Nieciekawe wnioski

Przed pierwszymi meczami prowadzonej przez siebie reprezentacji do lat 20, która w przyszłym roku będzie pełnić rolę gospodarza mundialu do lat 20, trener Jacek Magiera przekonywał, że czeka go bardzo dużo pracy, a czasu jest bardzo mało. Po tym, co pokazali Polacy w dwóch pierwszych spotkaniach pod wodzą nowego szkoleniowca można odnieść wrażenie, że do zrobienia jest więcej, aniżeli trener zakładał wcześniej. Owszem porażki można tłumaczyć. Tę z Włochami faktem, że mierzyliśmy się ze zgranym zespołem, który w tym roku na mistrzostwach Europy dziewiętnastolatków zajął trzecie miejsce. A tę ze Szwajcarią, że rywal wystawił wielu zawodników ze starszego rocznika. Pierwszy wniosek jest dość banalny. W drugim meczu na pewno było lepiej, aniżeli w pierwszym, chociaż porażka, to porażka.

Na oba mecze trener Magiera powołał łącznie 22 zawodników. Skorzystał z usług 22 graczy, bo bramkarz Puszczy Niepołomice, Miłosz Mleczko, nie miał okazji do zaprezentowania swoich umiejętności. Jeżeli jednak chodzi o golkiperów, to są to nieliczni zawodnicy, o których po obu meczach – mimo porażek i wpuszczonych bramek – można wypowiadać się ciepło. Zarówno Marcin Bułka, jak i Radosław Majecki nie dopuścili do tego, abyśmy przegrali wyżej.

Przypomnijmy, że pierwszy z wymienionych, to golkiper Chelsea, który wystąpił w kilku przedsezonowych meczach angielskiego giganta i zbierał bardzo pochlebne recenzje. Nie ma dwóch zdań, że zawodnik ten powinien być jedną z najważniejszych postaci naszego zespołu latem przyszłego roku, podczas mistrzostw świata. To jednak bramkarz, a każda drużyna potrzebuje liderów w polu i zawodników potrafiących kreować grę. Z tym jest zdecydowanie źle. W meczu z Włochami mieliśmy wprawdzie dwie niezłe sytuacje, po których piłka odbijała się od słupków, ale po stałych fragmentach gry. Przeciwko Szwajcarii oddaliśmy z kolei kilka kiepskiej jakości strzałów z dystansu i to wszystko. Jak na razie, mówiąc o naszej drużynie, trudno doszukać się pozytywów. Rywale nie byli łatwi, ale na mistrzostwach świata też tacy nie będą. Trener Magiera obciecał jednak ciężką pracę i trzymamy go za słowo.