Niemcy. Agent 007

Żaden niemiecki selekcjoner nie zanotował tak dobrego startu, jak Hansi Flick.


Jak na razie początek pracy z reprezentacją Niemiec można w przypadku Flicka uznać za udany. Optymizm znów zagościł w szeregach „Die Mannschaft”, a ludzie zaczynają wracać do wspierania swojej drużyny państwowej, z czym w ostatnich latach kadencji Joachima Loewa był wyraźny kłopot.

Niemcy w swojej historii nie mieli zbyt dużej liczby selekcjonerów, bo Flick jest dopiero 11. osobą zatrudnioną na tym stanowisku. Jego poprzednicy (prawie) zawsze należeli do ścisłego szkoleniowego topu, lecz nikt nie zaliczył tak imponującego wejścia do kadry, jak robi to były trener Bayernu. Zespół pod wodzą 56-latka wygrał jak do tej pory wszystkie 7 spotkań z bilansem 31:2 i choć były w nich pewne słabsze momenty, to jednak widać postępujący progres.

Flick dał drużynie jakże potrzebną jej świeżość, sprawił, że piłkarzom znowu chce się grać w piłkę. Najlepszym tego przykładem jest chociażby Leroy Sane, który – wraz z pomocą obecnego trenera Bayernu Juliana Nagelsmanna – został w ostatnim czasie porządnie „odkurzony”.

W swoim ostatnim spotkaniu Niemcy pokonali 4:1 Armenię, kończąc eliminacje na pewnym 1. miejscu, mając na koncie 27 z 30 możliwych do zdobycia punktów. Naszym zachodnim sąsiadom przytrafiła się tylko jedna wpadka, jeszcze za Loewa, kiedy pokonała ich Macedonia Północna. Poza tym jednak nie mieli sobie równym, a już w szczególności, gdy reprezentację objął Flick. Gra drużyny stała się stabilniejsza i choć wszyscy podkreślają, że przed Niemcami jeszcze długa droga, cele za Odrą mają bardzo ambitne.

– Zespół cieszy się grą i to jest naprawdę świetne. Jestem zadowolony i mogę tylko pogratulować zawodnikom – mówił po zakończeniu eliminacji Hansi Flick. – Jednak mamy jeszcze dużo do zrobienia. Wiele elementów możemy poprawić, ale jesteśmy na dobrej drodze. Mamy niesamowitą jakość na każdej pozycji, gdzie jest po dwóch trzech graczy, których jeszcze niedawno desperacko szukaliśmy. Dla przykładu, w ataku mamy teraz Karima Adeyemiego i Lukasa Nmechę.

Z kolei na niektórych pozycjach mamy najlepszych piłkarzy na świecie. W ostatnich dwóch finałach Ligi Mistrzów zagrało mnóstwo Niemców. Wierzę, że mamy jakość i nie musimy tego ukrywać. Wierzę również, że zespół poprawi swoją grę w starciach z największymi drużynami. Ostatnie mecze pokazały, że powróciliśmy, także w kontekście sposobu, w jaki gramy w piłkę. – mówił selekcjoner reprezentacji Niemiec.


Fot. PressFocus