Komentarz ,,Sportu”. Szybka potrzeba zmian

W obozie polskiej kadry było widać mobilizację, cztery wygrane z rzędu nikogo nie uspokoiły i nie uśpiły. Mówił o tym selekcjoner Jerzy Brzęczek czy prezes PZPN Zbigniew Boniek, który przed starciem w Lublanie zaznaczał, że z 12 punktami na koncie na Euro nie pojedziemy.
Do tego wszyscy mieli świadomość, że z grającymi z nożem na gardle Słoweńcami łatwo nie będzie, tym bardziej że graliśmy z nimi na ich terenie, gdzie przed dekadą z kretesem poległa kadra prowadzona przez Leo Beenhakkera, a i sam holenderski szkoleniowiec, dla którego spotkanie w Mariborze było, jak się okazało, ostatnim w roli selekcjonera.

Pierwsze 20-25 minut w wykonaniu naszej kadry na Stadionie Stożice nie było najgorsze. Przewaga w polu, kilka groźnych dośrodkowań. Mieliśmy inicjatywę. Pytanie tylko, czy tak należało grać? Przed meczem futbolowy ekspert i były reprezentant Polski Artur Wichniarek (rozmowa z nim na stronie 4), mówił, że lepiej zagrać w trudnym wyjazdowym meczu z jednym napastnikiem w składzie, tym bardziej że na razie Krzysztof Piątek nie jest w takiej formie, w jakiej był w poprzednim sezonie. Został wyśmiany przez prezesa Bońka. Patrząc na to, co działo się na murawie, można tylko zastanawiać się, jak by ta nasza gra mogła wyglądać w innym ustawieniu taktycznym?

Po raz kolejny okazało się, jak dobrym strategiem jest Matjaż Kek. Ten doświadczony trener dobrze przeanalizował grę polskiego zespołu. Zaprosił nas do ofensywnej gry, samemu czekając na groźne i szybkie kontry, z którymi nasi piłkarze nie potrafili sobie poradzić.

Teraz trzeba się szybko pozbierać. Przed biało-czerwonymi arcyważne spotkanie z Austriakami. Nie ma już tego komfortu co wcześniej. Wiadomo, że wszystkich meczów się nie wygra, ale jedno co niepokoi, to bezradność polskiej reprezentacji w Lublanie, gdzie na pierwszy strzał, nie licząc nie wiedzieć czemu nieuznanego gola Kamila Grosickiego, trzeba było czekać przez ponad 70 minut.

Brzęczek ma mało czasu na poukładanie wszystkiego. Zmiany są jednak konieczne. Na Stadionie Narodowym prawdopodobnie szansę od pierwszej minuty dostanie Krystian Bielik. I dobrze, że tak będzie, bo to chłopak bez kompleksów, który z dobrej strony pokazał się na Młodzieżowych Mistrzostwach Europy. To będzie też dobry sygnał dla innych, że nikt swego miejsca w narodowej kadrze nie może być pewien.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem