Niemcy. Efektów wciąż brak

Nic dziwnego, że zirytowanie w monachijskich szeregach rośnie. Inne kluby z uśmiechami na twarzach prezentują swoje nowe nabytki. Z kolei w Bawarii od dłuższego czasu jest w tych sprawach cicho. Początek Bayernu był naprawdę dobry. Ogłoszono zakupy Lucasa Hernandeza i Benjamina Pavarda, pojawił się Jann-Fiete Arp. Jednak jak na razie na tym poprzestano, choć kadra jest zdecydowanie za wąska, a piłkarzy brakuje.

Dwie listy transferowe

Christian Falk ze „Sport Bilda”, najlepiej poinformowany dziennikarz w sprawach Bayernu, podał listę celów transferowych mistrzów Niemiec. Na liście „A” wymienił Leroya Sane z Manchesteru City, Ousmane Dembele z Barcelony i Calluma Hudsona-Odoiego z Chelsea. Wszyscy trzej to skrzydłowi, bo właśnie skrzydła są największym problemem monachijczyków po odejściu Arjena Robbena i Francka Ribery’ego. Każdy doskonale wie, że dwóch nowych piłkarzy na te pozycje to konieczność, a na ten moment Bayern nie sprowadził żadnego. Nie pomaga im w tym fakt, że klubowe szefostwo nie chce wydawać przesadnie dużych kwot transferowych. Już i tak wielkim wyczynem było dla nich wydanie 80 mln euro na Hernandeza, co ma być teraz nową granicą, jeśli chodzi o kwoty zakupów. Sęk w tym, że za takie pieniądze nie kupi się ani Sane, ani Dembele.

Jednak istnieje także lista „B”, na której znajdują się piłkarze z opcji rezerwowej, czyli: Hakim Ziyech (Ajax), Yannick Carrasco (Dalian Yifang), Steven Bergwijn (PSV), Leon Bailey (Leverkusen), Dani Olmo (Dynamo Zagrzeb), Mario Mandżukić (Juventus) oraz Marc Roca (Espanyol), który jako jedyny z całej tej gromady jest piłkarzem, niemającym ze skrzydłem nic wspólnego – Hiszpan jest defensywnym pomocnikiem. Pozostali zawodnicy albo nominalnie występują na boku, albo na tym boku często bywają, choć nominalnie są przewidziani gdzie indziej.

Upadek mistrza świata

Werner się zirytował

Na żadnej z tych list nie ma Timo Wernera, który dla Bayernu jest raczej opcją na rok 2020. Wtedy właśnie Niemcowi kończy się kontrakt z RB Lipsk i na ten moment absolutnie wszystko wskazuje na to, że nie zostanie on przedłużony. Istnieje co prawda szansa, że Werner do Bawarii trafi w tym okienku, lecz oznaczałby to, że Bayern już całkowicie zawiódł w swoich działaniach i musiał wziąć to, co było, a nie to, co chciał. Sprawy mogą potoczyć się jednak różnie. „Kicker” doniósł, że Niemiec jest niezadowolony z faktu, że z monachijczykami łączy się całe grono piłkarzy, w których jego nazwisko rzadko kiedy się przewija – może na złość mistrzowi podpisze nową umowę z Lipskiem? Za rok Bayern będzie chciał ściągnąć do siebie także niezwykle utalentowanego 20-letniego Kaia Havertza, pod co już teraz szykował sobie grunt. Będzie to jednak bardzo kosztowna inwestycja.

Gracze z listy „B” są bardzo zróżnicowani – jedni to uznane europejskie marki, inni raczej nadawaliby się do klubów słabszych od Bayernu. Dziwić może nieco upartość, z jaką Bawarczycy usiłują ściągnąć 18-letniego Hudsona-Odoiego z Chelsea, co jest autorskim projektem dyrektora sportowego, Hasana Salihamidzicia. „Brazzo” przyznał ostatnio, że nie zmienił zdania co do Anglika, a więc nadal chce go sprowadzić do Monachium. Hudson-Odoi to niezwykle utalentowany zawodnik. W przyszłości może być prawdziwą gwiazdą, ale na ten moment jeszcze do tego statusu wiele mu brakuje.

 

Na zdjęciu: Timo Werner od dawna był łączony z Bayernem Monachium, jednak teraz okazuje się, że Bawarczykom przesadnie nie zależy na jego transferze.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem