu